Wyszukaj w serwisie
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Dramatyczne doniesienia z Włoch. W prosektoriach nie ma już miejsc, pogrzeby bez rodzin
Maria Glinka
Maria Glinka 18.03.2020 01:00

Dramatyczne doniesienia z Włoch. W prosektoriach nie ma już miejsc, pogrzeby bez rodzin

biznes-info-640x433
Biznesinfo.pl

Włochy cierpią z powodu pandemii

Włochy w dalszym ciągu pozostają największym europejskim ogniskiem koronawirusa. Według najnowszych danych zakażonych jest ponad 31,5 tys. osób. Służba zdrowia w tym kraju powoli staje w miejscu, ponieważ w szpitalach brakuje już nie tylko kombinezonów ochronnych, ale i sprzętu czy łóżek.

Na braki miejsc w prosektoriach uskarżają się również osoby prowadzące domy pogrzebowe w Mediolanie. Od zeszłego czwartku miejsce krematorium jest zamknięte i zmarli muszą być transportowani do Trecate, Mantui, Domodossoli i Valenzy. Oddziały w Bergamo i Lodi są już tak przepełnione, że nie przyjmują ciał z innych prowincji – podaje Gazeta Wyborcza.

Usługa kremacji kosztowała wcześniej 280 euro, a teraz jej cena wzrosła do 600 euro. Wiele rodzin, zdruzgotanych katastrofą jaką dla Włoch okazał się koronawirus, nie ma wystarczających środków finansowych, aby opłacić to świadczenie. W związku z tym wiele domów pogrzebowych wychodzi z pomocną dłonią do najbardziej potrzebujących i opłaca usługi, a rodziny „zapłacą, kiedy będą mogły” – oznajmił Massimo Cerato, który prowadzi jeden z zakładów pogrzebowych w Mediolanie.

Sytuacja jest dramatyczna

„Szpitale i domy starości dzwonią dniem i nocą” – przyznaje Cerato, który zwraca uwagę, że firmy pogrzebowe działają teraz na wzmożonych obrotach, podobnie jak lekarze. Osoby, które pełnią te smutne obowiązki pracują bez wytchnienia 24 godziny na dobę.

Cerato oznajmił, że wzrost zapotrzebowania na usługi pogrzebowe zmusił go zwiększenia liczby pracowników do 93. Podkreśla, że dba o ich bezpieczeństwo, wyposażając w kombinezony, maseczki i rękawiczki ochronne. Jednak wielu pracowników znalazło się już na krawędzi wytrzymałości psychicznej, ponieważ liczba zgonów jest dla nich zbyt przytłaczająca.

Nad skalą ofiar śmiertelnych z powodu COVID-10 ubolewa także redaktor naczelny lombardzkiej gazety „Echo Bergamo”, który wyznał, że nekrologi zajmują teraz 10-12 stron dziennie, a w lutym - 1,5 strony. „To boli nas jako ludzi bardziej niż jako dziennikarzy, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do pisania o sprawach smutnych, ale czegoś takiego się nie spodziewaliśmy” – dodaje wydawca.

Pogrzeby inne niż dotychczas

W związku z zagrożeniem jakie stwarza kontakt z osobą zakażoną koronawirusem pogrzeby kościelne i świeckie zostały wstrzymane. Również odwiedziny na cmentarzach są zakazane, co wpędza wiele rodzin w jeszcze większą rozpacz.

„Rodziny zmarłych są zwykle objęte kwarantanną” – tłumaczy Alessio Guagliardo, właściciel innego dużego domu pogrzebowego. Dlatego też w trakcie ceremonii to grabarze muszą zastąpić rodzinę, przyjaciół i duchownych.

„Doświadczany przez nas pogrom zmiótł wszystko” – wyznał Andrea Pueroni, właściciel domu pogrzebowego w Cremonie, nieopodal Mediolanu.

Włochy na krawędzi

Od około miesiąca Włochy, a przede wszystkim Lombardia i Emilia-Romania, zmagają się z lawinowym przyrostem zachorowań i zgonów na COVID-19. Zgodnie z zapowiedziami naukowców i polityków szczyt liczby zakażonych dopiero nadchodzi. Premier Giuseppe Conte oznajmił, że „ten i następne tygodnie niosą największe ryzyko i musimy zachować największą czujność”.

Jest to największa katastrofa, jaka ogarnęła Włochy od zakończenia II wojny światowej i żeby wyjść z niej zwycięsko 60 mln obywateli musi „zachowywać się odpowiedzialnie” – zaapelował do narodu szef rządu.

Kilka dni temu włoski rząd oznajmił, że przeznaczy 25 mld euro na walkę ze skutkami koronawirusa. 10 mld euro ma trafić do firm i pracowników, a 3 mld euro – do służby zdrowia i Obrony Cywilnej – podaje Business Insider Polska.