Ceny mieszkań wystrzeliły. W Sosnowcu droższe nawet o 30 proc.

Ceny mieszkań a pandemia

Jeszcze kilka miesięcy temu eksperci spekulowali, że ceny mieszkań będą spadać, jednakże nic z tego. Pandemia koronawirusa nie odbiła się na rynku nieruchomości, a wręcz przeciwnie, jeszcze go wzmocniła. Jednym z takich czynników są bardzo tanie kredyty hipoteczne i choć warunki proponowane przez banki są cięższe do spełnienia, Polacy wciąż chętnie podejmują decyzję o swoim "m".

"W drugim kwartale sprzedaż mieszkań i kredytów hipotecznych mocno spadła. Obniżyły się również ceny transakcyjne na rynku pierwotnym. Później jednak było coraz lepiej. Zaskakujące wyniki przyniósł szczególnie czwarty kwartał 2020 roku" - napisali autorzy raportu Expandera i Rentier.io cytowani przez TVN24. Eksperci dodają, że łącznie w styczniu w 16 miastach Polski w internecie znalazło się ponad 33 tys. ogłoszeń sprzedażowych dotyczących mieszkań.

Ceny mieszkań poszły w górę średnio o 8,4 proc. we wszystkich miastach Polski. Rekordzistą pod tym względem jest Sosnowiec, gdzie jak podaje Polsat News, ceny wzrosły, aż o 30 proc. A jak ceny kształtują się w pozostałych miastach?

Ceny mieszkań mocno wzrosły również w Częstochowie, bo aż o 14 proc. i w Łodzi - o 12 proc. Lublin zanotował skok o 11 proc., natomiast Toruń i Poznań zaledwie o 2 proc. Co ciekawe, w Warszawie, znanej z horrendalnych cen, wzrost odnotowano o 8 proc.

Ceny mieszkań idą w górę

Jednocześnie w stolicy zapłacimy średnio 12 575 zł za mkw. mieszkania. W Gdańsku (do niedawna najdroższym pod względem cen mieszkań) oraz Krakowie po 11 tys.

Drożeją również małe mieszkania - kawalerki do 35 mkw. Natomiast mieszkania powyżej 35 mkw., ale nieprzekraczające powierzchni 63 mkw. można kupić za okazjonalną kwotę.

Mimo tego, że w Sosnowcu odnotowaliśmy największy wzrost cen mieszkań, to nadal są one jednymi z najniższych w Polsce. Polsat News informuje, że tam oraz w Radomiu i Częstochowie cena za mkw. nie przekracza 5,5 tys.

Eksperci nie pominęli także wspomnianych wcześniej kredytów hipotecznych. Banki coraz częściej decydują się na obniżenie wymaganego wkładu własnego oraz akceptują dochody z działalności gospodarczej oraz umów cywilnoprawnych.