Kryzys coraz bliżej. Tej ryby niedługo nie znajdziesz w sklepie, badacze apelują
Zdaniem dietetyków ryby powinny być stałym elementem diety człowieka. Polacy uwielbiają kilka konkretnych gatunków, które chętnie spoczywają na świątecznych stołach lub są pysznym elementem nadmorskich wakacji. Okazuje się jednak, że jedna z popularnych ryb może wkrótce zniknąć ze sklepów. Apele są poważne, badacze dostrzegają problemy.
Ryby są ważnym składnikiem diety
Ryby odgrywają istotną rolę w zdrowej i zrównoważonej diecie, zarówno ze względu na bogactwo składników odżywczych, jak i korzystny wpływ na organizm. Zgodnie z zaleceniami dietetyków i Światowej Organizacji Zdrowia, powinno się spożywać ryby przynajmniej 2 razy w tygodniu, zwłaszcza tłuste ryby morskie .
Jest to źródło pełnowartościowego i łatwo przyswajalnego białka, które wspiera regenerację mięśni i ogólną kondycję organizmu . Ponadto ryby takie jak łosoś, makrela czy sardynki są bogate w kwasy tłuszczowe omega-3, które wspierają pracę serca, działają przeciwzapalnie i korzystnie wpływają na mózg i układ nerwowy. Nie sposób nie wspomnieć również o cennym źródle witaminy D, B12, jodu, selenu i cynku , a więc składników niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu, odporności i metabolizmu.

Warto jednak pamiętać, że niektóre ryby, zwłaszcza drapieżne i długo żyjące jak tuńczyk czy miecznik mogą zawierać metale ciężkie i dioksyny . Dlatego ważne jest urozmaicanie jadłospisu i wybieranie ryb z pewnych źródeł. Ryby mogą również uczulać, a ich nieodpowiednie przygotowanie może sprawić, że stracą wartości odżywcze i dostarczą zbędne kalorie . Dlatego też jak ze wszystkim — tak i tu trzeba odnaleźć umiar i rozsądnie podejść do włączania ryb do naszego jadłospisu.
Właśnie media obiegła informacja, że jedna z popularnych wśród Polaków ryb, która ma duży potencjał prozdrowotny może zniknąć ze sklepów . Zanim do tego jednak dojdzie, najprawdopodobniej ceny poszybują.
To ulubione ryby Polaków
W diecie Polaków najczęściej pojawiają się karp, śledź, łosoś, mintaj, dorsz, makrela oraz panga . Wybór ten wynika głównie z tradycji kulinarnych, dostępności, ceny oraz przyzwyczajeń smakowych. Każda z tych ryb ma swoje zalety — ale też pewne ograniczenia, które warto znać.
Karp to główny wybór na Wigilię Bożego Narodzenia , który jest hodowany w Polsce, a więc bardzo łatwo dostępny. Ma sporo ości i charakterystyczny smak, który nie każdemu odpowiada . Jest tłustszy niż np. dorsz, ale zawiera cenne kwasy omega-3. Śledź z kolei jest obecny w polskiej kuchni od wieków, często jako przekąska w oleju, śmietanie lub zalewie. Jest bardzo bogaty w kwasy omega-3 i witaminę D , jednak często serwowany z dużą ilością soli lub dodatków, co obniża wartość zdrowotną.

Łosoś wciąż jest uważany w Polsce za rybę “premium”, choć głównie jemy go hodowlanego z Norwegii. Bardzo bogaty w kwasy omega-3, witaminę D i B12, ponadto miękki i soczysty, łatwy do przygotowania. Warto zainwestować w łososia dzikiego, który jest uznawany za zdrowszego . Mintaj i dorsz to ryby popularne w formie filetów lub mrożonek, często wykorzystywane w daniach typu fish & chips. Mają łagodny smak i mało ości, dzięki czemu są lubiane przez dzieci .
W tym gronie znajduje się również ryba, która do niedawna była uważana za powszechnie dostępną i tanią. Ten bogaty w tłuszcze omega-3 produkt już wkrótce może zniknąć z naszych stołów . Wiadomo, dlaczego takie są prognozy.
Tej ryby możemy nie spotkać już w sklepach
Według przewodnika Good Fish Guide opublikowanego przez brytyjską organizację Marine Conservation Society, coraz większe zaniepokojenie budzi skala eksploatacji niektórych gatunków ryb , szczególnie makreli północnoatlantyckiej. Jeszcze niedawno uznawana była za wybór przyjazny środowisku i powszechnie dostępny, ale obecnie sytuacja się zmieniła. Eksperci alarmują, że nadmierne połowy, sięgające średnio 23 proc. powyżej zalecanych limitów , prowadzą ten gatunek do drastycznego spadku liczebności, który może skończyć się całkowitym załamaniem populacji.
Szczególnie niepokojące są metody połowu – np. połowy przy użyciu włoków, czyli specjalnych sieci, które są wyjątkowo destrukcyjne dla ekosystemów . MCS zaleca, aby zaprzestać sprzedaży makreli poławianej w ten sposób i zastąpić ją innymi, bardziej zrównoważonymi gatunkami, np. śledziami z Morza Północnego lub sardynkami z Kornwalii .
Jak podaje The Guardian, również dorsz i łosoś znalazły się wśród ryb zagrożonych nadmiernym poławianiem. Dane wskazują, że w latach od 2020 do 2024 limity połowowe ustalane przez niektóre państwa, takie jak Wielka Brytania , Norwegia czy Islandia, były średnio o 39 proc. wyższe niż rekomendacje naukowców . Tymczasem ignorowanie zaleceń naukowych skutkuje nie tylko spadkiem liczebności ryb, ale też zakłóceniem równowagi morskich ekosystemów .
Ekspertka MCS, Alice Moore, apeluje o pilne dostosowanie polityki połowowej do aktualnych analiz biologów . W przeciwnym razie może dojść do nieodwracalnych zmian – populacje ryb mogą się już nigdy nie odbudować, a skutki odczują zarówno konsumenci, jak i całe środowisko morskie. Na skutek tych doniesień mogą między innymi znacząco wzrosnąć ceny makreli, a ostatecznie może ona nawet zniknąć ze sklepów.