[TYLKO U NAS] Banki zaczęły obniżać oprocentowanie kredytów. Ekspert: widać inny, mniej oczywisty ruch

Powoli i bez rozgłosu pierwsze banki zaczęły obniżać oprocentowanie kredytów mieszkaniowych i hipotecznych. Ma to być odpowiedź na stagnację na rynku nieruchomości i wyjście naprzeciw potrzebom klientów. Jest jednak i drugie dno, o którym banki wspominają niechętnie. Zwłaszcza gdy coraz więcej pada diagnoz o maksymalizacji przychodów, która w polskim sektorze bankowym dawno miała już przekroczyć granicę dobrego smaku.
Pierwsze takie ruchy od lat. Spada oprocentowanie kredytów
Kolejna próba przepchnięcia programu dopłat do kredytów mieszkaniowych nie spotkała się z takim entuzjazmem, na jaki liczyło ministerstwo rozwoju. Nawet z ust deweloperów padają opinie, że najlepsze, co rząd może zrobić, to zachować bierność i dać działać mechanizmom rynkowym.
Teraz stagnacja wymusiła działania po stronie banków, które chcą pobudzić akcję kredytową. W tym celu, na razie po cichu i w niewielkim stopniu, obniżają oprocentowanie kredytów mieszkaniowych. Czy więc potencjalni kredytobiorcy mają się z czego cieszyć?


Banki wyjdą na swoje. Zmieni to podatek od nadzwyczajnych zysków?
Na niewielkie obniżki oprocentowania kredytów zdecydował się w ostatnim czasie ING Bank Śląski, a także Santander Bank Polska. Co ważne, nie są one sygnalizowane jako argument sprzedażowy instrumentów finansowych na billboardach czy w telewizyjnych reklamach, przeciwnie. Skąd ta ostrożność?
Znamienne, że wraz ze spadkiem oprocentowaniem oba wymienione banki zdecydowały także o niewielkim, proporcjonalnym wzroście marż. A to, gdy na szczeblu rządowym znaleźli się politycy chcący wprowadzić w Polsce podatek od nadzwyczajnych zysków banków (tzw. podatek od manny z nieba), mogłoby przynieść skutek odwrotny do zamierzonego i jeszcze bardziej ostudzić nastroje wśród potencjalnych kredytobiorców.

Do sektora bankowego pozbawionego rządowych dopłat zaczynają wracać mechanizmy rynkowe
O analizę działań spółek sektora bankowego zapytaliśmy Mirosława Króla z Król i Partnerzy, eksperta rynku mieszkaniowego. Ten nie ma wątpliwości, że przedłużająca się stagnacja wymusiła na bankach podjęcie działań, które zaktywizują rynek. Konkurencja w sektorze bankowym przy słabej dynamice wniosków kredytowych zaostrza się i przyszedł czas na to, by banki się z tym zmierzyły:
Z moich obserwacji wynika, że działanie banku ING można nazwać próbą „pobudzenia akcji kredytowych” – sektor bankowy, ale i rynek nieruchomości poszukuje bodźca, który odwróci trend stagnacji i przekona na nowo konsumentów, że już czas na podejmowanie decyzji o zakupie mieszkań i podejmowanie bezpiecznych zobowiązań kredytowych.
Banki muszą więc wychodzić klientowi naprzeciw, ale – jak wspomniano – robią to z minimalnym lub żadnym uszczerbkiem na własnym zarobku. Niższe oprocentowanie rekompensują sobie za sprawą jeszcze wyższych niż dotychczas marż. Mirosław Król diagnozuje, że w Polsce brakuje mechanizmów, które zapobiegłyby takim praktykom:
Równolegle obserwujemy inny, mniej oczywisty ruch: niewielkie, lecz systematyczne podwyżki marż, które banki wdrażają niemal po cichu. Marże stanowią zabezpieczenie finansowe dla banku i realny zysk. Oczywiście ten temat również budzi kontrowersje i liczne komentarze polityczne, ale na ten moment nie ma żadnych rozwiązań, które ograniczyłyby działanie banków w tej sprawie.
Czy mimo ciemniejszej strony tych decyzji można mówić o poprawie sytuacji potencjalnych kredytobiorców? Według Mirosława Króla mimo wszystko dostępność finansowania zwiększy się, a pozbawione rządowych dopłat banki znów więcej uwagi muszą poświęcać zachowywaniu konkurencyjności. "Dla niektórych może to być także czynnik zwiastujący większą szansę na uzyskanie korzystnego kredytu na zakup mieszkania czy budowę domu" – podsumowuje Król.





































