Rekordzista dostaje prawie 23 tys. zł emerytury, prezes ZUS ujawnia. Każdy może, a mało kto korzysta
Z tego artykułu dowiesz się:
Co zrobić, by otrzymywać wyższe świadczenia emerytalne
Kim jest emeryt-rekordzista
Czy planuje się podwyższenie wieku emerytalnego
ZUS zdradza, co zrobić, by mieć wyższą emeryturę
Wysokość emerytur w Polsce to średnio 2500 zł miesięcznie. Nie jest to dużo, jednak są osoby, mogące pochwalić się świadczeniem, którego pozazdrościłyby niektóre osoby aktywne zawodowo.
Prezes ZUS, prof. Gertruda Uścińska poinformowała, że najwyższa emerytura wypłacana w Polsce przez ZUS to aż 22,9 tys. zł. “Super Express” ustalił, że rekordzistą jest mężczyzna z województwa lubelskiego, który przez 61 lat pracował w górnictwie. 81-latek zaczynał na stanowiskach szeregowych, a swoją karierę zakończył jako kierownik. Jak to możliwe, że dorobił się tak wysokiego świadczenia?
Okazuje się, że tak wysokie świadczenie może wypracować sobie każdy. Wynika to z tego, w jaki sposób działa nasz system emerytalny. Mimo że nie jest bez wad, jego zaletą jest na pewno to, że wysokość świadczenia wzrasta z każdym kolejnym rokiem pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego. Dzięki temu osoby zdecydowane pracować dłużej, gromadzą na swoim koncie emerytalnym kapitał, który pozwala im odbierać co miesiąc pięciocyfrowe emerytury.
– Od ponad 20 lat w naszym systemie emerytalnym obowiązuje zasada zdefiniowanej składki, która oznacza, że nasza emerytura będzie tym wyższa, im więcej składek na ubezpieczenie emerytalne odłożymy w ZUS oraz im później przejdziemy na emeryturę – wyjaśniała prezes ZUS, prof. Gertruda Uścińska cytowana przez Dziennik Gazetę Prawną.
– Osoby, które idą w późnym wieku, zbierają wysoki kapitał, który dzielony jest przez małą liczbę lat średniego dalszego trwania życia – wyjaśniła była prezes ZUS Aleksandra Wiktorow.
To właśnie doskonale obrazuje sposób, w jaki działa system - emerytura wyliczana jest na podstawie zgromadzonego kapitału i szacowanej długości życia jaka pozostała emerytowi. Osoby, które nie skorzystają ze swojego prawa do przejścia na emeryturę, otrzymają wyższe świadczenia, ponieważ kapitał dzielony będzie przez mniejszą liczbę miesięcy (która została emerytowi do końca życia).
To jednak nie wszystko. Osoby, które rozpoczęły pracę przed 1999 rokiem, zanim wszedł w życie system, który działa do dziś, mają dodatkowy bonus w postaci tzw. kapitału początkowego, czyli “wyliczony z góry zapis na koncie wynikający z aktywności zawodowej w poprzednim systemie”.
Głodowe świadczenia
Są jednak osoby, których świadczenia nie są w stanie pokryć niezbędnych do przeżycia wydatków. To druga strona medalu naszego systemu emerytalnego.
– Jeśli ktoś zapłacił jedną składkę w życiu czy płacił ją przez miesiąc, to trudno takie świadczenie nazwać emeryturą. To może tylko zachęcać do niepłacenia składek – wyznała cytowana przez DGP Wiktorow.
Okazuje się, że w przyszłości wcale nie będzie lepiej. Jeśli obecny system nie zmieni się, niskie świadczenia emerytalne będą całkowitą normą. Złoży się na to kilka czynników, m.in.: galopująca inflacja, która wciąż będzie obniżała wartość pieniądza oraz rozwój medycyny, dzięki której życie Polaków będzie dłuższe i bardziej jakościowe i w końcu problemy z dzietnością wśród młodych.
Eksperci Instytutu Emerytalnego: dr Antoni Kolka i Oskar Sobolewski przeanalizowali, jak będą wyglądać przyszłe emerytury. Wyniki badań nie są jednak zbyt optymistyczne.
Podwyższenie wieku emerytalnego
Czy to oznacza, że wiek emerytalny zostanie podniesiony? Z pewnością pomogłoby to rozwiązać wiele problemów. Przede wszystkim emeryci mogliby liczyć na wyższe świadczenia, jednak takich planów w rządzie na tę chwilę nie ma.
– Od 1 października 2017 r. wiek emerytalny ponownie wynosi 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Nie ma żadnych planów podniesienia tego wieku. Jednak emerytura to prawo, a nie obowiązek. Ważne, aby Polacy mogli dokonać racjonalnego wyboru w oparciu o rachunek ekonomiczny, ale i rachunek zdrowia. Chodzi o to, aby przekonywać do późniejszego przechodzenia na emeryturę na zasadzie zachęt, a nie przymusu – tłumaczyła w rozmowie z “Super Expressem” prezes ZUS prof. Gertruda Uścińska.