Kredyty z pandemią w tle. Banki mają powody do narzekań
Kredyty cieszą się o wiele mniejszym zainteresowaniem niż rok temu. Z danych BIK-u wynika, że spadki w zaciąganiu zobowiązań finansowych są naprawdę ogromne. Banki mają powody do niepokojów, okazuje się bowiem, że prowizje i oprocentowanie, które stanowiły źródła dochodów powoli wysychają, a klienci nie chcą się zadłużać.
Mniej kredytów
Banki udzielają o wiele mniej kredytów niż w zeszłym roku. Dane zaprezentowane przez Biuro Informacji Kredytowej wskazują, że w porównaniu do zeszłego roku lipiec przyniósł spadek liczby pozytywnie rozpatrzonych wniosków aż o 32 proc. w przypadku kredytów konsumenckich. O 22,7 proc. spadła liczba udzielonych kredytów hipotecznych. Najgorzej jednak wygląda statystyka liczby wydanych kart kredytowych. W stosunku rdr w nowe plastiki zaopatrzyło się 39,2 proc. Polaków - donosi Puls Biznesu.
Internetowa strona eksperckiej gazety wskazuje, że jedynym wskaźnikiem, który osiągnął dodatnią wartość były raty. A i tak wzrost jest niewielki i wynosi zaledwie 1,2 proc. Jak to się przekłada na realne środki? Od początku stycznia do końca czerwca 2020 roku banki i SKOK-i udzieliły 29,72 mld złotych kredytów konsumenckich oraz 36,03 mld złotych kredytów mieszkaniowych. Raty jakie zaciągnęliśmy w bankach i SKOK-ach wyniosły 7,89 mld złotych.
Dlaczego banki odnotowują spadek liczby kredytobiorców? Zdaje się, że wszystkiemu winny jest kryzys wywołany koronawirusem. Polacy boją się o swoją sytuację finansową, dlatego nie chcą zaciągać zobowiązań. Niepewność na rynku pracy i strach przed jutrem kładą się cieniem na naszych potrzebach konsumpcyjnych. Z drugiej jednak strony trzeba wziąć pod uwagę wyraźny wzrost prowizji od udzielanych kredytów i RRSO. W ten sposób banki chcą sobie odbić najniższe w historii stopy procentowe.
<