BiznesINFO.pl Polska i Świat Antyunijna kampania dotycząca cen prądu, powstała w resorcie Sasina
Biznes Info

Antyunijna kampania dotycząca cen prądu, powstała w resorcie Sasina

14 lutego 2022
Autor tekstu: Joanna Leja

Kampania Polskich Elektrowni, obarczająca Unię Europejską za wysokie ceny energii została wymyślona w Ministerstwie Aktywów Państwowych – podaje portal WP.pl. Na ulicach miast pojawiły się billboardy przekonujące, że "opłata klimatyczna Unii Europejskiej to aż 60 proc. kosztów produkcji energii". Eksperci z branży wskazują jednak, że to manipulacja . Na realizacje pomysłu resortu kierowanego przez Jacka Sasina złożyły się polskie elektrownie. Informację o swoich wydatkach jednak starły się ukryć. Jak podaje WP.pl na jej realizację przeznaczono 12,4 mln złotych.

W momencie, w którym Rząd PiS doszedł do wniosku, że podwyżki cen prądu są nieuniknione, podjęto decyzję o rozpoczęciu działań propagandowych. Jak informuje Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski, na manipulującą kampanię społeczną wydano ponad 12 milionów złotych. Składają się na nią billboardy oraz reklamy w mediach. Z jej publikowania zrezygnowały m.in. portale Gazeta.pl i WP.pl.

Jak ustalił dziennikarz Wirtualnej Polski, po 3 mln złotych miały zapłacić PGE GiEK, Tauron Wytwarzanie i Energa, po 1,5 mln złotych Enea Połaniec i Enea Wytwarzanie, zaś do całości dorzuciła się jeszcze PGNiG Termika z kwotą 400 tysięcy złotych. Razem 12,4 mln złotych. – To, co widnieje na plakatach, to koszty generacji energii, które dotyczą spółek energetycznych. Wpływ tego, co nazywamy unijną polityką klimatyczną na rachunkach dla odbiorców indywidualnych, to około 20 proc., czyli trzykrotnie mniej, niż wskazują na to plakaty. Ten znak równości między unijną polityką klimatyczną a drogą energią jest kompletnie dezinformujący – powiedział Wirtualnej Polsce Jakub Wiech, zastępca redaktora naczelnego portalu Energetyka24.com. Wskazał też, że ceny prądu w Polsce rosną, bo nasz sektor elektro-energetyczny, który jest w 70 proc. uzależniony od węgla, nie radzi sobie z czynnikami wynikającymi z polityki klimatycznej UE.

Do zarzutów odniosła się także Komisja Europejska, która kilka dni temu na Twitterze opublikowała post wyjaśniający, na czym polega manipulacja. Jak wyjaśnia UE:

  • koszty emisji CO2 stanowią 60 proc. kosztów produkcji energii, ale tylko ok. 20 proc. Twojego rachunku za prąd,

  • przychody z handlu emisjami CO2 nie trafiają do Brukseli, ale zasilają polski budżet, co powinno się równać z inwestycjami w czystą i tanią energię oraz ochronne konsumentów.

  • to, co winduje ceny energii w Polsce, to nie ETS, ale rosnące koszty utrzymania starej infrastruktury, w szczególności elektrowni węglowych. Środki z ETS mogłyby być wykorzystane na modernizację polskiej energetyki.

Obserwuj nas w
autor
Joanna Leja

Redaktorka Biznesinfo. Wcześniej związana z takimi redakcjami jak bankier.pl, money.pl i wroclaw.pl. Poza śledzeniem najważniejszych wydarzeń, fotografuje z ziemi i z przestrzeni powietrznej. Absolwentka komunikacji korporacyjnej i public relations na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu oraz Dziennikarstwa i public relations na Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi.

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: Dariusz.dziduch@iberion.pl
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat