Kandydat na prezydenta chce podatku dla singli. Ile mieliby zapłacić?
Co jakiś czas w Polsce jak bumerang wraca temat tak zwanego bykowego. Podatek od bezdzietnych tym razem zaproponował jeden z kandydatów na prezydenta. Wskazał nawet, jaka kwota powinna być potrącana z zarobków bezdzietnych Polaków.
Bykowe już funkcjonowało w Polsce
Był styczeń 1946 roku, kiedy po raz pierwszy w Polsce zostało wprowadzone tak zwane bykowe, czyli podatek dla osób bezdzietnych. To w ten sposób chciano zachęcić obywateli do prokreacji. Wówczas jego wysokość wynosiła 20 proc. rocznego dochodu, jeśli przekraczał on 9420 złotych, a objęto nimi singli i singielki powyżej 25. roku życia.
Temat bykowego co jakiś czas powraca do przestrzeni medialnej i jest ponownie dyskutowany. To z pewnością skutek kryzysu demograficznego, z którym od lat boryka się duża część świata. Teraz tę kwestię ponownie poruszył jeden z kandydatów na prezydenta.
Zobacz także: Sąd zdecydował w sprawie pożyczki opartej o WIBOR. Szykuje się lawina pozwów?
Nowe przepisy pogorszą sytuację. Kolejne problemy z przyznawaniem alimentów Idą wielkie zmiany w 800 plus? „Propozycja pilnie rozpatrzona”Kandydat na prezydenta postuluje wprowadzenie bykowego
Okazuje się, że temat bykowego wraca do debaty publicznej jak bumerang. Tym razem postulat wprowadzenia podatku dla singli i singielek wygłosił jeden z kandydatów na prezydenta, Marek Jakubiak. Przewodniczący Koła Poselskiego Wolni Republikanie podzielił się swoimi spostrzeżeniami na antenie Polsat News.
Bykowe trzeba wprowadzić. Dlaczego moje dzieci mają finansować kogoś? – przekonywał polityk.
Zdaniem kandydata na prezydenta uczciwą kwotą, która powinna być potrącana osobom bezdzietnym, byłoby 800 złotych, czyli tyle, ile obecnie otrzymują rodzice na rzecz swoich pociech. W ten sposób świadczenie byłoby według Marka Jakubiaka finansowane przez tych, którzy nie chcą mieć dzieci.
Zobacz: Zaskakujące ceny ferii 2025. W tych zagranicznych kurortach jest taniej niż w Tatrach
Czy bykowe zostanie wprowadzone?
Na ten moment trudno mówić o rzeczywistych planach wprowadzenia nowego podatku. Rząd nie postuluje tego typu rozwiązań i nie trwają żadne prace ich dotyczące. Warto jednak zaznaczyć, że podobne opłaty funkcjonują w wielu państwach w Europie. Mowa między innymi o Niemczech czy Francji.
W pierwszym z nich bezdzietni powyżej 23. roku życia płacą o 0,25% więcej na składkę na ubezpieczenia społeczne, w drugim zaś obliczając podatek, wykorzystuje się tzw. iloraz rodzinny — im więcej jej członków, tym niższa kwota do zapłaty.