Wyszukaj w serwisie
polska i świat praca handel finanse Energetyka Eko technologie
BiznesINFO.pl > Energetyka > "To jest konsekwencja naszych zaniedbań" Jakub Wiech bez skrupułów o polskiej energetyce
Marcin Śliwa
Marcin Śliwa 13.07.2024 13:51

"To jest konsekwencja naszych zaniedbań" Jakub Wiech bez skrupułów o polskiej energetyce

Jakub Wiech
fot. materiały własne

Gościem redakcji Biznes Info i Goniec był redaktor naczelny serwisu Energetyka 24 Jakub Wiech. Dziennikarz komentował pomysł na energetyczne wspieranie zmagającej się z wojną Ukrainy oraz jednoznacznie oceniał szereg zmarnowanych szans, czego skutki Polska odczuwa po dziś dzień. Jednocześnie bez litości oceniał działania polskich polityków w kontekście transformacji energetycznej i nie tylko. 

Polska energetyka, a sprawa Ukrainy

Na początku Jakub Wiech skomentował pomysły na to, by zapewnić Ukrainie broniącej się przed barbarzyńskim atakiem Rosji niezbędne wsparcie energetyczne. Jest to problem o tyle kluczowy, że zdaniem dziennikarza, wraz z nadejściem zimy, możemy się spodziewać kolejnej masowej migracji, będącej rezultatem katastrofalnej sytuacji energetycznej broniącego się kraju. 

Rzucono dosyć ciekawy, innowacyjny pomysł na to, żeby Polska eksportowała na Ukrainę energię elektryczną, która byłaby przesyłana po pierwsze za unijne pieniądze, po drugie z wyłączeniem opłat z tytułu systemu handlu emisjami. Natomiast brakuje nam pewnego osadzenia tego w realiach, brakuje nam konkretów dotyczących tego, jak miałoby to wyglądać, bowiem tak intuicyjnie można stwierdzić, że premier Tusk zapowiedział zniesienie albo zawieszenie ETS-u dla przynajmniej części energii elektrycznej generowanej w Polsce. Tylko, że tego się nie da zrobić wysiłkiem samej Warszawy – mówi Jakub Wiech.

Jak przekonuje dziennikarz, Polska może w takiej sytuacji postąpić na jeden z dwóch sposobów. Można zmienić prawa unijne, podjąć  ofensywę legislacyjną i starać się przekonać inne państwa członkowskie, żeby wprowadziły wyjątek do dyrektywy ETS umożliwiający pomoc Ukrainie bez opłat z tytułu uprawnień do emisji. Można też postawić na wcześniejsze przejęcie przewodnictwa w Unii Europejskiej. 

Żeby Polska już jesienią, bo Polska jest następna w kolejce, jeżeli chodzi o objęcie prezydencji w Radzie, mogła tę prezydencję objąć. Natomiast to jest pewnego rodzaju implikacja tego, jak wygląda w tym momencie polityka węgierska. Wracając jednak do pomysłu premiera Tuska o pomocy Ukrainie, pomocy energetycznej, bo warto zauważyć, że Ukraina w tym momencie jest w najgorszej sytuacji energetycznej od samego początku tej pełnoformatowej wojny - nigdy z ukraińską energetyką nie było tak źle, jak jest w tym momencie.

Stoimy teraz przed pewną wizją kolejnej masowej migracji z tego kraju po czasie zimy, bo tam po prostu się nie będzie dało żyć, bo nie będzie prądu, nie będzie energii cieplnej, nie będzie ciepła. Więc to jest coś, co wypchnie miliony ludzi do ucieczki z tego państwa. I to jest też cel Rosjan, dlatego oni w taki, można powiedzieć, precyzyjny sposób atakują ukraińską energetykę. No i tutaj wchodzimy na scenę my, jako Polska, jako kraj, który może Ukrainie przynajmniej częściowo pomóc - mówi dziennikarz.

 

Polska linia lotnicza pod lupą UOKiK. Aż 10 skandalicznych praktyk zgłoszonych przez klientów

Przekleństwo niewykorzystanych szans

Jakub Wiech odniósł się również do kosztów, które ponosi Polska w związku z przestarzałym modelem energetycznym. Zdaniem dziennikarza, koszty wynikające z funkcjonowania naszej energetyki można podzielić na dwie grupy. Są to koszty bezpośrednie, czyli na przykład konieczność kupowania uprawnień do emisji oferowanych przez inne kraje. Polska musi je kupować, by zaspokoić największe pod względem intensywności w Europie potrzeby emisyjne naszej energetyki. Według Wiecha, druga grupa kosztów, to koszty bardziej pośrednie, wynikające na przykład z tego, że nie wykorzystaliśmy szans, jakie dał nam los, czy jakie stwarzały nam okoliczności w latach poprzednich.

Można sobie zadać pytanie, dlaczego w Polsce nie ma żadnej dużej firmy, dużej spółki produkującej turbiny wiatrowe, które byłyby eksportowane w ilościach hurtowych dla krajów przechodzących w transformację energetyczną. Dlaczego nie powołaliśmy takiego naszego narodowego czempiona wiatrowego? No dlatego, że nie zidentyfikowaliśmy w porę trendu, który był widoczny od bardzo dawna, że Europa, że świat będzie szedł w kierunku rozwoju źródeł odnawialnych. Że Europa, że świat będzie zwiększać swoje zapotrzebowanie na takie elementy technologiczne, jak na przykład właśnie wiatraki.

