W Szczecinie iPhone zapalił się podczas ładowania. Jak zapobiegać takim sytuacjom?
Regularnie dochodzą do nas informacje o spontanicznym zapłonie smartfonów. Mogą być one spowodowane wieloma czynnikami, a ich konsekwencje mogą być niezwykle niebezpieczne, biorąc pod uwagę sposób spalania się litu. Kolejny taki przypadek odnotowano w Szczecinie.
iPhone zapłonął podczas ładowania
Tym razem spalił się iPhone i to jeden z nowszych modeli. Jak donosi Telepolis, jego użytkownik poinformował, że do zapłonu doszło podczas ładowania. Opublikowane przez niego zdjęcia wskazują jednak, że incydent spowodowały nie wady fabryczne, lecz sam sposób i okoliczności, w jakich ładowne było urządzenie.
Zainteresowany stwierdził, że najbardziej niebezpieczną okolicznością było to, że ładował urządzenie w nocy, kiedy nie miał nad nim nadzoru. Ten aspekt mógł co prawda wpłynąć na rozprzestrzenienie się ognia, ale go przecież nie spowodował.
Masz stary telefon? Nie wyrzucaj go, może się bardzo przydaćZawinił nie czas, lecz miejsce
Warto dodać, że posiadacz urządzenia w jednym z komentarzy do postu poinformował, że korzystał co prawda z oryginalnej ładowarki (kostki), lecz przewód USB-C pochodził spoza zestawu. Oczywiście na tej podstawie Apple wszelkie jego ewentualne roszczenia, ale najpewniej to nie przewód spowodował zagrożenie.
Wszystko wskazuje na to, że prawdziwą przyczyną zapłonu akumulatora w iPhonie był nie czas, ani rodzaj przewodu, lecz miejsce jego ładowania. Na zdjęciach widać, że umieszczony został na kanapie, w otoczeniu materiałów, na które przenoszone było ciepło. To mogło powodować kolejne wzrosty temperatury, aż do osiągnięcia krytycznej, w której litowo-jonowy akumulator zaczął się palić.
Zobacz także: Uwaga na aplikację Biedronka. Użytkownicy masowo zgłaszają problemy
Groźny lit w akumulatorach
Lit jest o tyle specyficznym pierwiastkiem, że podczas spalania sam wydziela tlen. W rezultacie akumulatory litowo-jonowe, aby się spalać, nie muszą pobierać z otoczenia tak dużej ilości tlenu, jak ogniwa wykonane z innych materiałów. Nie tylko zwiększa to gwałtowność reakcji, ale też utrudnia ugaszenie ognia. Widać to także na przykładzie samochodów elektrycznych.
Ładowanie smartfonu w miejscach, gdzie ten może nagrzać się do temperatury znacząco przekraczającej 40 stopni Celsjusza to dosłowne igranie z ogniem. Może to się skończyć poważnymi obrażeniami, a w skrajnych przypadkach, które jednak zdarzały się już w przeszłości – śmierć.
Źródło: telepolis.pl