Wyszukaj w serwisie
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Twój komentarz został zablokowany. Rząd: "To dla dobra Polaków"
Darek Dziduch
Darek Dziduch 13.01.2025 18:34

Twój komentarz został zablokowany. Rząd: "To dla dobra Polaków"

Rząd chce blokować szkodliwe treści w Internecie. Opozycja alarmuje, że to koniec z wolnością słowa, a minister cyfryzacji zapewnia, że to dla dobra psychicznego Polaków. Niecałe 5 tysięcy złotych — to dużo czy mało? Tyle właśnie — według najnowszych danych — wynosi najczęstsza wypłata w naszym kraju. Orlen pokazał zaktualizowana strategie na najbliższą dekadę, która jednak niespecjalnie przypadła do gustu akcjonariuszom.

Portfel BiznesInfo: podsumowanie tygodnia

Koniec wolności słowa?

Jak informuje Dziennik Gazeta Prawna, Ministerstwo Finansów planuje zmianę w przepisach i jest to zmiana, która już teraz wywołuje sporo kontrowersji. Chodzi bowiem o możliwość szybszego i łatwiejszego blokowania treści w Internecie, które są niezgodne z prawem. W praktyce zmiana oznaczałaby, że prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej dostałby zupełnie nowe uprawnienia — nowe przepisy dadzą mu możliwość blokowania tych treści w sieci, które w jego ocenie są niezgodne z prawem i szkodliwe społecznie. Chodzi tutaj m.in. o dezinformację, mowę nienawiści, treści o charakterze rasistowskim.



Kluczowe w tym wszystkim jest jednak to, że taka blokada miałaby odbywać się z wykorzystaniem szybkiej procedury, czyli bez udziału sądu. A więc to prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej stawałby się de facto sędzią. Co ważne zmiany w przepisach mają być skierowane przede wszystkim w media społecznościowe, a autorzy postów czy komentarzy, których treści zostały uznane za niezgodne z prawem i zablokowane, dowiadywaliby się o tym po fakcie.

Jak nietrudno się domyślić, pomysł zmiany przepisów wzbudza sporo kontrowersji — organizacje pozarządowe zwracają uwagę, że tego typu ustawa może ograniczać wolność słowa w sieci, jednocześnie dając bardzo dużą decyzyjność urzędnikowi, który może podjąć ostateczną decyzję o blokadzie konkretnych treści.



Temat natychmiast podjęli też politycy opozycji, którzy alarmują, że rząd przymierza się do wprowadzenia pełnoprawnej cenzury w Internecie. Minister Cyfryzacji Krzysztof Gawkowski twierdzi natomiast, że zmiany w prawie są konieczne, „żeby lepiej chronić obywateli przed hejtem, nienawiścią i niszczeniem ich zdrowia psychicznego”. Minister zapewnia też, że blokady treści będą ostatecznością i nigdy nie będą odbywać się kosztem wolności słowa.



Resort Cyfryzacji zauważa też, że jak dotąd to jedynie same platformy społecznościowe decydują o tym, w jaki sposób i w jakim zakresie dochodzi do moderacji treści. A nowe przepisy zostały zaprojektowane tak, by rozszerzyć ten proces na sferę publiczną.

Projekt kontrowersyjnych przepisów został już wpisany do DSA, czyli Aktu o Usługach Cyfrowych, natomiast do wejścia zmian w życie jeszcze daleka droga. Czy rząd powinien mieć większe możliwości blokowania szkodliwych treści w Internecie, z pominięciem sądu? Czy może jednak nowe przepisy to uderzenie w wolność słowa?

Kto tyle zarabia? Jakim cudem to jest średnia krajowa?

Niecałe 5 tysięcy złotych — tyle zarabiało się w Polsce na rękę w lipcu ubiegłego roku.

2d14099f5ec1db-783-396-0-0-783-396.png

Jak podaje GUS, mediana wynagrodzeń w lipcu wyniosła 6 641 złotych brutto, czyli niecałe 4 860 złotych na czysto, i była o 19 proc. niższa od średniego wynagrodzenia z tamtego okresu.

