Blisko 37 proc. Polaków zmaga się z problemem mieszkaniowego przeludnienia. Sytuacja jest poważna
W rankingu liczby pokoi na osobę, w którym pod uwagę wzięto 27 państw europejskich, Polska zajmuje czwarte miejsce – niestety od końca. Z wyliczeń Eurostatu opartych na wskaźnikach z 2020 roku wynika, że w naszym kraju na każdego mieszkańca przypada 1,2 pokoju. Dane nie napawają więc optymizmem. Brakuje nam nie tylko miejsca w mieszkaniach, ale również… samych mieszkań. Luka może wynosić od 2 do 3 mln lokali – informuje nas Polski Związek Firm Deweloperskich.
Jeden z najgorszych wyników w Europie
1,2 pokoju na każdego mieszkańca Polski – to jeden z najgorszych wyników w całej Unii Europejskiej, gdzie średnia wynosi 1,6 pokoju na osobę. W gorszej lub podobnej sytuacji do nas są mieszkańcy Rumunii, Chorwacji, Łotwy i Słowacji. Mimo tego niepokojącego wyniku jest też jedna względnie dobra wiadomość – w ciągu ostatnich lat warunki mieszkaniowe w naszym kraju nieznacznie się poprawiły, bo w 2015 roku na osobę przypadało… 1,1 pokoju.
Według stosowanej przez Eurostat metodologii, zarówno singiel, jak i bezdzietne małżeństwo, powinni mieć natomiast do dyspozycji mieszkanie, w którym wydzielono minimum jeden pokój dzienny i sypialnię. Dwójka dzieci w wieku do lat 12 może zajmować jeden pokój dziecięcy, ale gdy przekroczą ten wiek i są różnej płci, każde powinno mieć własny. Podobnie w przypadku osób pełnoletnich, które posiadać powinny swój autonomiczny kąt. Patrząc na polski zasób mieszkaniowy, według unijnej metodologii, prawie 37 proc. Polaków mieszka w przeludnionych mieszkaniach – informuje Polski Związek Firm Deweloperskich w komunikacie nadesłanym do redakcji Biznesinfo. Zdaniem przedstawicieli organizacji jest to jeden z najwyższych wskaźników w Europie – ogólna średnia wynosi bowiem 18 proc.
W Polsce brakuje mieszkań. Jaka jest recepta?
W ciągu ostatniej dekady deweloperzy w Polsce wybudowali 1 mln mieszkań. Mimo tego wciąż borykamy się z potężną luką mieszkaniową, która – jak szacują eksperci – może wynosić od 2 do 3 mln lokali. Z jednej strony Polacy chcą mieć mieszkanie na własność, co nie dziwi, bo jest to też swoista lokata kapitału i zabezpieczenie na przyszłość, z drugiej branża rozkłada ręce – zauważa Konrad Płochocki, wiceprezes zarządu PZFD. Jego zdaniem poważnym problemem jest brak dostępu do gruntów pod budowę mieszkań, co przekłada się na wzrost cen nieruchomości. Jak to naprawić?
Według PZFD lista jest długa: uwolnienie gruntów zarezerwowanych pod program Mieszkanie Plus, skrócenie czasu wydawania decyzji administracyjnych czy wprowadzenie regulacji, które uniemożliwią bezpodstawne przedłużanie postępowań budowlanych.
Sytuacja rynku deweloperskiego nie napawa optymizmem
Niepewna sytuacja gospodarcza na świecie i wysokie stopy procentowe sprawiają, że firmy ostrożnie podchodzą do rozpoczynania nowych inwestycji. W ubiegłym roku deweloperzy wystartowali z budową 115,3 tys. mieszkań – było to o prawie 31 proc. mniej niż w roku 2021. Natomiast w okresie od stycznia do lipca tego roku rozpoczęli budowę o 28,4 proc. mniej mieszkań niż w analogicznym okresie 2022 roku.
Musimy aktywnie, przy współpracy wielu środowisk, podjąć działania na rzecz zniesienia barier utrudniających rozwój rynku nieruchomości mieszkaniowych. Tylko uwolnienie potencjału branży i ułatwienie Polakom zakupu mieszkania, pomoże w zasypaniu luki mieszkaniowej. Nie zapominajmy też o budownictwie społecznym. Ono może rozwiązać problemy wielu osób, których nigdy nie będzie stać na zakup mieszkania na własność, a które chcą godnie mieszkać – podsumowuje Konrad Płochocki.