Tegoroczna Wigilia bez tradycyjnych ryb? Unijni politycy zdecydowali o zakazie połowu
Ministrowie odpowiedzialni za rybołówstwo z państw UE położonych nad Morzem Bałtyckim porozumieli się co do limitów połowowych na przyszły rok. Na stoły trafi zdecydowanie mniej dorszy i śledzi. Co to oznacza dla gospodarek, rybaków i konsumentów?
Bez śledzia w oleju i dorsza z grilla
Jak wskazują eksperci z portalu Interia Biznes, dorsz atlantycki poławiany we wschodniej części Morza Bałtyckiego uważany jest za jedną z najcenniejszych ryb i stanowi bardzo istotne źródło dochodu dla rybaków z tej części Europy. Mimo tego, podpisano porozumienie, które zakazuje połowu tej ryby. Ograniczenia dotykają też śledzi. Limity połowowe będą znacznie niższe. Porozumienie z Luksemburga nie zostało poparte przez Polskę. Nasi rządzący zwracali uwagę na potrzebę zwiększenia ochrony stad rybnych w tym regionie.
Rozmowy na temat limitów obowiązujących na Bałtyku trwały w nocy z poniedziałku na wtorek. W ich wyniku wypracowano porozumienie, które zakłada zakaz połowu dorsza we wschodniej części akwenu, ograniczenie o 70 proc. przyłowu, czyli chwytania ryb "przy okazji" połowu innych gatunków. Ponadto, za wyjątkiem Zatoki Ryskiej, na całym morzu obowiązywać mają ograniczenia połowu śledzi. Ministrowie zwiększyli za to limity połowu dorsza w zachodniej części Morza Bałtyckiego, gładzic oraz szprotów.
1 . Kultowa dziennikarka przed śmiercią ujawniła kulisy pracy Elżbiety Jaworowicz. Jak znalazła się w TVP? 2 . Monice Olejnik puściły nerwy. Apeluje o zmianę decyzji, która podjął rząd 3 . Godziny dla seniorów dla dużo młodszych niż poprzednio. Polacy zapominają o ważnej zmianie
Jak wskazuje portal Interia, Polskie przedstawicielstwo apelowało o ochronę ryb w Bałtyku w obliczu zbliżającej się katastrofy ekologicznej, która czeka ten akwen. Polacy apelowali o gwarancje finansowe dla rodzimych rybaków, podkreślając społeczno-gospodarcze konsekwencje ograniczeń. Głos przedstawicieli polskiego ministerstwa nie został wysłuchany, a porozumienie mimo sprzeciwu Warszawy zostało przyjęte kwalifikowaną większością głosów.
Naukowcy biją na alarm – populacja dorsza atlantyckiego w Bałtyku jest najniższa od 50 lat. Ponadto morze zamienia się w wielkie wysypisko śmieci, wszystko za sprawą zanieczyszczenia. Duża ilość pasożytów, słabe natlenienie, wysokie temperatury i niewielkie zasolenie sprawiają, że aż 30 proc. obszaru Bałtyku to strefy martwe, gdzie nie ma żadnego życia z powodu fatalnych warunków. Jeżeli państwa nadbałtyckie nie przestaną produkować trujących ścieków, które spływają do morza, okazać się może, że wielkość stref martwych w tym akwenie będzie się stale i szybko powiększać. Oznaczać to będzie śmierć dla wielu gatunków ryb, zmniejszenie połowów, ale także zabójstwo nadbałtyckiej turystyki.