Tłumy na górskich szlakach, w Zakopanem ścisk na ulicach. Możliwe obostrzenia w Tatrach
Tatry z tłumem turystów
Tatry to jedna z uwielbianych wakacyjnych destynacji Polaków. Tłumy w górach wskazują, że przed aktywnym wypoczynkiem na południu kraju nie jest w stanie nas powstrzymać nawet koronawirus. Urlopowicze przebywający w stolicy Tatr - Zakopanem, twierdzą, że popularne Krupówki to "bomba epidemiczna", w której nie przestrzega się obostrzeń. Ludzi na ulicach jest tak dużo, że niemożliwe jest utrzymanie nawet metra odległości. Praktycznie nikt nie zakrywa ust i nosa.
O tym, jak wielu Polaków spędza urlop w Tatry świadczą również kilkometrowe korki prowadzące do parkingu w rejonie Morskiego Oka. Na przełomie lipca i sierpnia liczba chętnych drastycznie wzrosła, a Tatrzański Park Narodowy przekazywał, że bilety wstępu na dwa dni w przód były wyprzedane.
Brak przestrzegania obostrzeń na szlakach w Tatrach
Problemem z reżimem sanitarnym w Tatrach widoczny jest nie tylko w miejscowościach wypoczynkowych, ale i na górskich szlakach. "Przy łańcuchach korzystałam z płynu odkażającego, nie zauważyłam jednak, żeby oprócz mnie ktoś jeszcze to robił. Było bardzo wąsko i nikt nie zachowywał odstępów. Na szczycie było bardzo tłoczno i nikogo nie widziałam w maseczce, tak naprawdę ciężko tam było znaleźć kawałek miejsca, żeby swobodnie stanąć", opowiadała turystka Marta w rozmowie z redakcją Wirtualnej Polski.
Od około trzech tygodni Polska mierzy się z trudną sytuacją epidemiczną, a jednym z niepokojących regionów pozostają Tatry. W ciągu zaledwie miesiąca liczba zakażonych w samym Zakopanem wzrosła z 26 do 169 przypadków. W związku z tym powiat tatrzański został umieszczony na liście ostrzegawczej Ministerstwa Zdrowia. Oznacza to, że w każdej chwili może zapaść decyzja o przeniesieniu regionu Tatr do strefy żółtej, co będzie wiązało się z zaostrzeniem pandemicznych obostrzeń. To ryzyko w dalszym ciągu nie zniechęca turystów do urlopu w Tatrach.
<