Stary telefon zalega w szafie? Nie wyrzucaj, jest wart więcej niż myślisz
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Z jaką inicjatywą wychodzi Samsung
-
Czy południowokoreańskiemu koncernowi rzeczywiście zależy na środowisku i konsumentach
-
Dlaczego właściciel Samsunga został zatrzymany
Samsung przywróci nowe życie starym telefonom
Samsung przekonuje, by nie wyrzucać starych telefonów i rusza z nowym konsumenckim programem Galaxy Upcycling. Inicjatywa ma polegać na tym, by nadać nowe życie smartfonom starszych generacji, wyposażonych w zbyt powolne komponenty, czy ze znacznie wyeksploatowaną baterią.
Samsung proponuje wgranie nowego oprogramowania do starych telefonów komórkowych. Dzięki temu będą mogły służyć dalej jako elektroniczna niania, terminal internetu, czy pilot obsługujący smartdomowy osprzęt.
-
Nasz nowy program redefiniuje cykl życia starego telefonu Galaxy i oferuje konsumentom opcje zmodyfikowania urządzenia celem stworzenia użytecznych narzędzi - napisano w informacji prasowej, na którą powołuje się portal Dobre Programy.
Niestety, producent nie zdradził żadnych szczegółów dotyczących tego, kiedy program miałby ruszyć oraz jakie modele telefonów obejmie. Jednocześnie okazuje się, że Samsungowi może wcale nie zależeć na ochronie środowiska , jak sugerowałaby to inicjatywa Galaxy Upcycling.
Samsung jak Apple
O takie porównanie pokusił się Krzysztof Rojek, autor artykułu na portalu Antyweb. Okazuje się, że południowokoreański Samsung dopuszcza się antykonsumenckich i szkodliwych dla środowiska praktyk.
Jak pisze Antyweb, Samsung zaczyna parować komponenty wewnątrz smartfonów, przez co stają się one nienaprawialne . Na trop tego typu praktyk, autor artykułu trafił oglądając zamieszczony w serwisie YouTube filmik, w którym znany youtuber, Hugh Jeffreys, kupił dwa identyczne Samsungi Galaxy A51, by przekonać się, czy rzeczywiście Samsung robi wszystko, by zepsute urządzenie było można wyrzucić jedynie na śmietnik.
W swoim filmiku youtuber najpierw rozbiera, a później składa te same modele telefonów, wymieniając w nich poszczególne części, które jeśli nie byłyby sparowane, powinny działać w jednym i drugim telefonie tak samo.
Nietrudno domyśleć się, że tak się nie stało. Filmik pokazuje, że czytnik linii papilarnych jest w jakiś sposób sparowany z wyświetlaczem i płytą główną, ponieważ zamiana tej części w dwóch modelach tego samego telefonu skutkuje dziwnym zachowaniem czytnika.
-
W przypadku zastosowania innego ekranu czytnik nie działa w ogóle, a przy połączeniu go z inną płytą główną działa on tak źle, że telefon można odblokować innym palcem niż ten, który zapamiętało urządzenie - czytamy na portalu.
Jak przypomina autor artykułu, wcześniej do tego typu praktyk nie dochodziło, a wszystko dlatego, by zmusić użytkowników do naprawy telefonu w firmowym salonie, oczywiście za odpowiednią cenę - ok. 450 zł za wymianę wyświetlacza . Wysokie ceny naprawy sprawiają w rezultacie, że często bardziej opłaca się kupić używany telefon ze średniej półki, niż inwestować w starego Samsunga, który finalnie ląduje na śmietniku.
Wielki skandal
Samsung nie powinien pozwalać sobie na tego typu praktyki, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach z udziałem wnuka założyciela firmy - Li Dze Jonga. Ten, jak podaje PAP, został skazany przez sąd w Seulu na dwa i pół roku więzienia m.in. za wręczanie łapówek.
W skandalu korupcyjnym z udziałem Li brała udział także prezydent Korei Południowej Park Geun Hie. Jak podaje Agencja, miliarder chciał zapewnić sobie w ten sposób przychylność władz dla połączenia dwóch oddziałów Samsunga, dzięki czemu pozycja koncernu zostałaby umocniona.