Wytrzymali wojnę, pokonuje ich lockdown. Najstarszy zakład fryzjerski w stolicy bankrutuje
Modik, najstarszy salon fryzjerski w stolicy, znalazł się na skraju bankructwa. Przyjaciele właścicieli zakładu starają się uzbierać pieniądze, aby opłacić zaległe rachunki. W przeciwnym razie będzie to ostatnie tchnienie kultowego punktu na mapie Warszawy, który przetrwał nawet II wojnę światową.
Z tego artykułu dowiesz się:
Jaka jest historia salonu Modik
Na jaką pomoc od rządu mogą liczyć właściciele
Do jakich decyzji zostali zmuszeni właściciele
Kultowy Modik odżył nawet po wojnie
Modik może stać się kolejną ofiarą koronawirusa. Straty po pierwszym lockdownie branży beauty zostały oszacowane na ok. 6 mld zł. Druga blokada może zmieść z mapy Warszawy kultowy salon fryzjerski, do którego niegdyś przychodzili Jan Machulski, Zbigniew Wodecki czy Andrzej Gołota.
Modik to najstarszy zakład w Warszawie działający jako firma rodzinna. Portal innpoland.pl donosi, że historia tego wyjątkowego miejsca sięga 88 lat. Działalność salonu przerwała II wojna światowa, ale dziadkowie obecnego właściciela ponownie przywitali klientów tuż po jej zakończeniu. Od 2014 r. biznesem zarządza Hubert Pilewicz.
Modik mieści się w kamienicy na ul. Barskiej 3 na terenie dzielnicy Ochota. Wystarczy przekroczyć próg salonu, aby poczuć klimat starej Warszawy. Wnętrze zakładu zdobią historyczne fotografie, a także zdjęcie pierwszego zespołu z 1933 r.
- W latach 70-tych i 80-tych, w szczytowym okresie popularności salonu, stały przed nim takie kolejki, że trzeba było wydawać klientom numerki - opowiada Pilewicz. W tamtych czasach warszawiacy ustawiali się w kolejkach jeszcze przed otwarciem salonu. Zainteresowanie było tak ogromne, że pracowało 12 pracowników cały czas, na dwie zmiany.
Udało się pokonać trudne czasy. Wszystko zniszczyła pandemia
Jak radził sobie Modik przed pandemią? Usługi po niewygórowanych cenach i rodzinna atmosfera przyciągały klientów, choć nie aż tak, jak kilkadziesiąt lat temu. Modik ma swoich stałych klientów, a najstarszy z nich odwiedza salon od 70 lat. Klientela zakładu jest wielopokoleniowa - najpierw przychodziły babcie, potem ich córki, a następnie wnuczki. Mimo ogromnej konkurencji, Modik nieustannie działał. Do momentu nadejścia koronawirusa.
Pilewicz dokładał wszelkich starań, aby Modik odżył. Salon przeszedł generalny remont, wkroczył do internetu i wprowadził innowacje z branży beauty. W przeciągu zaledwie kilku lat liczba klientów potroiła się. Lockdown salonów fryzjerskich i kosmetycznych zmiótł wszystkie te osiągnięcia.
W dobie koronawirusa część osób rezygnuje z usług fryzjersko-kosmetycznych ze strachu przed infekcją. W rezultacie klientela Modik spadła do niewielu ponad 100 osób w skali miesiąca. Jednak gwoździem do trumny okazał się brak odpowiedniego wsparcia od państwa. Pilewicz zdradził, że otrzymał 8,5 tys. zł przez 13 miesięcy pandemii. - Na tyle wycenił nasz polski rząd - ubolewał właściciel.
Modik nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Przyjaciele zbierają pieniądze na salon
1 kwietnia 2021 r. na oficjalnym profilu salonu na Facebooku pojawił się wpis pożegnalny. „Kończymy naszą wieloletnią przygodę z fryzjerstwem. […] Gdyby nie wy nie byłoby firmy. To wy tworzyliście siłę, która przez tyle lat zaowocowała taką ilością osób”, czytamy w mediach społecznościowych.
Sytuacja finansowa w dobie pandemii nie pozwoliła zarządcom na kontynuowanie pracy. Pilewicz był zmuszony sprzedać wszystkie przedmiotu z salonu, aby wypłacić pensje pracownikom i uregulować kredyty.
W dalszym ciągu brakuje pieniędzy, aby uregulować obecny i zaległy czynsz. Z pomocą przyszli jednak przyjaciele, którzy zorganizowali internetową zbiórkę pieniędzy, aby ocalić Modik. Akcja kończy się za 30 dni. Pod adresem https://zrzutka.pl/we6cyt wszyscy, którym los salonu Modik nie jest obojętny mogą dorzucić swoją cegiełkę.
Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na [email protected]