ZUS przegrał w sądzie. Kobieta nie musi zwracać Zakładowi ponad 230 tys. zł
W Sądzie Rejonowym w Legnicy zapadł niespotykany wyrok. Organ wymiaru sprawiedliwości uznał, że legniczanka nie musi zwracać ZUS-owi ponad 230 tys. zł, chociaż istniały ku temu przesłanki. Polski wymiar sprawiedliwości nie często potrafi tak pozytywnie zaskoczyć.
Sprawa nie do wygrania
„Wygrana z ZUS w ważnej sprawie, która dotyczyła zwrotu ponad 234 tys. zł zasiłku” - to treść posta opublikowanego na Facebooku przez Doradcę prawnego ds. ZUS, Mariusza Sowińskiego.
Prawnik wyjaśnił, że przed wydaniem pozytywnego dla jego klientki wyroku przez sąd rejonowy, sąd apelacyjny stwierdził, że płatniczka nie podlega ubezpieczeniom i nie prowadziła działalności gospodarczej. W ocenie sądu i organu administracji publicznej była to działalność pozorna, dlatego legniczanka początkowo została zobowiązana do zwrotu ZUS-owi pobranych zasiłków - chorobowego, macierzyńskiego i opiekuńczego - w łącznej kwocie ponad 234 tys. zł wraz z odsetkami.
Sąd Rejonowy w Legnicy uznał, że ZUS nie wstrzymał wypłaty świadczeń, co powinien był zrobić, jeżeli podejrzewał, że są one wyłudzane. Organ tego nie zrobił, dlatego odstąpiono od zobowiązania kobiety do zwrotu pobranych świadczeń.
"Zatem przegranie sprawy o prowadzenie działalności gospodarczej nie oznacza konieczności zwrotu wypłaconych wcześniej zasiłków" – napisał doradca prawny.
Błędne zachowanie ZUS-u
W rozmowie z portalem „Money.pl", Mariusz Sowiński wyjaśnił, że Sąd Rejonowy chciał przede wszystkim ustalić, czy legniczanka była świadoma tego, że pobierane świadczenia jej się nie należały. Dodał, że w tym celu konieczne było zapoznanie się z całą przedstawioną dokumentacją, która stanowiła kluczowy dowód w sprawie.
„Moja klientka, otrzymując przelewy z ZUS-u, nie miała świadomości, że świadczenia związane z jej ciążą i macierzyństwem jej nie przysługują. ZUS utwierdzał ją bowiem w przekonaniu, że ma ona do nich pełne prawo. Gdyby Zakład miał wątpliwości, czy świadczenia te należały się kobiecie, wstrzymałby wypłaty, ale tego nie zrobił.” – powiedział prawnik.
Takich spraw jest więcej
„Money.pl” przypomina, że jeszcze kilka lat temu obowiązywały regulacje prawne, zgodnie z którymi, jeżeli wpłaciliśmy chociażby tylko jedną wysoką składkę dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego, zyskiwaliśmy uprawnienie do pobierania równie wysokich świadczeń w razie choroby czy macierzyństwa.
ZUS w wielu przypadkach posądza takie osoby o pozorną działalność gospodarczą. Organ bada wtedy ich przychody z działalności przed, w trakcie i po zakończeniu pobierania świadczenia. Jeśli przychodów w okresach niezasiłkowych nie było, ubezpieczonym trudno jest udowodnić, że faktycznie prowadzili firmy. Portal słusznie zauważa, że wyroki w takich sprawach są różne, a prowadzone postępowania nie zawsze prowadzą do takiego zakończenia, jak w omawianej sprawie.