Minister finansów zdecydował się powiedzieć prawdę po wyborach. Wysokość deficytu w budżecie jest druzgocąca
Tadeusz Kościński o tegorocznym budżecie
Wysokość deficytu budżetu państwa ujawnił dzisiaj minister finansów Tadeusz Kościński. Szacunki resortu nie napawają optymizmem - "deficyt wyniesie w tym roku około 100 mld zł. (...) To jest dopiero po wstępnej analizie" - wyznał szef ministerstwa. Ostateczny kształt tegorocznego budżetu będzie zależał od tego"co na to rząd, inne ministerstwa, rada dialogu, które mogą spowodować zmiany w naszych założeniach" - ocenił Tadeusz Kościński.
Według wyliczeń sprzed pandemii budżet w 2020 r. miał być zbilansowany i bez deficytu. Wszystko zmieniło się wraz z nadejściem koronawirusa, który poważnie zachwiał stabilną polską gospodarką.
Nie tylko budżet państwa odczuwa koronakryzys
Zdaniem Tadeusza Kościńskiego należy spodziewać się spadku polskiego PKB o ok. 4,5-4,6 proc. Prawdziwa odbudowa gospodarki po koronakryzysie rozpocznie się dopiero w 2021 r., kiedy Polska otrzyma wsparcie finansowe od Unii Europejskiej. Jednak Tadeusz Kościński stwierdził, że już teraz można podejmować pierwsze zdecydowane kroki, aby napędzać gospodarkę.
"Powinniśmy coraz więcej pieniędzy kierować na inwestycje, żeby jak najszybciej rozwijać gospodarkę i skorzystać z okazji, bo prawdopodobnie dojdzie do przebudowy światowego rynku dostawców. Nie czekajmy aż ktoś w innym kraju zbuduje fabrykę, tylko wyprzedzajmy to" - zaapelował minister finansów, cytowany przez portal bankier.pl.
Tadeusz Kościński o pożyczkach i grantach z UE
Na ostatnim szczycie unijnym zapadła decyzja o utworzeniu funduszu opiewającego na 750 mld euro, dzięki któremu budżety poszczególnych państw członkowskich zostaną podreperowane. Z kolei wartość kolejnego siedmioletniego budżetu UE ustalono na 1,074 bln euro. Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że do Polski trafi 124 mld euro w dotacjach bezpośrednich, a biorąc pod uwagę preferencyjne pożyczki - 160 mld euro.
Na dzisiejszej konferencji prasowej Tadeusz Kościński wyznał, że nakłady pieniężne, jakie Polska otrzyma w ciągu najbliższych lat w ramach UE, nie wpłyną na potrzeby pożyczkowe. Szef resortu ocenił, że jedynym realnym ograniczeniem jest "nasza twórczość, na co możemy wydać pieniądze, na inwestycje. Czy potrzebujemy pieniędzy, żeby ratować, czy żeby pobudzić gospodarkę i zrobić skok do przodu? (...) Ważne, jakie mamy projekty gotowe w Polsce, żeby pobudzić lokalne inwestycje. Oczywiście zawsze jest lepiej dostać w formie z grantu niż pożyczać, ale nie ma tak, że bez tych pieniędzy nie możemy żyć".