Zakopane podniosło ceny. Górale są wściekli
Początek sierpnia oznaczał wejście w życie decyzji władz Zakopanego o podwyżce opłat. Spowodowało to jednak wściekłość mieszkańców okolic zimowej stolicy Polski, którzy dojeżdżają do Zakopanego. Niezadowoleni są również turyści.
Podwyżki w Zakopanem
Podwyżki opłat w ostatnim czasie nie powinny nikogo dziwić. Kryzys oraz inflacja spowodowały bowiem podjęcie takich, a nie innych kroków przez instytucje i przedsiębiorców.
Nad taką decyzją zastanawiały się jakiś czas temu władze Zakopanego. Ostatecznie zadecydowano o podwyżce opłat za parkowanie na terenie miasta. Jak informuje Gazeta.pl, jako termin wprowadzenia zmiany wyznaczono 1 sierpnia, zaś akcja informacyjna była prowadzona w lipcu.
Nowe ceny w stolicy Tatr
Z informacji miasta podawanych przez Gazetę.pl wynika, że pół godziny parkowania kosztuje po podwyżce 2 zł. Godzina to koszt 5 zł, drugie 60 min. to 6 zł.
Kolejne godziny postoju są jeszcze droższe. Trzecie 60 min. parkowania na terenie Zakopanego to od 1 sierpnia koszt 7,20 zł, zaś każda kolejna godzina to 5 zł.
Problem polega jednak na czym innym. Gazeta.pl pisze, że cennik alternatywny przewiduje opłatę 3 zł za pierwszą godzinę, 3,50 zł za drugą oraz 4,30 zł za trzecią. Mogą z niego korzystać tylko posiadacze Zakopiańskiej Karty Mieszkańca.
Wybuch niezadowolenia
Taka sytuacja nie spodobała się zarówno turystom, jak i mieszkańcom okolicznych miejscowości. Ci pierwsi obrzucili władze miasta epitetami, i - jak podaje Gazeta.pl - sugerowali również wprowadzenie analogicznych opłat w innych miastach wyłącznie dla mieszkańców stolicy Tatr.
Wprost oburzeni są jednak górale. Muszą dojeżdżać do Zakopanego, jeżeli w nim pracują lub chcą załatwić sprawy związane z powiatem. Wiceburmistrz Zakopanego Tomasz Filar, którego wypowiedź dla Podhale24 przytacza Gazeta.pl, poparł zmianę i dodał, iż mieszkańcy innych miejscowości do utrzymania dróg w Zakopanem się nie dokładają.
Analogicznie jednak zauważył portal Podhale24. Mieszkańcy Zakopanego nie płacą bowiem na utrzymanie dróg poza stolicą Podhala - mimo, że również po nich jeżdżą swoimi samochodami.