Polacy bogacą się najszybciej w historii. Złe wieści dla kredytobiorców
Polacy w ciągu ostatnich 25 lat bogacili się szybciej niż kiedykolwiek, chociaż dane o wynagrodzeniach nie wyglądają zbyt optymistycznie… Kredytobiorcy muszą zacisnąć pasa, bo na obniżki stóp procentowych będą musieli jeszcze poczekać. Prezes NBP zrzuca winę na rząd, a nasz bank centralny — po raz trzeci z rzędu — zakończy rok ze stratą. Czyja to wina?
Portfel BiznesInfo: podsumowanie tygodnia
Banki się cieszą… co innego kredytobiorcy
W środę poznaliśmy ostatnią w tym roku decyzję Rady Polityki Pieniężnej. Zgodnie z oczekiwaniami, stopy procentowe w Polsce pozostały bez zmian, a ostatnia obniżka stóp miała miejsce ponad rok temu, w październiku 2023 roku.
Nie jest to wymarzona sytuacja m.in. dla kredytobiorców, bo wysokie stopy procentowe oznaczają wyższe raty kredytów, co akurat jest korzystne dla banków, które dzięki wysokim stopom mają rekordowe wyniki odsetkowe.
O ile sam fakt, że RPP nie obniżyła stóp procentowych, nie powinien nikogo dziwić — o tyle już czwartkowa konferencja prezesa NBP Adama Glapińskiego przyniosła trochę zaskoczeń.
Glapiński dał na niej do zrozumienia, że pierwsze poważne dyskusje nad obniżkami stóp procentowych w Polsce będzie można zacząć dopiero w październiku przyszłego roku, a nie jak wcześniej zakładano — w marcu. Glapiński zasugerował też, że to najprawdopodobniej przesunie cięcia stóp w Polsce już na 2026 rok. Skąd taka zaskakująca zmiana retoryki?
Prezes NBP przyznał, że nie spodziewał się takiej decyzji rządu w sprawie cen energii — przypomnę tylko, że ustawa zakłada zamrożenie cen energii do końca września dla gospodarstw domowych oraz do końca marca dla samorządów i podmiotów użyteczności publicznej.
Ale co to ma do stóp procentowych? Zdaniem Glapińskiego inflacja w pierwszej połowie przyszłego roku utrzyma się w okolicach 5 proc., w trzecim kwartale może nieco spaść, ale znów inflacja gwałtownie wzrośnie w ostatnim kwartale 2025 roku, tym razem z powodu całkowitego odmrożenia cen energii.
A to właśnie wciąż wysoka i przekraczająca cel NBP inflacja jest główną przeszkodą w obniżaniu stóp.
NBP znowu na minusie
Zostając w wątku NBP — to już pewne, że Narodowy Bank Polski zakończy trzeci rok z rzędu na minusie. Strata w 2024 roku wyniesie najprawdopodobniej ok. 7,5 mld złotych, jak wynika z planu finansowego NBP na przyszły rok.
A to oznacza, że trzeci rok z rzędu NBP nie dołoży się do przyszłorocznego budżetu, bo zgodnie z ustawą, nasz bank centralny musi przekazać praktycznie cały wypracowany zysk do państwowej kasy.
Dlaczego po raz kolejny NBP kończy rok na minusie? Czy to oznacza, że jest nieudolnie kierowany? Albo, że Glapiński robi wszystko, żeby działać na niekorzyść rządu, z którym zbyt dobrze się nie dogaduje?
Ogólnie rzecz biorąc, wynik finansowy NBP jest czymś powszechnie niezrozumiałym i bardzo często wykorzystywanym do celów politycznych.
Skąd zatem kolejna strata NBP? Przede wszystkim z powodu silnego polskiego złotego. Jak to możliwe? Ponad 60 proc. rezerw NBP jest ulokowana w dolarze i euro, więc im mocniejszy jest polski złoty, tym mniejsza jest ich wartość w przeliczeniu. To w tak największym możliwym skrócie.
Dla porównania, pod koniec ubiegłego roku polski złoty był jeszcze mocniejszy (za dolara trzeba było zapłacić ok. 3,92 zł), co skutkowało rekordową stratą NBP, która w 2023 roku wyniosła prawie 21 mld złotych.
