Biedronka podnosi ceny i się tłumaczy
Biedronka jest uznawana za jeden z najtańszych dyskontów spożywczych, jednak ostatnio bardzo negatywnie zaskoczyła swoich klientów i podwyższyła ceny w swoich sklepach. Sieć tłumaczy się ze swojego postępowania.
24 stycznia Biedronka podniosła ceny wielu produktów spożywczych. W przypadku niektórych produktów podwyżki wyniosły nawet kilkanaście procent. O 17 proc. zdrożał chleb tostowy maślany (kosztował 2,99 zł, nowa cena to 3,49 zł), a olej rzepakowy (1 l) Kujawski o 10 proc. (9,99 zł - 10,99 zł).
– Realia rynkowe doprowadziły do sytuacji, w której zmiany cen niektórych produktów stały się nieuniknione – poinformowało biuro prasowe Biedronki, odnosząc się do informacji na temat rosnących cen w jej sklepach.
Sieć podkreśla, że mimo to nadal zachowuje konkurencyjność w porównaniu z ofertami innych.
– Regularne zmiany cen w cyklach tygodniowych są normalną praktyką w handlu detalicznym, tym bardziej na początku roku. Żyjąc w dobie rosnącej inflacji, prowadziliśmy dłuższe niż zwykle negocjacje z wszystkimi naszymi dostawcami, aby zmiany cen wynikające z drastycznych wzrostów kosztów surowców, energii, transportu oraz akcyzy były jak najmniej odczuwalne dla naszych klientów – podkreślił w komunikacie Grzegorz Pytko, dyrektor handlowy w sieci Biedronka.
Inflacja w Biedronce widoczna gołym okiem
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że ceny żywności w skupie w rok skoczyły o 29 procent, a tylko w samym grudniu podrożały o 6 procent. Z kolei inflacja producencka dobiła do poziomu 14 procent. Rafał Mundry opublikował na Twitterze listę produktów, za które zapłacimy więcej w Biedronce.