James Franco zapłacił 2 mln dolarów, żeby uniknąć oskarżenia o molestowanie seksualne
2 mln dolarów, czyli blisko 8 mln zł - równowartość takiej sumy zapłacił znany amerykański aktor James Franco za ugodę za sprawą której może uniknąć procesu. Gwiazdora takich produkcji jak m.in. "Spider-Man", czy "Tristan i Izolda" oskarżono o molestowanie seksualne jego byłych studentek.
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Aktor James Franco zapłacił 2 mln dolarów by uniknąć procesu
-
Co zarzucają aktorowi jego były studentki
-
Dlaczego porozumienie z aktorkami nie przesądza o winie bądź niewinności Franco
James Franco uniknie procesu? Zapłacił 2 mln dolarów
O oskarżeniach wysuwanych wobec znanego amerykańskiego aktora i reżysera Jamesa Franco zrobiło się głośno blisko dwa lata temu, gdy pozwały go Sarah Tither-Kaplan i Toni Gaal, byłe studentki należącej do Franco szkoły aktorskiej Studio 4. Kobiety zarzuciły gwiazdorowi trzech części "Spider-Mana" m.in. „niewłaściwe i nacechowane seksualnie zachowania wobec uczestniczek kursów”.
Franco miał oczekiwać od studentek, by grały w mocnych scenach erotycznych. Ponadto miał obiecywać im udział w swoich produkcjach pod warunkiem, że w trakcie wystąpią przed nim w negliżu.
Niebawem okazało się, że podobne zarzuty wobec aktora formułują inne studentki. Złożyły one pozew zbiorowy, dzięki czemu - jak zauważa serwis spidersweb.pl - możliwe jest teraz odtajnienie warunków ugody, którą zawarto kilka miesięcy temu.
Zakłada ona, że Franco wpłaci ponad 2 mln dolarów (czyli ok. 8 mln zł) i dzięki temu nie dojdzie do jego publicznego procesu.
Wspomniane studentki otrzymały łącznie niemal 900 tys. dolarów i zobowiązały się do porzucenia oskarżeń wobec aktora. Co z pozostałymi osobami, które złożyły pozew zbiorowy?
Mają one - jak pisze portal - miesiąc na podjęcie decyzji odnośnie tego, czy chcą procesować się z Jamesem Franco. Jeśli tak, to będą musiały zrezygnować z przyjęcia pieniędzy i podejmować odpowiednie kroki we własnym zakresie. Jeśli zaś pójdą na ugodę, to dostaną do podziału 1,3 mln dolarów (nieprzyjęte środki trafią do Narodowego Centrum Kobiet).
Winny czy niewinny?
Jak interpretować to co się stało? Portal zwraca uwagę, że amerykański system sprawiedliwości daje możliwość podjęcia postanowień, które w Polsce mogą zaskakiwać. Tym samym sama ugoda nie pozwala na wysunięcie wniosku o winie bądź niewinności aktora.
James Franco co prawda nie przyznaje się do molestowania studentek, ale w oświadczeniu opublikowanym przez strony postępowania możemy przeczytać, że pozwani (oskarżenia dotyczyły także współpracowników aktora) "zgadzają się, że powodowie podnieśli ważne kwestie" i wszystkie strony wierzą, że mamy do czynienia z dobrym momentem "by skupić się na temacie niewłaściwego traktowania kobiet w Hollywood".
Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na redakcja@biznesinfo.pl