Awaria mObywatela. Użytkownicy nie mieli dostępu do dokumentów
mObywatel to bez dwóch zdań jedna z najmocniejszych kart naszej cyfrowej administracji. Aplikacja w wielu aspektach wyprzedza europejskie standardy i jest systematycznie rozbudowywana. Nie oznacza to jednak, że Centralny Ośrodek Informatyki nie popełnia w tym procesie błędów.
Błędy w działaniu mObywatela
Serwis telepolis.pl zwraca uwagę na liczne zgłoszenia użytkowników mObywatela, według których aplikacja przez dłuższy czas nie radziła sobie z obsługą części dokumentów. Jak się okazało, nie była to incydentalna awaria, lecz problem, który dotykał użytkowników przez dłuższy czas.
Wielu użytkowników mObywatela w ostatnim czasie zgłaszało problemy z działaniem takich dokumentów, jak cyfrowy ekwiwalent prawa jazdy czy karty emeryta. Gdy ich posiadacze chcieli wylegitymować się z użyciem aplikacji, ta się zamykała. Nie pomagała ponowna jej instalacja i uwierzytelnianie.
mObywatel nie będzie jak Linux. Kod publiczny tylko częściowoAwaria trwała około miesiąca
Do sprawy ustosunkowało się ministerstwo cyfryzacji, które potwierdziło występowanie problemów z działaniem programu. W komunikacie nadesłanym serwisowi czytamy:
Opisywana sytuacja dotyczyła wąskiego grona osób, które przed długi czas nie logowały się do aplikacji. W związku ze zmianami w sposobie zarządzania dokumentami. Po zdiagnozowaniu jej przystąpiliśmy od razu do jego naprawy.
Awaria miała trwać przez około miesiąc, od lutego do kwietnia br. Wydawca aplikacji, Centralny Ośrodek Informatyki, miał w tym czasie otrzymać dziesiątki zgłoszeń. Problem miał już zostać zażegnany. W ocenie resortu awarie mObywatela ze względu na liczbę zgłoszeń trudno zakwalifikować jako szczególny przypadek.
Otwarty mObywatel
Z aplikacji mObywatel korzysta około 5 mln Polaków. W programie w ostatnim czasie pojawiają się kolejne nowe dokumenty, przede wszystkim legitymacje poświadczające uprawnienia. Równolegle toczy się dyskusja nad upublicznieniem kodu źródłowego mObywatela.
Ministerstwo podchodzi do pomysłu z rezerwą, obawiając się o bezpieczeństwo. Najbardziej prawdopodobne jest w tej chwili, że na wolnych licencjach udostępnione zostaną tylko fragmenty kodu.
Źródło: telepolis.pl