Zrzut ekranu 2025-01-13 173552.png

I oczywiście dane sprzed pół roku trudno uznać za najbardziej aktualne, ale właśnie z takim opóźnieniem poznajemy odczyty mediany wynagrodzeń, które dają znacznie bardziej realistyczny obraz tego, ile tak naprawdę, zarabiają Polacy.

Warto dodać, że wprawdzie mediana wyniosła te wspomniane już 6 641 złotych, ale koszt całkowity takiego statystycznego pracownika to ponad 8000 złotych — tyle płaci pracodawca, co oznacza, że prawie 40 proc. kwoty trafia do ZUS-u, NFZ-u i Urzędu Skarbowego.

W ostatnich latach płaca minimalna rosła w wyjątkowo szybkim tempie, co w dużej mierze przyczyniło się do spłaszczenia struktury płac — 10 proc. najlepiej zarabiających pracowników etatowych w Polsce (z wypłatą 13 000 złotych brutto) dostawało zaledwie trzykrotność płacy minimalnej. Natomiast prawie 70 proc. pracowników etatowych zarabiało w lipcu mniej niż wynosiło wówczas przeciętne wynagrodzenie. Dlatego też trudno się dziwić tym emocjom, jakie zazwyczaj wywołuje publikacja comiesięcznych danych GUS na temat średnich płac — spotykają się one z komentarzami w stylu: kto tyle zarabia i jakim cudem to jest średnia krajowa?

Strategia oczami nowego Orlenu

W zeszły czwartek Orlen pokazał zaktualizowaną strategię na najbliższe dziesięć lat. Sama strategia nie przyniosła zbyt wiele zaskoczeń — do głównych celów można zaliczyć koniec produkcji energii elektrycznej z węgla do 20230 roku i traktowanie gazu ziemnego jako kluczowego paliwa przejściowego na drodze do całkowitej zero emisyjności.

Oprócz tego Orlen planuje do 2035 budowę czterech farm wiatrowych na Bałtyku, wielkoskalowych magazynów energii i co najmniej dwóch małych elektrowni jądrowych.

To, co ważne z perspektywy akcjonariuszy, to podtrzymanie planów wypłacania rosnącej dywidendy (co najmniej 0 15 gr rocznie) i podniesienie wysokości minimalnej dywidendy za ubiegły rok (czyli tej wypłaconej w 2025 roku) do 4,50 złotych na akcję. Przypomnę tylko, że wcześniejsza strategia zakładała dywidendę bazową na poziomie 4,30 złotych w tym roku.

Zrzut ekranu 2025-01-13 173746.png

Zaktualizowana strategia nie spotkała się z entuzjazmem rynku — w trakcie czwartkowej sesji akcje Orlenu straciły prawie 3 proc., a obecnie wciąż są wyceniane poniżej 50 złotych. Dla porównania rok temu było to ponad 62 złote, a 5 lat temu ponad 85 złotych, co oznacza, że w tym czasie akcje straciły ponad 40 proc.

Kolejna spółka planuje debiut

Zeszły rok był słaby pod względem debiutów dla warszawskiej giełdy — na GPW pojawiła się tylko jedna nowa spółka i wprawdzie była to Żabka, a sam debiut był największym od lat, ale gołym okiem widać, że spółki nie garną się do wchodzenia na giełdę.

Być może ten rok będzie lepszy pod tym względem, szczególnie że zamiar wejścia na warszawską giełdę zapowiedziała spółka Diagnostyka, czyli największy w Polsce dostawca usług laboratoryjnych i diagnostycznych.

Spółka ma 27-letnią historię i obecnie ma ponad 150 laboratoriów na terenie całego kraju i 1100 punktów pobrań. W 2023 roku przychody operacyjne Diagnostyki wyniosły ponad półtora miliarda złotych, a w pierwszych 9 miesiącach ubiegłego roku był to 1 mld 460 mln złotych.

W ramach debiutu swoje akcje sprzedaje fundusz Mid Europa Partners (który wcześniej inwestował mi. w Allegro) mający 48 proc. akcji. Nie będzie emisji nowych akcji, a więc można powiedzieć, że debiut Diagnostyki będzie typowym spieniężeniem się głównego akcjonariusza. Jak tylko poznamy więcej szczegółów o pierwszej ofercie publicznej Diagnostyki, to wrócimy do tematu.