Zacięta walka o norweski gaz. Będzie drogo
Kraje europejskie szukają dostawców gazu i negocjują z Norwegią. Pojawiają się jednak pytania, czy wystarczy dla wszystkich chętnych i jak będzie kształtować się jego cena.
Alternatywa dla rosyjskiego gazu
Po wybuchu wojny z Ukrainą, kraje europejskie stanęły przed wyzwaniem znalezienia innego dostawcy niż Rosja. Dobrą alternatywą wydawało się skorzystanie ze źródeł norweskich, problem w tym, że wiele państw wpadło na taki pomysł.
– Walka o norweski gaz jest bardzo zacięta. [..] W obliczu wojny w Ukrainie i ciągłego przykręcania przez Gazprom kurka z gazem, nie ma szans na prowadzenie negocjacji w sposób standardowy. Dlatego zakontraktowanie dużych ilości surowca w tak krótkim czasie może okazać się szalenie trudne albo nawet niemożliwe – mówi ekspert branży gazowej w rozmowie z Business Insiderem. - Polscy negocjatorzy nie są czarodziejami.
Według źródeł portalu, PGNiG prowadzi rozmowy na temat dostaw gazu z wieloma firmami, w tym z Equinorem, który oprócz wydobycia ropy i gazu inwestuje w morską energetykę wiatrową. Jeśli dojdzie do połączenie PGNiG i Orlenu, spółki mogą wspólnie zachęcić do współpracy przy budowie farm wiatrowych na Bałtyku.
Gaz będzie drogi
Pod koniec czerwca prezes PGNiG Iwona Waksmundzka-Olejniczak w rozmowie z PAP informowała, że spółka ma podpisane kontrakty na dostawy gazu, zaznaczyła jednak, że "do pełnego zabezpieczenia potrzebne są jednak nowe kontrakty".
14 lipca premier Mateusz Morawiecki poinformował, że gazociąg Baltic Pipe jest już zakontraktowany na przesył gazu, odpowiednio 5 mld m3 w tym roku, co stanowi nieco ponad połowę zarezerwowanej mocy rurociągu.
– Przy standardowej zimie najbliższy sezon grzewczy jesteśmy w stanie przetrwać, unikając problemów z dostępnością gazu. Na pewno jednak będzie drogo – mówi analityk BM mBanku Kamil Kliszcz w rozmowie z Business Insiderem.