Gdybyśmy w porę ocknęli się i na przykład przeznaczyli na powstanie takiej spółki 10% tego, co wydaliśmy w ciągu ostatnich 30 lat na górnictwo, dzisiaj eksportowalibyśmy turbiny wiatrowe nie tylko do krajów europejskich, ale być może do takich miejsc jak Azja czy w Ameryka. To byłoby możliwe. To jest konsekwencja naszych zaniechań, naszych zaniedbań. Bo państwa znacznie słabsze, znacznie gorzej sytuowane od Polski, poradziły sobie znacznie lepiej z tym procesem. Na przykład Słowacja, kraj o PKB wielkości Mazowsza - komentuje Wiech.

Rosnące ceny energii i rola polityków

Zapytany o rosnące koszty energetyki oraz rachunków za prąd, które coraz bardziej dotykają Polaków, Jakub Wiech przekonuje, że najwyższy czas podjąć zdecydowane kroki. W obecnej sytuacji kluczowa będzie konsekwencja i egzekwowanie od klasy politycznej konkretnych działań. 

Myślę, że Polacy muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, kogo wolą słuchać. Czy wolą słuchać ludzi, którzy od bardzo dawna mówią cały czas to samo i mówią, że klimat się zmienia, że polityka klimatyczna będzie cały czas wdrażana i polityka klimatyczna to jest polityka gospodarcza, którą trzeba realizować i Polska musi w tym wszystkim uczestniczyć, bo jeżeli nie, to się postawi poza nawiasem państw cywilizowanych i rozwiniętych gospodarczo. 

Czy wolą słuchać ludzi, którzy co chwilę zmieniają swoje stanowisko, mówią najpierw, że zmiany klimatu nie ma, potem mówią, że zmiana klimatu jest, ale człowiek się do tego nie przyczynia, potem mówią, że może się przyczynia, ale w sposób nieznaczny, potem mówią, że przyczynia się w sposób nieznaczny, ale nie stać nas na politykę klimatyczną, potem mówią, że niestety trzeba byłoby zacząć wcześniej tę politykę klimatyczną, teraz już jest za późno, więc nic nie róbmy.

Tak wygląda w tym momencie duża część sceny komentatorskiej w Polsce i ja uważam, że osobom, które przez długie lata po prostu okłamywały Polaków, że nic nie trzeba robić, że mamy tego węgla tak dużo, że polska energetyka jest super i może zostać taka, jaka jest, im trzeba już podziękować. Trzeba posłuchać teraz tych, którzy od dawna mówili rzeczy, które się sprawdziły i które mogłyby realnie nam pomóc, na przykład w obniżeniu rachunków za energię - przekonuje dziennikarz. 

Chociaż rosnące ceny energii będą uciążliwe dla społeczeństwa, dziennikarz nie przewiduje, żeby w najbliższym czasie w znacznym stopniu miało się to odbić na rządach Donalda Tuska. Takie prawdopodobieństwo występuje, ale dopiero za kilka lat, o ile do tego czasu obóz rządzący się nie zmieni.

Oczywiście te podwyżki będą dotkliwe dla pewnej części społeczeństwa, ale nie na tyle, żeby tu mówić o takim poważnym kryzysie. W sensie jeszcze nie te, które teraz się zaczynają. Może przyszłe, może w przyszłych latach, w latach jeszcze kiedy rząd Tuska będzie sprawował władzę. Być może to nastąpi. Natomiast to będzie zależeć raczej od pewnych reperkusji ogólnoeuropejskich, jeżeli chodzi o kryzys energetyczny, który cały czas jeszcze istnieje, jeszcze nie wygasł do końca.

Natomiast w dłuższej perspektywie, w perspektywie lat trzydziestych, tego rodzaju sytuacje, tego rodzaju kryzysy mogą faktycznie zagrozić temu, kto akurat wtedy będzie rządził. To będzie bardzo poważny problem, żeby sobie poradzić z luką wytwórczą, z intensywnością emisji polskiej gospodarki, z niedostatkiem czystych mocy w systemie, z problemami dotyczącymi przebudowy sieci elektroenergetycznych. Bardzo dużo rzeczy się zbierze w krótkim czasie i potrzeba nam naprawdę sprawnych, ogarniętych ludzi, którzy zapanują nad tym procesem w perspektywie właśnie lat trzydziestych czy nawet przełomu lat dwudziestych i trzydziestych - przewiduje Jakub Wiech.

Na koniec Jakub Wiech podkreśla, że najwyższy czas przestać podchodzić do tak istotnych, strategicznych dla polskiej państwowości w sposób niefrasobliwy. Jeśli nic się nie zmieni, Polskę mogą czekać wyjątkowo trudne czasy. Zdaniem dziennikarza, odpowiedzialność spoczywa na politykach, bez względu na przynależność partyjną. Jak bowiem zaznacza, prawie każda partia, która jest dziś w Sejmie, przez jakiś czas sprawowała rządy i w większym lub mniejszym stopniu przyczyniła się do obecnej sytuacji.