Taka kwota, szczególnie na minusie, robi wrażenie, ale zejdźmy na ziemię…
…i przyjrzyjmy się faktycznym zarobkom Polaków
Ponad połowa osób pracujących w Polsce zarabia miesięcznie mniej niż 6,5 tys. złotych brutto.
W ubiegłym tygodniu poznaliśmy kolejne dane na temat mediany wynagrodzeń. Tym razem — za czerwiec — wyniosła ona 6507,39 złotych brutto, czyli 4765 złotych z groszami na rękę.
Czerwcowa mediana wynagrodzeń była o ponad 19 proc. niższa niż przeciętne wynagrodzenie (liczone jako średnia płaca w firmach zatrudniających co najmniej 10 osób).
To też oznacza, że prawie 70 proc. osób pracujących w Polsce zarabia mniej, niż wynosi średnie wynagrodzenie (w czerwcu było to 8057 złotych brutto).
A gdzie zarabia się najlepiej na etacie? To chyba nie będzie zaskoczeniem — na pierwszym miejscu znalazła się branża górnicza i wydobywcza — tam mediana wynagrodzeń przekroczyła 11 243 złotych miesięcznie, a na drugim miejscu znalazła się branża informatyczna z medianą płac na poziomie 10 444 złotych brutto.
Statystyki dotyczące mediany wynagrodzeń może nie wyglądają zbyt optymistycznie, ale przynajmniej częściowo wyjaśniają, dlaczego tak wielu Polaków denerwuje się po tym jak GUS pokazuje dane na temat średniego wynagrodzenia. Nie brakuje wtedy komentarzy w stylu “kto tyle zarabia?!”.
Najszybciej się bogacimy… ale nie jesteśmy najbogatsi
Żeby jednak nie skupiać się wyłącznie na mało optymistycznych danych, popatrzmy z trochę szerszej perspektywy i porównajmy się z innymi. W ciągu ostatnich 25 lat Polska przeszła ogromną przemianę, a Polacy bogacili się szybciej niż mieszkańcy innych krajów.
Jak podaje Związek Banków Polskich, na przestrzeni ostatnich 25 lat PKB Polski rosło prawie pięciokrotnie, podczas gdy globalne tempo wzrostu gospodarczego było dużo niższe, bo wyniosło 3,2-krotność. Nasza gospodarka w 2003 roku stanowiła 2,2 proc. PKB Unii Europejskiej, a na koniec ubiegłego roku nasz udział PKB UE był już dwa razy wyższy.
Oprócz tego — przed wejściem do Unii średni dochód polskiego gospodarstwa domowego był czterokrotnie niższy niż w UE, a obecnie jest już ok. dwukrotnie niższy.
Jeżeli uda nam się zachować tempo wzrostu z ostatnich lat, to już w ciągu najbliższej dekady, Polska zbliży się poziomem dochodów do unijnej średniej.
Historyczny wzrost bitcoina
To, co jeszcze jakiś czas temu wydawało się kompletną abstrakcją, właśnie się wydarzyło. Bitcoin, czyli pierwsza i najpopularniejsza kryptowaluta, w ubiegłym tygodniu przekroczyła okrągły poziom 100 tys. dolarów, wyznaczając nowe historyczne szczyty.
Od początku roku kurs bitcoina wzrósł o ponad 130 proc., choć największe wzrosty miały miejsce po tym, jak poznaliśmy wyniki wyborów w USA, w których z ogromną przewagą zwyciężył Donald Trump.
Prezydent elekt wielokrotnie wypowiadał się pozytywnie w sprawie kryptowalut, a podczas kampanii wyborczej obiecał, że wprowadzi do rezerw walutowych USA właśnie bitcoina, na co wcześniej zdecydował się m.in. Salwador.
Mało kto wie, że Stany Zjednoczone i tak są już największym posiadaczem bitcoinów — mają ich ponad 200 tys., ale za żadnego z nich nie zapłaciły. Jak to możliwe? Są to przede wszystkim środki skonfiskowane przez amerykańskie służby za różnego rodzaju oszustwa z wykorzystaniem kryptowalut.