Turystyczny raj buntuje się przeciwko zwiedzającym. Podróżni muszą uważać
Ograniczenia turystyczne to nie nowość. Wiele chętnie odwiedzanych miejsc na świecie zaczyna wprowadzać zasady, które mają uchronić lokalną społeczność przed negatywnymi skutkami panujących na ulicach tłumów. Jedna z miejscowości zdecydowała się na radykalny krok, ochroniarze zaprowadzą porządek.
Turystyka w tym kraju kwitnie
Popularność tego azjatyckiego kraju jest wysoka już od wielu lat, jednak zainteresowanie turystyczne znacznie wzrosło na przestrzeni ostatnich kilku z nich. Przyczyn tego znacznego wzrostu jest kilka, a wymienia się przede wszystkim niski kurs obowiązującej waluty oraz fenomen i zainteresowanie kulturą Dalekiego Wschodu.
Dane mówią jasno, od stycznia do listopada 2024 roku Japonię odwiedziło łącznie 33,37 mln turystów, co było bardzo odczuwalne. Warto zaznaczyć, że był to rekord. Tłumy na ulicach zostawiły swój ślad, który wyraźnie zwrócił uwagę lokalnych mieszkańców. Mimo to rząd w Tokio postawił sobie za cel niemal podwojenia liczby odwiedzających do 2030 roku — mowa o 60 mln osób w ciągu roku.
Japonia była najatrakcyjniejszym kierunkiem dla obywateli Korei Południowej (7,95 mln), Chin (6,37 mln), a także Tajwanu (5,55 mln). Jeśli chodzi o Europę, przodują Francuzi (364 tys.), Niemcy (310 tys.) oraz Włosi (214 tys.).
Lokalne władze widzą jednak szereg problemów w związku z nadmierną turystyką, która zapanowała w ich kraju. Zaczęto wprowadzać regulacje, niektóre z nich są dość oryginalne.
Skarbówka prześwietla konta Polaków. Zobaczy taki przelew i zażąda wyjaśnień. Kara to nawet 30 tys. zł Kierowco, ZUS może zwrócić Ci pieniądze za OC i AC. Zyska tylko jedna grupaWzmożona turystyka daje w kość
Choć zebrane dane nie podają dokładnej liczby polskich turystów odwiedzających Japonię, jasne jest, że ostatnie lata przyniosły nam wiele ułatwień w tym zakresie. Chodzi przede wszystkim o wprowadzenie bezpośrednich połączeń lotniczych. Spory odsetek Polaków marzy o wyjeździe do kraju kwitnącej wiśni.
Zajęła ona [Japonia przyp. red.] trzecie miejsce wśród najczęściej odwiedzanych przez Polaków azjatyckich państw w roku poprzedzającym badanie. Z kolei respondenci pytani o swoje kierunki marzeń, do których udaliby się w pierwszej kolejności, nie mając ograniczeń budżetowych i czasowych, na pierwszym miejscu wskazywali właśnie Japonię – 19 proc. badanych Polaków marzy o takiej podróży - mówił Eugeniusz Triasun z eSky.pl dla WP.
Mieszkańcy, władze lokalne oraz ekologowie alarmują jednak, że nadmierna turystyka staje się coraz większym problemem. Pierwsze ograniczenia weszły w życie jeszcze w ubiegłym roku, a kolejne są jeszcze bardziej wyszukane.
Najbardziej charakterystyczne punkty są nierzadko zamykane. Tak się stało na przykład w Kyoto. Niektóre uliczki dzielnicy Gion nie są już dostępne dla turystów. Tak jak i inne zabytkowe uliczki w tym mieście. W wielu miejscach wprowadzano godziny wizyt. Więc widać, że Japończykom już ten ruch turystyczny trochę daje się we znaki - mówiła dla WP Dominika Giordano, była konsul Polski w Japonii.
W jednym z japońskich miast zdecydowano się na kolejne radykalne rozwiązania, które mają zapanować nad overtourismem, który zawładnął Japonią.
Zobacz: Policjanci pukają do drzwi Polaków i robią kontrole. Wypytują o sąsiadów
Miasto reaguje na wzmożoną turystykę
Miasto Otaru położone na zachodnim wybrzeżu wyspy Hokaido to jeden z popularnych kierunków dla turystów, szczególnie zimą. Urokliwa aura, którą miejscowość zawdzięcza w dużej mierze filmowi "List miłosny" z 1995 r., przyciąga olbrzymie liczby odwiedzających. To spowodowało walkę z tłumem i bałaganem, który znacznie doskwiera lokalnym mieszkańcom.
Sytuacja jest naprawdę poważna. Rok 2024 był dla Otaru rekordowy pod kątem liczby przyjezdnych. Chodzi o niecałe 100 tys. nocujących gości, wielu z nich przybywa jednak tylko na jednodniowe wycieczki z Sapporo. Dla porównania warto zauważyć, że samo miasteczko, liczy sobie ok. 100 tys. mieszkańców.
Do przełomu doszło w styczniu 2025 roku, kiedy kobieta z Hongkongu została potrącona przez tłum i zabita przez pociąg, gdy robiła zdjęcia na torach. To wtedy władze uznały, że muszą doprowadzić turystów do porządku. Na miejscu pojawili się wynajęci ochroniarze, którzy mają za zadanie upominanie odwiedzających w przypadku wkraczania na teren prywatny, blokowania ruchu drogowego czy też śmiecenia. Nieodpowiedzialnym gościom grożą zakazy oraz potencjalne kary, jeśli nie będą stosować się do wprowadzonych zasad. Na ten moment akcja ma potrwać do 31 marca, nie jest jednak wykluczone, że zostanie przedłużona.
W pozostałych regionach Japonii również pojawiają się ograniczenia. U stóp Fiji, w popularnym miejscu do robienia zdjęć, postawiono czarną siatkę. Ginzan Onsen, które również cieszy się olbrzymią popularnością, wprowadziło limit turystów. Wiele wskazuje na to, że to nie koniec.