USA blisko bankructwa. Problemy supermocarstwa
W minionym tygodniu środki do dyspozycji administracji USA przejściowo stopniały poniżej 40 mld dolarów. Przedłużający się polityczny impas i trudne negocjacje, w których wiodące role odegrali prezydent Joe Biden i republikański przewodniczący Izby Reprezentantów Kevin McCarthy, znalazły pozytywny finał już w weekend. Jednak dopiero dziś można definitywnie stwierdzić, że Stany Zjednoczone unikną bankructwa.
Limit został zawieszony
W nocy polskiego czasu, stosunkiem głosów 314 – 117, Izba Reprezentantów zatwierdziła warunki zawieszenia limitu zadłużenia do stycznia 2025 r. Taki wynik wcale nie był przesądzony, gdyż skrajne frakcje po obu stronach politycznej barykady mocno krytykowały kompromis. Teraz ustawa błyskawicznie trafi do Senatu i do 5 czerwca musi zostać podpisana przez prezydenta USA. Dwa finalne etapy jej procedowania postrzegane są jednak w kategoriach formalności.
Co stałoby się w przypadku bankructwa
Limit zadłużenia wynoszący dotychczas 31,4 bln USD zostaje zawieszony do stycznia 2025 r. w ostatnim momencie. Departament Skarbu USA szacował, że środków na pokrycie zobowiązań może zabraknąć już na początku przyszłego tygodnia. W takiej sytuacji jedyną kroplówką pozwalającą finansować zobowiązania rządu byłyby nowe wpływy podatkowe. W rezultacie błyskawicznie mogłyby zostać zawieszone m.in. wypłaty świadczeń społecznych i groziłby paraliż administracji. Jeśli chaos przeciągnąłby się, to mógłby być kolejnym powodem obok np. napięć w sektorze bankowym, by obawiać się poważnej recesji w amerykańskiej gospodarce. Realna mogła stać się też groźba ogłoszenia niewypłacalności USA, będąca nieuniknioną konsekwencją niemożności obsługi zadłużenia, prowadzącą do ostrych zawirowań na rynkach finansowych.
Ostatecznie Republikanie poparli projekt dzięki cięciom wydatków budżetowych, które w świetle wyliczeń Biura Budżetowego Kongresu w najbliższych 10 latach pozwolą zredukować deficyt o łącznie 1,5 bln USD. Wydatki budżetowe (wyłączając obronność) w roku fiskalnym 2024 nie zostaną zwiększone.
Dlaczego problem powraca
Problem limitu zadłużenia USA wynika z tego, że jest on określany w wartościach nominalnych, nie w relacji do PKB. W rezultacie powraca niczym bumerang wraz ze wzrostem gospodarki, a każde jego podniesienie niejako z definicji ma charakter tymczasowy. Chronologia wydarzeń zazwyczaj jest podobna. Na kilka tygodni przed potencjalnym bankructwem zaczyna się nerwowe odliczanie, inwestorzy zaczynają drżeć, nieodzownym elementem jest polityczna awantura, a szczęśliwy finał ogłaszany jest za pięć dwunasta. Wydaje się zatem prawdopodobne, że za ok. 1,5 roku ta sama kwestia powróci i znów będzie straszyć rynki.
Autor komentarza: Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl