Rząd będzie śledził cię przez telefon? Były szef ochrony prezydenta i były agent ujawniają najgorsze obawy
Telefon posłuży do śledzenia. Rząd wykorzystuje epidemię?
Uprawnienia umożliwiające śledzenie Polaków to założenia drugiej tarczy antykryzysowej. W czasie zagrożenia epidemicznego, stanu epidemii lub stanu klęski żywiołowej operator telekomunikacyjny ma obowiązek dostarczyć ministrowi cyfryzacji dane o lokalizacji telefonu osoby zarażonej koronawirusem lub objętej kwarantanną - pisze “DGP”.
Premier może poprosić o wszystkie dane z telefonu
Jeszcze większe uprawnienia będzie miał premier. Szef rządu będzie mógł zażądać od operatorów danych z telefonu, które jego zdaniem są niezbędne do walki z koronawirusem. Oznacza to, że uzyska wgląd do wszystkich danych.
Rząd zapewnia, że dane wykorzysta tylko do walki z epidemią koronawirusa, a rzecznik rządu Piotr Müller zapewnia, że dane Polaków są bezpieczne i “gwarantowana jest pełna prywatność”.
Eksperci: śledzenie przez telefon niebezpieczne dla obywateli
Specjaliści nie kryją swoich obaw. Inwigilacja obywateli idzie za daleko, a skoro władza ma tak duże możliwości śledzenia telefonów obywateli, to może to wykorzystać do celów politycznych. Telefon jest doskonałym źródłem informacji na temat obywatela.
- Za chwilę władza może chcieć poprzez telefonię komórkową wyłapywać słowa kluczowe w rozmowach typu: wybory, protest, bojkot. Mało kto chyba nie zauważa, że to obsesyjne parcie do wyborów zbiega się z nasileniem systemów kontrolnych - mówi na łamach “Faktu” Jerzy Dziewulski, były szef ochrony prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Podobnie uważa Piotr Niemczyk, współzałożyciel UOP. - Takie postępowanie to dowód chorej strategii rządu, bo osoby, które są na kwarantannie, trzeba poddawać testom, a nie pobierać dane lokalizacyjne - powiedział w rozmowie z “Faktem” były agent.