39 proc. Polaków chce się zaszczepić przeciw COVID-19. Największe obawy mają na wsi
Z tego artykułu dowiesz się:
Jaki odsetek Polaków obawia się szczepień,
Jaki odsetek deklaruje skorzystanie ze szczepionki,
Dlaczego nie należy się obawiać odczynów poszczepiennych.
Szczepionka na koronawirusa. Polacy mają obawy
O szczepionkę i związane z nią obawy zapytano Polaków w sondażu przeprowadzonym przez IBRiS na zlecenie Wirtualnej Polski. Aż 59,3 proc. badanych obawia się skutków ubocznych szczepienia, powikłań nie boi się 27,4 proc. Osoby, które mimo obaw poddadzą się szczepieniu stanowią jednak 25,4 proc. całej grupy badanych.
39 proc. ankietowanych Polaków zadeklarowało chęć przyjęcia szczepionki. Zaszczepić nie chce się 47,7 proc. badanych, pozostałe 13,3 proc. nie ma zdania. 33,9 proc. respondentów zadeklarowało, że preparatu nie przyjmie.
Jak wskazuje IBRiS to głównie osoby młode obawiają się skutków ubocznych szczepienia. W grupie wiekowej 18-29 sceptycy stanowili 82 proc. zbiorowości, w grupie 30-39 lat 74 proc. osób. Biorąc pod uwagę te dwie grupy wiekowe, 59 proc. z nich stwierdziło, że nie chce się szczepić.
Z kolei w grupie wiekowej 40-49 lat szczepienia obawia się 67 proc., a w grupie 50-59 lat już tylko 52 proc. Z wiekiem trend znacznie spada, w grupie osób 60-69 lat tylko 12 proc. nie chce się zaszczepić. Z kole jak pisze Wirtualna Polska, badani powyżej 70. roku życia deklarowali się, że przyjmą szczepionkę, nawet jeśli mają obawy.
Autorzy badania wskazują również, że aż 72 proc. mieszkańców wsi boi się skutków ubocznych szczepionki, 11 proc. nie wyraża obaw, a 16 proc. nie ma zdania. Najmniej boją się mieszkańcy małych miast (do 50 tys. mieszkańców), bo jedynie 49 proc. Podobny odsetek odnotowano wśród mieszkańców dużych miast (powyżej 500 tys. mieszkańców), dokładnie 50 proc.
Badanie zostało przeprowadzone 11 i 12 grudnia 2020 roku metodą telefonicznych standaryzowanych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI). Zastosowano reprezentatywną próbę 1100 respondentów. Błąd oszacowania wynosi 3 pkt. proc.
Czy obawy są uzasadnione? Ekspert wyjaśnia
Naczelny epidemiolog Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, prof. Jarosław Drobnik w rozmowie z portalem ABC Zdrowie uspokoił pacjentów obawiających się powikłań. Jak sam przyznał, szanse na skutki uboczne są niskie, za to znacznie przewyższają je korzyści.
Jak mówi ekspert, nie ma dowodów na występowanie odległych powikłań. Mogą wystąpić odczyny poszczepienne w ciągu kilku dni po podaniu szczepionki, do tej pory ograniczały się do odczynów miejscowych. Prof. Drobnik uspokaja, że to normalne i nie spowoduje większych szkód dla naszego organizmu.
- Pamiętajmy, że podanie szczepionki wzbudza reakcję immunologiczną, w związku z czym czasami organizm może na to zareagować kilkoma dniami gorszego samopoczucia, podwyższoną temperaturą, ale nie jest to szczególnie ryzykowne. Nie ma żadnych odległych powikłań. Ten element, który my podajemy, ma pobudzić reakcję układu immunologicznego, który z kolei ma zbudować miano przeciwciał i na tym kończy się działanie szczepionki. To trwa mniej więcej 3-4 tygodnie - mówił ekspert.
Szczepionka nie powinna być podawana osobie z ostrą infekcją, np. z wysoką gorączką, lub dusznościami. Wtedy szczepienie powinno być przełożone do ok. dwóch tygodni od chwili podania preparatu. Preparat nie będzie podawany kobietom w ciąży i dzieciom poniżej 16. roku życia.