Szwedzi nie zamierzają oddać Polsce Statutu Łaskiego. Powołują się na wątpliwe procedury
Szwecja napadła Polskę w 1655 r., a wydarzenie to utrwaliło się w historii Polski pod nazwą potop szwedzki. Szwedzi splądrowali Polskę do niespotykanych wręcz rozmiarów, wywożąc niemal wszystko, co stanowiło wartość i dawało się zapakować na okręty. Jednym z łupów wojennych stał się Statut Łaskiego, którego zwrotu Polsce Szwecja kategorycznie odmawia, powiedziała szwedzka minister dyplomacji Ann Linde.
Pochodzący z 1506 r. Statut Łaskiego jest pierwszym drukowanym zbiorem praw i przywilejów Królestwa Polskiego od czasów panowania Kazimierza Wielkiego (XIV w.). Wydany z rozkazu króla Polski Aleksandra Jagiellończyka, zawiera na swoich kartach również pierwsze drukowane wydanie pierwszego hymnu Polski, Bogurodzicy.
Znaczenie dzieła dla historii polskiego prawodawstwa jest więc niekwestionowane, a upór Szwedów jest o tyle dziwny, że z ich punktu widzenia kodeks ma wartość co najwyżej akademicką, o czym może świadczyć fakt, że "łup wojenny" znajduje się obecnie w zbiorach Uniwersytetu w Uppsali.
Szwedzi powołują się na zachowanie innych państw
Z inicjatywą zwrotu Polsce Statutu Łaskiego wystąpił do swojego rządu parlamentarzysta opozycyjnej partii Szwedzcy Demokraci (Sverigedemokraterna, SD) Bjoern Soeder. SD ma obecnie w Riksdagu (jednoizbowy parlament Szwecji) 62 na 349 parlamentarzystów. Sverigedemokraterna cechuje się poglądami prawicowymi i eurosceptycznymi.
Bjoren Soeder wystosował do rządu prośbę o oddanie Polsce Statutu Łaskiego w połowie lipca, a w uzasadnieniu podał, że Polska bardzo aktywnie działa na rzecz bezpieczeństwa międzynarodowego Szwecji, o czym świadczy fakt, że polski parlament jako jeden z pierwszych wyraził poparcie dla inicjatywy wejście Szwecji i Finlandii w struktury NATO.
W odpowiedzi, która nadeszła od szwedzkiej minister dyplomacji Ann Linde czytamy, że "łupy wojenne" z XVII w. traktowane są jako legalne zdobycze i roszczenia o zwrot w tym przypadku są bezpodstawne. Linde zasłania się także praktyką innych państw, które również rzekomo nie zwracają zrabowanych kilkaset lat temu dzieł. Dodatkowo szefowa dyplomacji zauważa, że w takich przypadkach trudno jest ustalić prawowitego właściciela dzieła, co tworzy dodatkowe komplikacje prawne, cytuje za PAP bankier.pl.
Potop szwedzki odbije się Szwedom czkawką?
Argumentacja Szwedów uzasadniająca brak możliwości zwrotu Polsce Statutu Łaskiego jest o tyle pokrętna, że właśnie w ostatnich latach wiele państw zaczęło stosować politykę zwrotu dzieł rabowanych. Bezprawnik.pl przypomina w tym kontekście o brązach z Beninu, które do Nigerii postanowiła zwrócić Wielka Brytania.
Po deklaracji Brytyjczyków również Niemcy obiecali zwrot tych dzieł kultury afrykańskiej. O ile wartość brązów z Beninu w niemieckich zbiorach wg. "Deutsche Welle" ma wartość 60 mln euro, to Statut Łaskiego jest zabytkiem bezcennym, mającym wartość przede wszystkim dla kultury polskiej. Tym bardziej dziwi postawa Szwedów w stosunku do zrabowanego w XVII w. dzieła.
Starając się jednak zrozumieć logikę Szwedów, należy wrócić na chwilę do wydarzeń, które miały miejsce w Polsce w latach 1655 - 1660. Potop szwedzki był wydarzeniem, które w historii Polski wiązało się niewątpliwie z największymi stratami materialnymi, jakich doznał nasz kraj na przestrzeni dziejów.
Potop szwedzki źródłem problemów Polski
Chociaż trudno jest dokładnie oszacować straty sprzed niemal 400 lat, to według niektórych szacunków straty poniesione przez Polskę podczas potopu szwedzkiego przekraczały dziesięciokrotnie straty poniesione przez nasz kraj podczas drugiej wojny światowej, jeżeli zachowamy odpowiednie proporcje kumulacji majątku narodowego. Szwedzkie wojsko zostawiało po sobie zgliszcza niemal wszędzie, gdzie się pojawiło. Znamiennym może być fakt, że w wyniku potopu szwedzkiego ludność Warszawy zmniejszyła się o 90 proc.
Można śmiało uznać, że Rzeczpospolita nie podniosła się w pełni już nigdy po najeździe Szwedów w 1655 r. Osłabiony gospodarczo i populacyjne kraj stopniowo zaczął chylić się ku upadkowi, co w konsekwencji miało również wpływ na późniejsze zabory i utratę niepodległości przez Polskę pod koniec XVIII w. Do udziału w zaborach szykowała się również Szwecja, która od setek lat prowadziła politykę, w myśl której Bałtyk miał stać się jej morzem wewnętrznym.
Biorąc pod uwagę olbrzymią ilość rabunków, których dokonali Szwedzi w Polsce, Sztokholm może bać się efektu kuli śnieżnej. Oddanie Statutu Łaskiego może pociągnąć za sobą lawinę roszczeń polskich wobec tysięcy drogocennych dla kultury polskiej dzieł, ale także licznych kosztowności.
Pojawiające się w polskiej przestrzeni medialnej zapowiedzi polityków PiS o dalsze dochodzenie roszczeń wobec Niemców z tytułu drugiej wojny światowej, spotkały się z żartobliwymi komentarzami, że w takim razie powinniśmy wystąpić o roszczenia również do Szwecji z tytułu potopu. Prawda jest jednak taka, że Szwecja naprawdę ma Polsce co zwracać, czego niewątpliwie ma świadomość.
Złośliwi mogą spytać o konsekwencje, jeśli Szwecja zażąda zwrotu głazów narzutowych, które z terenów Półwyspu Skandynawskiego naniósł do obecnej Polski ostatni lodowiec, a następnie ustępując zostawił, co miało miejsce około 12 tys. lat temu. Pragmatyczni przypomną z kolei, że Szwecja na długo przed wejściem Polski do UE przekazywała Warszawie znaczną część środków na budowę systemu oczyszczania ścieków, w celu poprawy ekosystemu Morza Bałtyckiego.
Dochodzenie roszczeń sprzed kilkuset lat zawsze będzie kwestią problematyczną i kontrowersyjną. O swoje trzeba dbać, o przeszłości pamiętać, ale wiedzieć też, że ewentualny konflikt dyplomatyczny dwóch dużych państw w basenie Morza Bałtyckiego będzie na rękę jedynie Rosji.