Te wybory śledziła cała Europa. Niebezpieczne ugrupowanie może rządzić blisko Polski: wzrost ekstremistycznych ruchów
Wybory parlamentarne w Austrii wygrała Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ), która zdobyła 28,8 proc. głosów. Radość ze zwycięstwa skrajnie prawicowej, antyeuropejskiej i prorosyjskiej partii może jednak nie potrwać długo. FPÖ nie ma bowiem większości, a znalezienie koalicjanta może się okazać niemożliwe.
Z Hitlerem na sztandarach
Wolnościowa Partia Austrii (niem. Freiheitliche Partei Österreichs, FPÖ) jest ugrupowaniem populistycznym, skrajnie prawicowym i antyeuropejskim, kierowanym przez Herberta Kickla. W swojej retoryce oraz przekazach kampanijnych, politycy partii odwoływali się do haseł narodowego socjalizmu z lat 30. Co więcej, FPÖ regularnie stosuje określenie ”kanclerz ludowy” (niem. Volkskanzler), którym propaganda III Rzeszy nazywała w latach 30. i 40. Adolfa Hitlera.
Jako kanclerz ludowy Herbert Kickl zrobi wszystko, aby zwrócić wam wolność, bezpieczeństwo, dobrobyt i pokój... Zbudujmy Twierdzę Austria! – mówiły spoty kampanijne.
”Twierdza Austria” to hasło znane z końca II Wojny Światowej, kiedy to austriackie Alpy miały być ostatnim schronieniem dla Wehrmachtu oraz SS. Partia opowiada się również za całkowitym wycofaniem pomocy dla broniącej się przed rosyjskim atakiem Ukrainy.
Pary jednopłciowe. Polacy zabrali głos, wynik dla wielu będzie szokujący. Oto zmiana czasówWysoka frekwencja, Partia Piwa bez mandatów
Oficjalne wyniki wyborów parlamentarnych w Austrii opublikowano w niedzielę 29 września. Pierwsze miejsce, otrzymując 28,8 proc. głosów, zdobyła Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ). Drugie miejsca zajęła rządząca dotąd Austriacka Partia Ludowa (niem. Österreichische Volkspartei - ÖVP), która zdobyła 26,3 proc. głosów. W Radzie Narodowej znalazło się również miejsce dla Socjaldemokratycznej Partia Austrii (niem. Sozialdemokratische Partei Österreichs – SPÖ), która uzyskała wynik 21,1 proc., Nowej Austrii i Forum Liberalnego (NEOS) – 9,2 proc. oraz Zielonych (Die Grünen) – 8,3 proc.
Do austriackiego parlamentu nie dostały się między innymi Komunistyczna Partia Austrii (2,4 proc.) oraz Partia Piwa (2,0 proc.). Frekwencja wyniosła 78 proc.
Wygrali prokremlowscy populiści. Co dalej?
Teraz Austriaków czeka nominowanie nowego kanclerza i utworzenie przez niego rządu. Według austriackiej konstytucji, prezydent kraju ma dużą swobodę przy powoływaniu i odwoływaniu rządu. Prezydent – związany z Partią Zielonych Alexander van der Bellen - może wskazać na kanclerza wybranego przez siebie kandydata, a gotowość zgłosili przedstawiciele wszystkich partii.
Pomimo wygranej w wyborach, FPÖ może nie utworzyć rządu. 28,8 proc. to za mało, by mieć większość parlamentarną, a pozostałe ugrupowania zadeklarowały już, że nie wejdą w koalicję ze skrajną prawicą. Tymczasem Herbert Kickl deklaruje otwartość na rozmowy koalicyjne z każdym, jednocześnie określając postawę politycznych konkurentów ”sprzeciwianiem się woli narodu”.
W przypadku, gdy FPÖ nie uda się osiągnąć większości i zbudować rządu, prawdopodobnie zrobią to ÖVP i SPÖ. Prezydent Alexander Van der Bellen ogłosił już, że wyłonienie rządu potrwa prawdopodobnie dłużej niż zazwyczaj.
Wybory w Austrii śledziła cała Europa, a wygrana antyeuropejskich, prokremlowskich populistów świadczy o tym, że Stary Kontynent wciąż zmaga się z rosnącą popularnością skrajnej prawicy. Taka tendencja powiązana jest ze społecznym niezadowoleniem wynikającym z trudnej sytuacji dotyczącej imigrantów i spadku poziomu bezpieczeństwa, z którą zmaga się wiele europejskich państw – w tym Austria.