Ważą się losy Grenlandczyków. Donald Trump kusi ich zaskakującą obietnicą

Grenlandia jest autonomicznym terytorium zależnym od Danii. Ten stan rzeczy może się jednak wkrótce zmienić. Największą wyspę świata zamieszkuje nieco ponad 56 tys. osób, część z nich ruszyła we wtorek 11 marca do urn wyborczych, aby wybrać nowy parlament. Wynik głosowania może przesądzić o niepodległości Grenlandii od Danii. Na przejęcie tego terytorium przygotowuje się już Donald Trump i składa Grenlandczykom wielkie obietnice.
Wybory parlamentarne na Grenlandii
We wtorek 11 marca od godziny 9:00 do 20:00 czasu lokalnego (od 12:00 do 23:00 czasu polskiego) Grenlandczycy ustawiają się w kolejkach do lokali wyborczych. Ich głosy zdecydują o składzie jednoizbowego parlamentu, czyli Inatsisartut, który liczy 31 przedstawicieli. Wyborcy mogą głosować na 6 partii w tym na socjaldemokratyczną i separatystyczną Siumut czy ugrupowanie obecnego premiera Inuit Ataqatigiit — partia ta również opowiada się za niepodległością wyspy.
Trzecia w kolejce po władzę jest partia Naleraq. Przedstawiciele tego ugrupowania postuluje niezależność od Danii oraz chce kłaść nacisk na rozwój lokalnej gospodarki. Sojusznikiem w tych dążeniach mają być Stany Zjednoczone, co zagwarantuje nowa umowa obronna oraz porozumienia gospodarcze. Zdecydowanie mniejszym poparcie odnotowuje nowa partia Qulleq, Demokraci oraz konserwatywna Attasut, wyłamująca się spośród pozostałych chęcią utrzymania więzi z Danią.
Na Grenlandię ostrzy sobie zęby Donald Trump, który tuż przed wyborami złożył mieszkańcom wyspy intratną propozycję — mogą stać się bogaci jeśli podejmą mądrą decyzję.


Donald Trump kusi Grenlandczyków obietnicami
Z uwagi na trudne warunki arktyczne oraz brak odpowiedniej infrastruktury na Grenlandii nie przeprowadza się sondaży przedwyborczych ani badania exit poll, na podstawie którego podaje się pierwsze, przybliżone wyniki wyborów tuż po zamknięciu lokali wyborczych. Trudno wiec teraz spekulować, które ugrupowanie ma największe szanse na zwycięstwo. Jednak zdecydowana większość partii opowiada się za dążeniem Grenlandii do uzyskania niepodległości od Danii.
To bardzo prawdopodobna możliwość, jednak będzie się wiązać z pewnymi konsekwencjami, w tym finansowymi. Jednak trzeci PKP Grenlandii pochodzi z dotacji duńskiego rządu. Odłączenie się od tego państwa oznacza stratę tych środków, czyli około 600 mln dol. Kopenhaga odpowiada również za obronność wyspy i politykę zagraniczną. Na horyzoncie widnieje już jednak alternatywa w postaci obietnic składanych przez samego prezydenta Stanów Zjednoczonych — Donalda Trumpa.
Trump w ubiegłym tygodniu przemawiał w Kongresie i opisując swoje plany na najbliższą przyszłość, uwzględnił w nich również Grenlandię, twierdząc, że Stany “ w końcu ją dostaną, w ten czy inny sposób”. Wyspa leży w strategicznym miejscu między Oceanem Arktycznym a Atlantykiem, gdzie znajduje się wiele cennych złóż mineralnych, w tym surowców krytycznych. A jak wiadomo, to coś, co budzi zainteresowanie amerykańskiego prezydenta.
Ówczesny premier — Múte Bourup Egede orzekł, że jego wyspa "nie jest na sprzedaż", a o jej przyszłości zdecydują jej obywatele. Co na to Donald Trump?

Czy obietnice Trumpa przekonają Grenlandczyków?
Trump oskarżył Duńczyków, że nie wywiązują się należycie z obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa Grenlandii i przedstawił siebie oraz Stany Zjednoczone jako obrońców wyspy, oczywiście jak można się domyślać nie za darmo. Rząd w Kopenhadze podjął rozmowy z władzami Grenlandii i pojawiły się propozycje zwiększenia autonomii na kwestie zagraniczne. Wkrótce się okaże, czy te działania przyniosły oczekiwane rezultaty.
Tymczasem wciąż pobrzmiewają echa wielkich obietnic Donalda Trumpa, który publicznie przekonywał Grenlandczyków do “właściwego wyboru”. Twierdził, że wtedy, dzięki Stanom Zjednoczonym staną się bogaci, bo USA są zdecydowane na ogromne inwestycje.
Zapewnimy wam bezpieczeństwo, uczynimy bogatymi i razem wzniesiemy Grenlandię na wyżyny, których osiągnięcie nigdy wcześniej nie uznawaliście za możliwe — obiecywał Trump.
Grenlandczycy stoją przed niełatwym wyborem, od wyników głosowania będzie zależała dalsza przyszłość wyspy, która nie posiada własnego wojska, a wielkim problemem jest również służba zdrowia, która również nie istnieje — lekarze są sprowadzani z zagranicy i pracują na zasadzie terminowych kontraktów, co jest bardzo kosztowne. Kolejną alarmującą sprawą jest wysoka liczba samobójstw. Napięte stosunki z duńskim rządem nie poprawiają sytuacji, jednak mieszkańcy wyspy czują pilną potrzebę, aby uniezależnić się od tego kraju.





































