Czas na zmianę przeglądarki? Jedna z nich właśnie przyspieszyła o 50 proc.
Z Google Chrome korzysta dziś ponad 60 proc. wszystkich internautów. W przyszłym roku grono to może się zmniejszyć choćby za sprawą planowanego wprowadzenia utrudnień w funkcjonowaniu dodatków blokujących reklamy. Innym czynnikiem może być renesans Firefoksa.
Realia rynku zdominowanego przez Chrome
Mozilla Firefox to przeglądarka, która stanowi dziś jedyną realną alternatywę dla Chrome’a. Inne konkurencyjne programy, jak Opera, Edge, Brave czy Vivaldi bazują bowiem na Chrome i ich rozwój jest w pewnej mierze uzależniony od decyzji Google. Firefox, jako jedyna mainstreamowa przeglądarka dysponująca własnym silnikiem, jest całkowicie niezależny.
Minęły też czasy, kiedy Firefox pod względem funkcjonalności czy wydajności odstawał od czołówki w postaci Chrome’a, czy przeglądarek chromopodobnych. Dzisiejszy stan przeglądarki w niczym nie ustępuję popularniejszej konkurencji, a program wciąż się rozwija. Potwierdza to ogłoszony właśnie znaczny skok w wydajności programu.
Robisz zakupy w internecie? Ten program wskaże ci fałszywe recenzje i niegodnych zaufania sprzedawcówFirefox znacząco przyśpiesza
Twórcy Firefoksa chwalą się przyśpieszeniem zarówno w uznanym branżowym benchmarku Speedometer, jak i testach wydajności odtwarzających wzorce wykorzystywania programu przez użytkowników. W rezultacie wprowadzonych optymalizacji od stycznia tego roku Firefox w Speedometrze 2.1, który skupia się przede wszystkim na badaniu responsywności programu, przyśpieszył o 50 proc.
W wewnętrznych testach Mozilli, w których skupiono się na pomiarze czasu ładowania się stron, odnotowano skrócenie czasu potrzebnego na te operacje o 15 proc. Z procesem tzw. First Contentful Paint (wyrednerowanie całej strony od zera, w pamięci nie ma żadnej zawartości) Firefox radzi sobie w 215 milisekund. Jeszcze w październiku te same operacje zajmowały przeglądarce Mozilli 250 ms.
Renesans Firefoksa?
Oczywiście wzrosty wydajności, nawet te, które są odczuwalne przez przeciętnego użytkownika, raczej nie naruszą dominacji Chrome. Jednak w połączeniu z implementacją tzw. Manifestu v3, który może skończyć się blokadą takich rozszerzeń jak uBlock i sprawi, że miliony użytkowników z dnia na dzień zaczną oglądać internet z reklamami, wydajność może się okazać języczkiem u wagi.