W Waszyngtonie wrze, co wpływa na kurs dolara. Reakcja rynku natychmiastowa
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Jak na wczorajsze wydarzenia w USA zareagowały rynki,
-
Co istotnego poza zamieszkami wydarzyło się w amerykańskiej polityce,
-
Jak na porażkę zareagował ostatni przegrany prezydent.
Co z kursem dolara po zamieszkach?
Gdy w środę Polacy kończyli świętowanie Trzech Króli, w USA działy się rzeczy, których amerykańska polityka jeszcze nie widziała. Wydawało się, że wyniki listopadowych wyborów prezydenckich, w których Joe Biden pokonał urzędującego od 2017 roku Donalda Trumpa spotkały się z powszechną akceptacją, także ze strony obecnego gospodarza Białego Domu, który zdawał się pogodzić z listopadową porażką.
Tak się jednak nie stało. Gdy Kongres USA zatwierdzał decyzję Kolegium Elektorów o wyborze Joe Bidena na 46. prezydenta USA, do budynku wdarli się zwolennicy Donalda Trumpa, chcący unieważnienia wyboru jego następcy. Wybuchły zamieszki w wyniku których życie – według amerykańskich mediów – straciły cztery osoby. Wcześniej Trump ogłosił publicznie, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane.
Środowe wydarzenia wywołały powszechne oburzenie zarówno w szeregach Partii Demokratycznej jak i wspierających Trumpa Republikanów. Pojawiły się nawet opinie, że obecny prezydent nie zdoła ukończyć kadencji, gdyż zostanie usunięty z urzędu (do tego czasu obowiązki głowy państwa pełniłby obecny wiceprezydent Mike Pence).
W cieniu zamieszek miało miejsce jeszcze jedno ważne polityczne wydarzenie, które ma ogromne znaczenie dla przyszłości amerykańskiej polityki. Uzupełniające wybory do Senatu w stanie Georgia wygrał bowiem demokrata Jon Ossoff, który pokonał Davida Perdue z obozu Partii Republikańskiej w wyniku czego obie partie mają identyczną liczbę miejsc w Senacie, co w praktyce oznacza dominację Partii Demokratycznej. Powód? Jak zauważa Business Insider w przypadku pata decydujący głos będzie należał do wiceprezydent Kamali Harris, czyli przedstawicielki Demokratów.
Tym samym od 20 stycznia, gdy Joe Biden wprowadzi się do Białego Domu pełnia władzy w Ameryce po kilkuletniej przerwie wróci do Partii Demokratycznej. Wpływa to na nastroje rynków, które jak zauważa portal zareagowały ze stoickim spokojem na wczorajsze zamieszki, uznając, że to co się stało to przykry, bo przykry, ale jednak incydent.
- Indeksy giełdowe na Wall Street przed wybuchem zamieszek biły rekordy, natomiast dolar stopniowo tracił na wartości, co zdarza się często, gdy rynek oczekuje ożywienia gospodarczego i towarzyszącej mu inflacji – pisze Business Insider Polska.
Portal zauważa również, że mimo iż zamieszki działy się w godzinach, w których wciąż trwały notowania giełdowe, indeks S&P 500 zakończył dzień na plusie i wzrósł o 0,6 proc. (wcześniej rósł o półtora procent, bijąc nowe rekordy wszech czasów).
Według komentatorów powrót do władzy Demokratów nie musi wiązać się z realizacją sztandarowych postulatów lewicy jak podwyżka podatków. Raz, że przewaga tej partii w Senacie jest niewielka, a po drugie w szeregach partii Bidena i Obamy mamy do czynienia ze sporami w kwestiach gospodarczych.
Reakcje na porażkę
Warto przypomnieć, że Donald Trump jest pierwszym od 28 lat, prezydentem USA, któremu nie udało się wywalczyć reelekcji. W 1992 roku walkę o drugą kadencję przegrał George H.W. Bush, ulegając ówczesnemu kandydatowi Partii Demokratycznej Billowi Clintonowi. Reakcja przegranego prezydenta jak już pisaliśmy była jednak diametralnie inna od tej, którą obecnie prezentuje Trump. Tak opisywał ją w swoich wspomnieniach Clinton.
- Prezydent Bush zadzwonił do mniej w nocy, stosunkowo wcześnie, by pogratulować mi zwycięstwa. Był bardzo uprzejmy i obiecał, że proces przekazania władzy będzie przebiegał gładko – czytamy w autobiografii 42. prezydenta USA „Moje życie”.