Dolnośląska fabryka znana na całym świecie. Eksportuje lód nawet na Islandię
Fabryka lodu Ice Art zlokalizowana w Prusicach pod Wrocławiem przeżywa teraz prawdziwe oblężenie. „Ludzie załamują ręce, a dla nas to powód do radości” - mówi w rozmowie z money.pl Łukasz Agnieszczak, dyrektor handlowy Ice Art. Dodał, że zamówienia na lód z Polski wpływają nawet z Islandii.
Upał to znaczny wzrost obrotów
Polacy mają do czynienia z falą upałów, które są nie do zniesienia. Okazuje się, że jest to idealny czas dla fabryki lodu Ice Art w Prusicach pod Wrocławiem. „Przy 30 stopniach jest co najmniej kilkunastokrotnie większy poziom zapotrzebowania na nasze produkty i musimy się uwijać, bo jest mnóstwo roboty ” - tłumaczy dyrektor handlowy Ice Art.
Money.pl informuje, że przygotowania do sezonu zaczynają się już w marcu, a z taśmy schodzi 60 ton lodu na dobę .
„Oferujemy lód spożywczy w kostkach, naczynia lodowe, bary lodowe oraz bloki lodowe, z których później powstają zapierające dech w piersiach rzeźby” - czytamy na stronie firmy.
"Nikt o cenę nie pytał"
Dyrektor handlowy przyznaje, że firma liczyła na gorące temperatury już w maju i czerwcu, jednakże te miesiące okazały się dość zimne. „Po przebudzeniu się to pierwsze, co odpalam w telefonie” - przyznaje Agnieszczak. „ Patrzymy w mapy i modlimy się o jedno: żeby późny start sezonu przełożył się na długie lato. Niech potrwa do końca września ” - dodaje.
Agnieszczak wyjaśnia, że ubiegły rok był rekordowy dla polskiej fabryki i pozwolił jej zaistnieć na zagranicznych rynkach . Było to spowodowane przede wszystkim wysokimi cenami energii, przez co wiele zakładów na Zachodzie wstrzymało produkcję.
„Były straszne upały. Zamówienia płynęły z Niemiec , Francji , Bułgarii , Hiszpanii . Telefony dzwoniły non stop. Wszystko, co produkowaliśmy, pakowaliśmy na paletach do tirów z chłodniami i wypuszczaliśmy w Europę. Nikt o cenę nie pytał. Liczyło się tylko jedno: na kiedy” - dodaje.
Zbierała paragony klientów. Grozi jej więzienie.
Lód wysyłają nawet do Islandii
W rozmowie z serwisem Agnieszczak wspomina zamówienie, które szczególnie mocno zapadło pracownikom firmy w pamięć - złożył je hotel z Islandii.
„Za pierwszym razem myślałem, że to żart. Nie mogłem uwierzyć, że kraj, w którym lodu powinno być pod dostatkiem, robi zamówienie w Polsce” - mówi Agnieszczak. „ Dziś to już nasz stały klient. Prowadzi coś w rodzaju lodowego hotelu . Zawsze zamawia to samo: precyzyjnie docięte bloki lodowe. Towar wysyłamy frachtem w kontenerach” - wyjaśnia.