W Warszawie padł rekord. Takiego obciążenia sieci jeszcze nie było
Warszawa w środę pobiła absolutny rekord w zużyciu energii elektrycznej w upał. Jeszcze nie mamy kalendarzowego lata, a mieszkańcy stolicy już są męczeni upałami. Przez to zaczynają zapotrzebowaniem na prąd elektryczny zaskakiwać dostawców. Temperatury w ostatnich dniach przekraczały niejednokrotnie 30 stopni Celsjusza, co spowodowało, że ludzie masowo włączali klimatyzację, wiatraki i inne urządzenia służące do schłodzenia atmosfery.
Innogy Stoen Operator, który jest operatorem sieci dystrybucyjnej w stolicy, odnotował tym samym rekordowe zapotrzebowanie na prąd w upał - 1300,7 MW. Tym samym pobity został rekord z lipca 2018, który względem tego z 12 czerwca, był mniejszy o 4%. Na gołej dłoni widać tym samym efekty ocieplenia klimatu. Te sprawdzić można było także na termometrze. Średnia temperatura w Warszawie w ciągu kilku dziesięcioleci zdążyła wzrosnąć o 2 stopnie Celsjusza, co oznacza, że stolica Polski klimatem zbliża się do Budapesztu.
Warszawa zaliczyła rekord zużycia
Sprawa jest jednak poważna, ponieważ nie mamy jeszcze pełni sezonu, a już Warszawa bije zeszłoroczny rekord. Mało tego - rekordowe zużycie w lato zbliża się do rekordowego zużycia w zimę, które zwyczajowo było najwyższym notowanym. Powoli zbliżamy się do wyrównania wartości konsumpcji prądu elektrycznego, ponieważ tegoroczny szczyt zimowego zapotrzebowania jest tylko 15 MW większy niż rekord ze środy. Choć jest to wciąż mniej niż rekord zimowy, jaki padł 26 lutego 2018 roku - 1352 MW - to niebezpiecznie letnie zapotrzebowanie zbliża się do tego poziomu.
Jak czytamy na Gazeta.pl, sytuacja w Warszawie jest o tyle problematyczna, że dwie generujące ciepło i prąd elektryczny elektrociepłownie, czyli Żerań i Siekierki, w okresie letnim nie pracują na takich obrotach, jak zimą i dostarczają mniej prądu. Zazwyczaj to wystarczyło do zaspokojenia zapotrzebowania w stolicy, ale jak widać z twardych danych, warunki znacznie się zmieniają.