Służby robią, co chcą z billingami Polaków. "Wszyscy w Polsce jesteśmy traktowani jak przestępcy"

Działacze na rzecz ochrony praw i swobód obywatelskich podjęli zdecydowane kroki w sprawie, która od lat jest w Polsce zaniedbywana. Obowiązujące prawo dopuszcza uzyskiwanie dostępu do wrażliwych danych Polaków niezgodnie z europejskimi regulacjami. W ciągu 3 ostatnich lat policja z naruszeniem prawa UE sprawdzała nasze billingi blisko 5,5 mln razy.
Niespokojne czasy sprzyjają inwigilacji – w XXI wieku przekonywaliśmy się o tym wielokrotnie
O tym, że zagrożenie zewnętrzne każdorazowo jest okazją do ataku na prywatność obywateli, przekonywaliśmy się już wielokrotnie. Dość wspomnieć o systemie PRISM czy sprawie pokoju nr 641A, systemach inwigilacji stosowanych w USA po 11 września, czy inicjatywach antykryptograficznych władz w Paryżu i Londynie po dokonanych tam zamachach terrorystycznych.
Zmiana społecznych nastrojów, niepokój, jest zwyczajowo wykorzystywany przez rządzących do tego, by przesuwać granicę coraz dalej w dopuszczonych do użytku przez służby metodach nadzoru.


Pegasus, ustawa antyhejterska, zmiany w uprawnieniach ABW – ryzyko nadużyć rośnie
W obliczu zagrożenia mniejszą uwagę na zakusy służb zwracamy także w Polsce. W warunkach pokoju za wschodnią granicą obywatele reagowaliby bardziej żwawo jeśli nie po sprawie Pegasusa, to wobec ustawy antyhejterskiej czy nowych uprawnień ABW.
Więcej zastrzeżeń mielibyśmy najpewniej także wobec swobody w przetwarzaniu przez służby billingów, na co zwraca uwagę Fundacja Panoptykon. Chodzi o łatwość i brak nadzoru nad tym, jak policja uzyskuje historię naszych połączeń telefonicznych i wysłanych SMS-ów.

Bezprawna inwigilacja palącym problemem także w Polsce – policja sprawdza nasze billingi średnio 1,8 mln razy rocznie
Fundacja Panoptykon skupiająca prawników, aktywistów na rzecz praw obywatelskich w społeczeństwie cyfrowym, zwróciła się do czterech największych polskich firm komunikacyjnych z żądaniem usunięcia danych billingowych zbieranych w ciągu ostatnich 12 miesięcy. W komunikacie czytamy:
Na potrzeby Policji wszyscy w Polsce jesteśmy traktowani jak przestępcy: lokalizacja i historia połączeń zbierane są prewencyjnie, nawet jeśli naprawdę nie mamy nic do ukrycia. Skoro my jesteśmy nieustannie kontrolowani, to służby też powinny. A jednak tak nie jest.
Członkowie fundacji zwracają uwagę, że policja może dziś uzyskać dostęp do billingów bez nakazu czy nadzoru sądu. Firmy telekomunikacyjne są natomiast zobowiązane do tego, aby przechowywać dane przez 12 miesięcy od ich powstania, właśnie na potrzeby policyjnego dostępu.
Formalnie o prawie do zażądania usunięcia stanowi rozporządzenie o ochronie danych osobowych, jednak w praktyce aktywiści nie spodziewają się sukcesu. Zwracają jednak w ten sposób uwagę, jak gigantyczną aktywność przejawia policja w inwigilowaniu Polaków z użyciem billingów rozszerzonych o dane lokalizacyjne:
Działania polskich służb pozostają poza demokratyczną kontrolą. Służby sięgają po informacje od telekomów prawie 2 000 000 razy rocznie, bez żadnej kontroli i w różnych celach (np. analitycznych). Tak skonstruowany obowiązek retencji danych narusza europejskie prawo.
Nadzór sądowy nad działaniami realizowany jest dopiero w następstwie, w ramach kontroli. Te jednak policja zawsze przechodzi wzorowo – w 2023 r. sądy kontrolowały dostępy 254 razy i za każdym razem weryfikacja była pozytywna, a funkcjonariusze oficjalnie nie dopuścili się najmniejszych nawet uchybień.
Kolejne ekipy rządzące mimo obietnic uporządkowania sytuacji, w praktyce pozostają bierne wobec funkcjonowania w Polsce prawa sprzecznego z europejskim. Wniosek w formie żądania trafił do spółek Plus, Play, Orange i T-Mobile. Dalszy bieg sprawa może znaleźć przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej.





































