Czekają nas przedterminowe wybory? Niepewność w Zjednoczonej Prawicy
Wybory parlamentarne w listopadzie, rząd mniejszościowy, a może poszukiwanie nowego koalicjanta lub utrzymanie statusu quo? W tej chwili wydaje się, że wszystkie scenariusze są możliwe. Jak zachowa się Jarosław Kaczyński i jak będzie wyglądał obóz rządzący w najbliższym czasie? Przyglądamy się możliwym rozwiązaniom.
Wybory w listopadzie?
Ryszard Terlecki, szef parlamentarnego klubu PiS zapowiedział w czwartek zakończenie negocjacji na temat rekonstrukcji rządu. Choć lepszym określeniem byłoby "zerwanie". Jarosław Kaczyński, zdaniem Terleckiego, jest poirytowany zachowaniem koalicjantów, którzy występują z odmiennym od PiS programem i pomysłami. Najbardziej jednak posłowie Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry i Porozumienia Jarosława Gowina sprzeniewierzyli się prezesowi PiS podczas głosowania nad "piątką dla zwierząt". Partia Ziobry głosowała przeciw ustawie, a Gowina, oprócz Jadwigi Emilewicz, która poparła projekt, wstrzymała się od głosu.
O pacie w koalicji mówił dziś nad ranem w audycji Roberta Mazurka w RMF FM Marek Suski. Polityk powiedział, że brak poparcia ustawy to koniec koalicji. Ponadto posłowie PiS-u, którzy głosowali na "nie", mają zostać ukarani. Jak? W grę może wchodzić nawet wykluczenie z partii. Suski wskazuje, że najprawdopodobniej czeka nas rząd mniejszościowy. Co dalej z planowaną na jesień rekonstrukcją rządu? Terlecki wskazuje, że może ona się odbyć bez konsultacji z Porozumieniem i Solidarną Polską. Suski na antenie RMF FM dodaje: "nasi byli koalicjanci powinni pakować biurka.Na dzisiaj nie ma już koalicji".
Z drugiej strony słychać głosy posłów SP i Porozumienia. We wczorajszym "Gościu Wydarzeń" w Polsat News wypowiadał się wiceminister Aktywów Państwowych Janusz Kowalski z partii Gowina. Polityk wskazał, że o rozpadzie Zjednoczonej Prawicy mowy być nie może. – W związku z tym, że Polacy obdarzyli nas wielkim zaufaniem, nie znam ani jednego polityka Zjednoczonej Prawicy, który nie chciałby kontynuowania jeszcze trzyletniej reformy państwa – usłyszeliśmy w wieczornym programie Polsat News jeszcze przed nocnym głosowaniem w Sejmie.
Wyborów nie będzie, a politycy grają w pokera?
Co dalej ze Zjednoczoną Prawicą? Posłowie Solidarnej Polski i Porozumienia zdają się swoim głosowaniem wbrew woli prezesa PiS mówić "nie boimy się Kaczyńskiego". Czy głosowanie to tylko pokerowa gra, która wkrótce zakończy się, a politycy poklepią się po plecach i wymienią kilka dyplomatycznych słów? A może Polacy powinni zaplanować w swoich kalendarzach wolną niedzielę, by oddać głos w przedterminowych wyborach parlamentarnych? Sytuacja jest bardzo niejasna. Andrzej Gajcy w swojej autorskiej analizie dla Onetu szczerze powątpiewa w przedterminowe wybory. – (...) Ryzyko dla PiS niosą przedterminowe wybory parlamentarne. Skrócenie kadencji Sejmu i przyspieszone wybory byłyby "opcją atomową", na którą prezes PiS przy obecnych uwarunkowaniach politycznych raczej nigdy się nie zdecyduje. Bowiem partia rządząca musiałaby liczyć się m.in. z utratą poparcia rolników, a także z utratą części głosów swojego elektoratu na rzecz Konfederacji, do której oko zapuszcza coraz więcej posłów Prawa i Sprawiedliwości – czytamy komentarz dziennikarza w portalu Onet.
– Jarosław Kaczyński powiedział "sprawdzam" swoim koalicjantom (...) "i widzicie, jak chcę to sobie nawet z Lewicą i Platformą przegłosuję swoje ustawy" – komentuje w programie Onet Rano szef PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz. Zdaniem szefa ludowców Kaczyński chce po prostu sprawdzić na jaką lojalność w swoich szeregach może liczyć, a głosowanie pokazało, że rząd mniejszościowy jest możliwy. Z drugiej strony sytuacja ta może spowodować, że Solidarna Polska i Porozumienie wrócą do szeregu i podporządkują się woli prezesa PiS, komentuje Kosiniak-Kamysz.