ZUS ogłosił gigantyczne kontrole. Zwolnienia lekarskie na celowniku urzędników
ZUS zajmie się kontrolą placówek, które budzą wątpliwości z powodu większej niż przeciętnie liczby wystawianych e-zwolnień.
Sprzedaż zwolnień a teleporada
Jak ustalił “Dziennik Gazeta Prawna”, rośnie liczba firm, które wystawiają zwolnienia lekarskie w ekspresowym tempie, bez realnej konsultacji można otrzymać zarówno L4, jak i receptę.
Naczelna Izba Lekarska zwraca uwagę na rozróżnienie między sprzedażą recept i zwolnień a teleporadą. W założeniu teleporada jest świadczeniem zdrowotnym udzielanym na odległość, gdzie pacjent ma kontakt z lekarzem. W przypadku sprzedaży e-zwolnień zazwyczaj pojawia się krótka ankieta, często nie ma realnego wywiadu z pacjentem, a kluczowa jest raczej płatność za usługę.
ZUS skontroluje firmy
Na liście ZUS-u znalazła się spółka Telemedicin, która oferuje konsultacje telemedycyny. Jak sprawdziła gazeta, na stronie wystarczy wpisać dane, które służą do stworzenia indywidualnego konta pacjenta, opcja płatność i formularz, w którym pacjent może wpisać objawy. Na zwolnienie czeka się ok. 30 minut.
Prezes firmy, z którym rozmawiała gazeta, uważa, że kontakt z pacjentem był, gdyż lekarz wystawił zwolnienie na podstawie informacji uzyskanych od pacjenta, a gdyby miał dodatkowe pytania, skontaktowałby się z pacjentem.
Na celowniku ZUS-u znalazła się także firma Biostat. Firma jednak przekonuje, że jako tako nie świadczy usługi sprzedaży e-zwolnień czy teleporad, a jedynie dostarcza platformę dla lekarzy czy placówek oferujących usługi medyczne.
Nadużywanie zwolnień lekarskich
Otrzymanie zwolnienia lekarskiego dzięki firmie może jest wygodne, ale stwarza pole do nadużyć. O problemie czytamy także w informacji prasowej przesłanej do redakcji BiznesInfo przez Conperio, firmie zajmującej się problemem absencji chorobowych.
- To niestety jeden z efektów ubocznych pandemii i popularnych teleporad. Odpowiedzialna opieka medyczna polega na badaniu pacjenta. Portale, które określają się nowoczesnymi podmiotami medycznymi w rzeczywistości po prostu handlują „L4”. To ogromne pole do nadużyć. Z przykrością stwierdzamy, że w procederze bardzo często udział biorą sami lekarze – mówi Mikołaj Zając, prezes Conperio.
