Francuscy śledczy złamali Durowa? Pojawiło się oświadczenie i tajemnicza zmiana w Telegramie
Pod koniec sierpnia na płycie paryskiego lotniska Le Bourge zatrzymany został Paweł Durow, twórca medium społecznościowego VKontakte i komunikatora Telegram. Krótko po tym postawiono mu bardzo poważne zarzuty, m.in. współudział w organizacji aktów terrorystycznych. O tym, że Durow zdecydował się na współpracę z francuskimi służbami, mogą świadczyć subtelne zmiany, jakie właśnie zaszły w dokumentacji Telegrama. Mogą, ale nie muszą.
Dwa tygodnie po zatrzymaniu Durowa przyszłość Telegrama pod znakiem zapytania
Zatrzymanie Durowa, który obok obywatelstwa rosyjskiego ma także francuskie, było sporym zaskoczeniem. Zainteresowany musiał bowiem zdawać sobie sprawę, że we Francji ma status osoby poszukiwanej, a mimo to zdecydował się na wizytę tamże. Warto dodać, że Durow jeszcze w 2014 r. opuścił Rosję i podróżuje po całym świecie, często stacjonując w południowych byłych republikach Związku Radzieckiego czy Dubaju.
Durow jest nazywany rosyjskim Markiem Zuckerbergiem, choć pod względem poglądów bliżej mu raczej do Elona Muska. Stworzony przez niego komunikator Telegram, który zdobył popularność na całym świecie, miał oferować użytkownikom pełną swobodę wypowiedzi, brak moderacji, nadzoru i ingerencji w treść przesyłaną pomiędzy uczestnikami komunikacji. Szybko więc aplikacja zaczęła być wykorzystywana do handlu narkotykami, organizacji aktów przemocy i terroru czy dystrybucji treści pedofilskich. Durow przekonany, że wolność, w tym wolność słowa, jest wartością najwyższą, nic z tym problemem nie zamierzał robić.
Smartfony nas podsłuchują. Wyciekła prezentacja amerykańskiej firmyTajemnicze zmiany w dokumentacji komunikatora, żadnych w samej aplikacji. O co chodzi?
Francuscy śledczy oskarżyli Durowa o to, że rezygnując z moderacji, stał się współodpowiedzialny za wszystkie akty przestępcze, których dopuścili się użytkownicy Telegrama, za co grozi mu wieloletni pobyt we francuskim więzieniu. Na razie jednak twórca komunikatora jest na wolności i podjął działania, które zdają się próbą ograniczania szkód, tak aby w oczach francuskiego wymiaru sprawiedliwości wypaść możliwie najlepiej. Nie brakuje głosów, że Durow zwyczajnie zdecydował się współpracować z francuskimi służbami, by uniknąć kary.
Przykładem takich działań jest zmiana, jaka zaszła w ostatnim czasie w dokumentacji Telegrama. Zmiana, która swoją drogą błędnie jest przez część komentariatu rozumiana jako modyfikacja aplikacji. Chodzi jednak wyłącznie o zapisy dot. najczęściej zadawanych pytań. Przed zatrzymaniem widniało tam:
Na Telegramie znajdują się nielegalne treści. Jak mogę je usunąć?
Wszystkie czaty Telegram i czaty grupowe są prywatne dla ich uczestników. Nie przetwarzamy żadnych wniosków z nimi związanych.
Zestawy naklejek, kanały i boty na Telegramie są jednak dostępne publicznie. Jeśli znajdziesz zestawy naklejek lub boty na Telegramie, które uważasz za nielegalne, napisz do nas na adres [email protected]. Możesz także użyć przycisków "zgłoś" bezpośrednio w naszych aplikacjach…
Dziś odpowiedź na to pytanie jest zgoła inna:
Wszystkie aplikacje Telegram mają przyciski „Zgłoś”, które umożliwiają oznaczanie nielegalnych treści dla naszych moderatorów - wystarczy kilka dotknięć.
W dalszej części opisywana jest procedura zgłaszania, a nawet zamieszczony został link do wytycznych dotyczących unijnej ustawy o usługach cyfrowych. Czy zatem Durow ugiął się i zdecydował się na współpracę, wystawiając użytkowników Telegrama jak na tacy?
Otóż niekoniecznie. Funkcja zgłaszania treści była dostępna zawsze, teraz po prostu odpowiedź brzmi tak, aby próbować zdjąć z Durowa odpowiedzialność za współudział w przestępstwach. Wersję tę zresztą mniej lub bardziej otwarcie potwierdza rzecznik Telegrama. Warto zwrócić uwagę, że w dokumencie nadal nie figurują żadne zapisy dot. proaktywnego nadzoru administracji nad treścią prywatnych rozmów - moderacja odbywa się wyłącznie oddolnie, zgłoszeń w prywatnych czatach i kanałach mogą dokonywać tylko użytkownicy.
Paweł Durow publikuje oświadczenie, ale użytkownicy pozostają podejrzliwi
Dowodem na to, że zmieniła się dokumentacja, a nie sam Telegram, jest kod źródłowy programu, Ten jest wszakże ogólnodostępny - Telegram to oprogramowanie open source. Każdy może przejrzeć kod aplikacji i samodzielnie stwierdzić, czy zaszły tam zmiany dot. nadzoru lub moderacji dokonywanej przez administrację (nie zaszły). To jednak nie uspokaja najbardziej podejrzliwych użytkowników, którzy oskarżają Durowa o “pójście na współpracę”. Sam zainteresowany opublikował wczoraj pierwsze obszerniejsze oświadczenie w sprawie zatrzymania.
Twórca Telegrama opisuje, jak dużym zaskoczeniem było dla niego zatrzymanie. Decyzja Francuzów zdziwiła go, gdyż konsekwencje zdecydowano się wyciągnąć wobec niego jako osoby fizycznej, mimo że Telegram jako spółka ma nad Loarą swoją prawną podmiotowość. Podnosi on także kwestię tego, że w sprawie Telegrama francuskie władze nie próbowały się z nim skontaktować wcześniej, mimo że jako prawowity obywatel odwiedzał często konsulat Republiki w Dubaju:
Jeśli kraj jest niezadowolony z usługi internetowej, przyjętą praktyką jest wszczęcie postępowania sądowego przeciwko samej usłudze. Wykorzystywanie przepisów sprzed ery smartfonów do oskarżania CEO o przestępstwa popełnione przez osoby trzecie na zarządzanej przez niego platformie jest błędnym podejściem.
Jednocześnie Durow posypał głowę popiołem i przyznał, że przez lata Telegram stał się niestety platformą wykorzystywaną w celach przestępczych. Podkreślił, że właściwe zrównoważenie wolności i prywatności nie jest łatwe, zwłaszcza w sytuacji, w której liczba użytkowników zrosła do 950 mln. “Dlatego moim osobistym celem jest zapewnienie znacznej poprawy w tym zakresie. Rozpoczęliśmy już ten proces wewnętrznie i wkrótce podzielę się z wami bardziej szczegółowymi informacjami na temat naszych postępów” - kończy Durow.