Ładowarka w gniazdku drenuje Twój portfel – tyle pieniędzy możesz stracić w ciągu roku

Z pozoru to nic wielkiego – ładowarka zostawiona w gniazdku, której nawet nie zauważasz na co dzień. Ale w jakim stopniu ta drobna wygoda zamienia się w niepotrzebny koszt, który każdego miesiąca po cichu powiększa rachunki za prąd? Choć wydaje się to błahostką, niewielki pobór energii z czasem może przełożyć się na realne straty. Przy kilku takich urządzeniach skala robi się zaskakująca.
Ładowarki w gniazdkach. Małe urządzenie, wielki nawyk
Choć mogłoby się wydawać, że to detal, wielu z nas codziennie zostawia ładowarki wpięte w kontakty, nawet gdy nie ładują one żadnych urządzeń. Dla wielu to kwestia wygody – nie trzeba za każdym razem szukać kabla czy wtyczki, wystarczy podpiąć telefon i gotowe. Trudno się dziwić – życie w biegu sprawia, że automatyzujemy pewne zachowania. Ale czy ta codzienna wygoda nie zamienia się w rutynę, która generuje straty?
Producenci urządzeń mobilnych niejednokrotnie zapewniają, że nowoczesne ładowarki są energooszczędne, a ich wpływ na rachunki – znikomy. To jednak nie oznacza, że pozostawienie ich w gniazdku jest zupełnie obojętne dla domowego budżetu. Warto przyjrzeć się temu bliżej i zrozumieć, na czym polega tzw. pobór pasywny i co oznacza dla naszego portfela.

Tryb czuwania nie oznacza bezczynności. Czy ładowarka bez podłączonego urządzenia wciąż pobiera prąd?
Z technicznego punktu widzenia, większość ładowarek pozostających w trybie czuwania wciąż pobiera prąd. Choć nie zasilają one żadnego telefonu czy laptopa, nadal pozostają aktywne – są gotowe, by natychmiast rozpocząć ładowanie, gdy tylko podłączymy urządzenie. To właśnie dlatego mają stały pobór energii, nawet jeśli niczego nie ładują.
Jak duży jest to pobór? Z danych technicznych i analiz energetycznych wynika, że mówimy o zużyciu na poziomie od 0,1 do 0,5 wata. Wydaje się to śladową ilością, niemal niegodną uwagi. Jednak wystarczy szybki rachunek: 0,5 W przez 24 godziny daje 12 watogodzin dziennie – w skali roku to ponad 4 kilowatogodziny.
To wciąż niewiele? Pomyśl, ile ładowarek znajduje się w przeciętnym domu – nie jedna, ale trzy, pięć, czasem więcej. Dodajmy do tego urządzenia pozostające stale podpięte do zasilania – głośniki Bluetooth, ekspresy do kawy, stacje dokujące, konsole. Wszystkie one, choć wydają się „wyłączone”, mogą cicho, ale konsekwentnie generować straty.w
Ile naprawdę płacimy za nieużywane ładowarki? Oto konkretne liczby, których lepiej nie ignorować
Zgodnie z wyliczeniami specjalistów ds. efektywności energetycznej, pojedyncza ładowarka pozostawiona w gniazdku przez cały rok zużywa od 0,88 do 4,38 kWh energii elektrycznej. Przy obecnych cenach prądu – średnio około 1,50 zł za 1 kWh, koszt ten może wynosić od 1,32 zł do 6,57 zł rocznie… za jedną ładowarkę.
W przeciętnym gospodarstwie domowym, w którym funkcjonuje od 3 do 6 takich urządzeń, mówimy już o kwocie rzędu 4–20 zł rocznie. To nadal nie wygląda groźnie – ale skalę problemu najlepiej widać, gdy spojrzymy szerzej. W samej Polsce są miliony gospodarstw domowych, a każde z nich posiada kilka ładowarek. Jeśli przyjąć konserwatywnie, że 10 mln ładowarek zużywa średnio po 3 kWh rocznie, to w skali kraju mówimy o zużyciu 30 GWh energii. To ekwiwalent rocznego zapotrzebowania energetycznego małego miasta.

Eksperci przypominają też, że starsze modele ładowarek mogą zużywać znacznie więcej prądu – nawet 2–3 razy więcej niż nowoczesne urządzenia spełniające standardy UE. Komisja Europejska wymusiła co prawda w 2010 roku ograniczenie poboru energii w stanie bezczynności do 0,5 W, ale w praktyce wiele osób nadal używa sprzętu sprzed tego okresu.
Warto więc zastanowić się, czy nie pora na zmianę nawyków. Wyjmowanie ładowarki z kontaktu po zakończeniu ładowania to niewielki wysiłek, który w skali roku może przynieść realne oszczędności – nie tylko dla naszego portfela, ale i środowiska
Zostawianie ładowarki w gniazdku to jeden z tych cichych, niepozornych nawyków, które – przemnożone przez liczbę urządzeń i czas – zamieniają się w zauważalny koszt. Choć dla jednej osoby oznacza to tylko kilka złotych rocznie, w skali kraju mówimy o dziesiątkach gigawatogodzin bezpowrotnie utraconej energii. Czasami najprostsze działania, jak odłączenie nieużywanych urządzeń, mogą przynieść najbardziej wymierne korzyści.





































