Tesla za ćwierć miliona nie wytrzymała intensywnego deszczu. Horrendalny rachunek za naprawę
Samochody Tesla nie należą do najtańszych i nie chodzi tu nawet o sam koszt zakupu pojazdy, ale też ewentualne naprawy. Szczególnie dotkliwie przekonał się o tym pewien mieszkaniec Edynburga, który w wyniku usterki jednego z komponentów otrzymał rachunek na kwotę dalece przekraczającą jego najciemniejsze prognozy.
Tesla unieruchomiona przez deszcz
Tesla produkuje jak dotąd wyłącznie samochody elektryczne napędzane akumulatorami zbudowany ogniw litowo-jonowych. Podobnych do tych, które znajdziemy w swoich smartfonach czy laptopach. Mają one wiele zalet i kilka zasadniczych wad, wśród których jedną z najważniejszych jest relatywnie niska odporność na uszkodzenia mechaniczne.
Dotkliwie przekonał się o tym Johnny Bacigalupo, posiadacz Tesli model 3. W ostatnim czasie udał się on do restauracji, by zjeść kolacje, pozostawiwszy swój pojazd przed lokalem. Pech chciał, że nastąpiły wówczas silne opady deszczu, co nie powinno dziwić zwłaszcza w Szkocji. Po opuszczeniu restauracji próby uruchomienia pojazdu kończyły się niepowodzeniem. Konieczny był kontakt z serwisem i pięciogodzinne oczekiwanie na przyjazd lawety, która zabrała samochód do edynburskiego oddziału Tesli.
Taki mamy klimat
Tam eksperci doszli do wniosku, że awaria wynika z narażenia akumulatora Tesli na kontakt z wodą – po prostu został on zalany. Warto przypomnieć, że według Bacigalupo auto było po prostu zaparkowane pod gołym niebem w trakcie intensywnego opadu deszczu, który nigdy w żaden sposób nie uszkodziłby tradycyjnych motorów spalinowych. Nie to jednak było dla właściciela Tesli 3 szczególnie trudne do przełknięcia, lecz koszty naprawy – za wymianę akumulatora i jego montaż zgodnie z procedurami Tesli Bacigalupo otrzymał rachunek opiewający na 17,4 tys. euro, czyli nieco ponad 77,5 tys. złotych.
Podsumujmy – karoseria Tesli jest na tyle nieszczelna, że nie chroni akumulatora przed dostępem wody podczas intensywnych opadów deszczu. Serwis dokonuje wymiany akumulatora na koszt posiadacza pojazdu, gdyż według niego 8-letnia gwarancja nie pokrywa szkód niezawinionych przez Teslę. Co prawda pracownik serwisu przyznał, że nie jest to także wina użytkownika, niemniej naprawy wynikające z panującego w Szkocji klimatu nie mogą być pokrywane przez producenta.
Sprawa pozostaje niesfinalizowana ze względu na toczące się w Tesli wewnętrzne dochodzenie. Nie wiemy jeszcze, jaka decyzja zapadnie po stronie producenta, nie wiemy też, czy właściciel ma zamiar zdecydować się na tak kosztowną wymianę. Warto wspomnieć, że cena nowej Tesli 3 w wariancie Long Range AWD kosztuje 57,9 tys. euro.
Wokół sprawy nie brakuje wątpliwości
W sprawie pojawiły się jednak pewne wątpliwości. Jak się bowiem okazuje, kosztowna naprawa Tesli to nie pierwszy przypadek, kiedy nazwisko Johnny’ego Bacigalupo jest na nagłówkach. Dwa lata temu właściciel Tesli udzielił przeprowadzil ciekawą rozmowę, ciekawą szczególnie w kontekście najnowszych wydarzeń, z dziennikarzem stacji GB News.
W lipcu 2021 roku Bacigalupo udzielił wywiadu, w którym relacjonował nawiedzające wówczas Edynburg intensywne opady skutkujące lokalnymi powodziami i podtopieniami, także w okolicy, w której mieszka pechowy posiadacz Tesli. W ciągu doby na stolicę Szkocji spało wtedy 57,6 mm wody. Czy to, co dla przeciętnego Szkota jest zwykłą ulewą, dla producentów aut elektrycznych okazało klęską żywiołową, na którą nie są przygotowane najnowocześniejsze samochody? Wyjaśnią to pracownicy Tesli.