Fałszywe banknoty cenniejsze, niż się wydaje. Za to ludzie zapłacą krocie

Numizmatyka to jedna z tych pasji, które ponownie wracają do łask. Zainteresowanie zbieraniem monet i banknotów wzrosło w dobie inflacji, a poszukiwane okazy potrafią zaskoczyć wiele osób. Nie każdy spodziewałby się, że cenne mogą być nie tylko autentyczne znaki pieniężne, ale również te kompletnie fałszywe. Za to ludzie zapłacą duże sumy.
Numizmatyka cieszy się popularnością
Kolekcjonerzy monet, banknotów i innych znaków pieniężnych wciąż są powszechni, choć wielu osobom wydawałoby się, że ta pasja już dawno przestała cieszyć się tak dużą popularnością. Numizmatyka ma swoje korzenie jeszcze w XIV wieku, za okres jej rozwinięcia uważa się renesans. Dzielimy ją ze względu na chronologię, a wśród kategorii rozróżnia się przede wszystkim grecką, celtycką, rzymską, bizantyjską, Dalekiego Wschodu, średniowieczną i nowożytną.
Do głównych założeń numizmatyki należy kilka istotnych czynności, których dokonuje się podczas zbierania monet i banknotów. Wyróżnia się tutaj:
- kolekcjonowanie i klasyfikowanie monet;
- datowanie monet: bezwzględne; analiza znaków menniczych; połączona analiza
- ikonograficzna, metrologiczna i epigraficzna;
- ustalanie kręgu użytkowników danych monet;
- określanie dodatkowych funkcji monet;
- wyjaśnianie i interpretacja faktów i procesów dziejowych.

W ciągu ostatnich lat dostrzeżono znaczący wzrost zainteresowanie numizmatyką w Polsce, co nie umknęło uwadze ekspertów. W 2023 roku jedna z aukcji pobiła historyczny rekord.
To największa aukcja wolumenem i wartością ze wszystkich, jakie do tej pory mieliśmy. Na licytację wystawiono ponad 6,6 tys. przedmiotów. Zajmuję się numizmatyką od 20 lat i czegoś takiego nie widziałem - mówił w rozmowie z money.pl Damian Marciniak, właściciel domu aukcyjnego.
Niewiele osób spodziewałoby się jednak, że poza historycznymi monetami sprzed wielu wieków zainteresowaniem będą się cieszyły również… fałszywe banknoty. Tego trendu nie da się już zatrzymać.

Stare banknoty i monety są bardzo cenne
Na wspomnianej powyżej aukcji można było nabyć różnorodne monety sprzed wieków, a ich ceny były zawrotne i sięgały wartości kawalerki w mniejszym mieście. Zwrócono uwagę między innymi na talara koronnego Jana III Sobieskiego z XVII w., którego cena wywoławcza wynosiła wówczas 375 tys. zł, z kolei dwudukat Trzech Braci z tego samego wieku wystartował z poziomu 100 tys. zł.
Znam osoby posiadające po kilkanaście kawalerek, ale żadnej, która ma dwa talary koronne Sobieskiego. Taki talar jest jeden i może być dobrą opcją na lokatę kapitału dla osób znudzonych kupowaniem kolejnych mieszkań i aut - zauważył ekspert w rozmowie z money.pl.
W przypadku wzrostu zainteresowania numizmatyką przed kilkoma laty przyczyn dopatrywano się w galopującej inflacji. To wtedy zainwestowanie w stare monety okazało się być dość opłacalną inwestycją. Jednak nie trzeba sięgać aż do XVII wieku, żeby móc się wzbogacić na różnorodnych znakach pieniężnych. Dużą wartością odznaczają się również monety i banknoty z okresu PRL. W przypadku tych pierwszych aktualne trendy prezentują się następująco:
- 10-groszówki z 1973 r., i 2-złotówki "ze zbożem" - kilkaset złotych;
- 50-groszówki z 1967 i 1968 r. - kilkaset złotych;
- złotówki z 1957 r. - warte 2 000 - 3 000 zł.
- 5-złotówki "z rybakiem" z 1958 r. - cena ok. 4 000 zł. Inne roczniki tej monety są też uważane za cenne.

W przypadku banknotów ważna jest unikatowość danej kolekcji. Im jest pełniejsza, tym więcej będzie warta. Zwraca się uwagę również na potencjalne ślady użytkowania oraz rok emisji. W niektórych, rzadkich przypadkach kolekcja może być warta nawet kilkaset tysięcy złotych.
To jednak dziwi niewiele osób, od lat jest przecież jasne, że stare znaki pieniężne są niezwykle cenne. Na rynku są jednak również fałszywe banknoty, na których można zarobić krocie.
Zobacz: Proponują nowy podatek. Ceny w górę, Polacy mieliby płacić za tłuszcz
Nawet za fałszywy banknot zapłacą krocie
To, że zupełnie stare znaki pieniężne są cenne, jest już jasne. Jedną z kluczowych zasad, którymi od lat kierowali się numizmatycy, było to, aby były one autentyczne. Okazuje się jednak, że wcale nie jest to już regułą nie do przejścia. Dużą popularnością cieszą się również kompletnie fałszywe banknoty, a ich wartość może osiągnąć zawrotne sumy. Takiej inwestycji wiele osób się nie spodziewało.
Przykładem takiego znaku pieniężnego może być banknot z wizerunkiem Tadeusza Kościuszki z 1919 roku. Jest to nominał 50 złotych, jednak oczywiście za oryginalny i dobrze zachowany trzeba będzie bardzo dużo zapłacić. Mowa o nawet 45 tys. złotych, stąd przebicie jest tu zdecydowanie duże.
Jak jednak można się spodziewać, popularne banknoty już wielokrotnie zostały podrobione, a falsyfikaty wypuszczone na rynek. Ku zaskoczeniu wielu osób, one również są wiele warte, a zainteresowanie nimi tylko rośnie. Tak zwane “falsyfikaty z epoki” w tym przypadku mogą osiągnąć cenę nawet kilkuset euro, a według doniesień “Faktu” jeden z nich sprzedano za dokładnie 257 euro (około 1,1 tys. zł). Jeden z nich został pokazany na stronie facebookowej domu aukcyjnego Wójcicki.
Kto zbiera falsy wie, że akurat ten nominał rzadko pojawia się w formie falsyfikatu z epoki. U nas zagości na XVI Aukcji Premium. Ps. Numerator fałszerzowi nie wyszedł - czytamy.
Rzeczywiście oryginalny banknot od fałszywego najłatwiej rozróżnić na podstawie braku znaku wodnego lub właśnie kiepskiej numeracji. W sekcji komentarzy jedna z osób udostępniła fragment artykułu prasowego z “Nowego Dziennika” datowanego na 1925 rok, który informował o procesach za posługiwanie się tymi fałszywymi banknotami. Można więc wnioskować, że ich popularność dała się we znaki ówczesnej władzy.





































