Sanki i jabłuszka wyprzedawane na pniu. Ceny rosną, towaru coraz mniej
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Gdzie kupisz sanki
-
Ile kosztują sanki
-
O ile wzrosło zainteresowanie sankami
Polacy masowo wykupują sanki
Tej zimy nie mieliśmy okazji nacieszyć się jeszcze śniegiem. Dopiero w ostatnich dniach opady były na tyle duże, by biało zrobiło się także w miastach. Zimowa atmosfera zachęciła wszystkich do wyjścia z domu na sanki, co na tę chwilę może być jedną z ciekawszych rozrywek ze względu na fakt, że nie mamy zbyt wiele alternatyw.
Wszystkie miejsca są pozamykane, dlatego, aby się trochę rozerwać i zapomnieć na chwilę o sytuacji epidemicznej, śnieżne szaleństwo nie wydaje się wcale złym pomysłem. Okazuje się jednak, że nie wszyscy będą mogli pozjeżdżać z górki.
Sanki zaczęły znikać ze sklepów w zastraszająco szybkim tempie. Potwierdza to także analiza statystyk częstotliwości wyszukiwania sanek w serwisie Ceneo.
- Zainteresowanie sankami wzrosło o 396 procent, porównując dane z 7-14 stycznia z tygodniem poprzedzającym 31 grudnia-6 stycznia. Porównując z analogicznym okresem z grudnia (7-13 stycznia vs 7-13 Grudnia) to wzrost o 1460 procent! - powiedziała cytowana przez Dziennik Zachodni Katarzyna Jędrachowicz, PR manager w serwisie Ceneo.pl.
Sanki towarem luksusowym
Sanki szybko stały się towarem luksusowym, który naprawdę trudno dostać. Jak podaje portal, w jedynym otwartym na Śląsku sklepie Decathlon w Bytomiu sanek, ani jabłuszek już nie dostaniemy.
Drewnianych sanek nie dostaniemy też Katowicach, Sosnowcu, Żorach, Rybniku, Gliwicach, Mikołowie czy w Jaworznie. Jedyną możliwością jest zamówienie sanek i ich późniejszy odbiór w Bielsku-Białej.
- Tegoroczne niezwykle obfite opady śniegu spowodowały olbrzymie zainteresowanie produktami do zjeżdżania. Zaobserwowaliśmy aż siedmiokrotny wzrost popytu na sanki w stosunku do zeszłego roku. Produkty te zniknęły w błyskawicznym tempie i obecnie nie są już dostępne w naszych sklepach - powiedział cytowany przez portal Wojciech Kozłowski, dyrektor marketingu w Decathlon.
- W kolejnych dniach spodziewamy się nowych dostaw, natomiast przy tak dużym popycie, nie możemy zapewnić, że pozostaną w sprzedaży przez długi czas. To pokazuje, że Polacy mają potrzebę aktywnego spędzania wolnego czasu i uprawiania sportów - dodał.
Jak się okazuje, tego problemu w ogóle nie mają osoby mieszkające w ścisłym południu Polski. W Szczyrku, Wiśle czy w Ustroniu sanki dostępne są od ręki właściwie wszędzie. Za te możemy jednak sporo zapłacić.
Rekordowe ceny sanek
Podczas gdy w Warszawie sanki można było kupić już za 29 zł, a jabłuszka za 10 zł, w Szklarskiej Porębie ceny sanek są często nawet dwukrotnie wyższe. Najtańsze sanki to koszt rzędu 50 zł, a jabłuszek 20 zł, podaje Wirtualna Polska. Jak to możliwe skoro nie można wyjeżdżać w góry?