Nie tylko polskie władze chcą wyborów. Donald Trump także nie zamierza ich przekładać

Donald Trump zwolennikiem tradycyjnego głosowania

Donald Trump ogłosił, że termin wyborów prezydenckich, które mają odbyć się 3 listopada 2020 r., jest niezagrożony. W trakcie konferencji w Białym Domu ostro skrytykował pomysł wprowadzenia głosowania korespondencyjnego z uwagi na ryzyko zakażenia koronawirusem – podaje bankier.pl

„Myślę, że ludzie powinni głosować z dowodem tożsamości” – oznajmił prezydent. Trump podkreślił jak ważne dla Amerykanów jest „dumne wkroczenie” do lokalu wyborczego w celu oddania głosu. Zwrócił uwagę, że wysyłanie go listownie stwarza duże zagrożenie zakłócenia transparentności i wiarygodności elekcji, a na to demokratyczne państwa nie mogą sobie pozwolić.

Sprzeciw opozycji

Innego zdania są politycy opozycji. Przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi oraz Partia Demokratyczna uważa, że negocjowany pakiet ustawodawczy w sprawie SARS-CoV-2 powinien uwzględniać dodatkowe środki, które umożliwią przeprowadzenie głosowania korespondencyjnego.

Z wyliczeń wynika, że potrzeba ok. 2 mld dolarów, a w katalogu stymulacyjnym przyjętym przez Kongres i podpisanym przez prezydenta, przewidziano na ten cel zaledwie 400 mln dolarów. Opozycja zwraca uwagę, że kwota ta jest niewystarczająca, aby nadchodzące wybory zostały przeprowadzone w sposób sprawny i bezpieczny.

Wybory z problemami

Proces prawyborów, które są jednym z etapów wyłaniania kandydatów na głowę państwa, już został zakłócony przez koronawirusa. Z obawy o zdrowie głosujących kilkanaście stanów przełożyło prawybory i podjęło decyzję o odwołaniu wieców wyborczych.

Jednak w najbliższy wtorek mają odbyć się prawybory w stanie Wisconsin. Władze stanowe mają trudności z przygotowaniem elekcji z uwagi na braki kadrowe w komisjach. Zgodnie z nakazem pozostania w domu działacze Common Cause Wisconsin, która zajmuje się dbaniem o prawa wyborcze, odradza obywatelom uczestnictwo we wtorkowych prawyborach – podaje politico.com.

Dyrektor grupy Jay Heck zwraca uwagę, że „wybory nadciągają do stanu Wisconsin jak niepowstrzymany meteor – nikt nie wie, co się stanie”.

Nikt również nie wie, kiedy wyhamuje lawina zachorowań i zgonów, która ogarnęła USA. Z najnowszych informacji wynika, ze ciągu jednej doby zmarło 1,5 tys. Amerykanów. Liczba zmarłych na COVID-19 wzrosła tym samym do 7,5 tys. osób. 45 proc. zgonów zarejestrowano w stanie Nowy Jork, który zmaga się z dramatyczną sytuacją w związku z wyczerpującymi się zasobami środków medycznych.

Łącznie zakażonych koronawirusem w USA jest ponad 270 tys. obywateli, co plasuje ten kraj na pierwszym miejscu w kontekście liczby osób zainfekowanych – podaje Wirtualna Polska.