List nie dotarł do adresatki, chcieli odłączyć jej gaz. Poczta Polska ma poważny problem

O problemach Poczty Polskiej można mówić wiele. Otwarte półtora roku temu centrum logistyczne miało kłopoty z poprawnym funkcjonowaniem, a niedawno zapowiedziane zwolnienia grupowe zostały wstrzymane po kilku miesiącach. Mimo prób doprowadzenia do transformacji w spółce społeczeństwo wciąż doświadcza wielu trudności. Listy nie docierają do adresatów, to nie jednostkowy przypadek.
Poczta Polska zmieniła decyzję ws. zwolnień grupowych
Jeszcze pod koniec 2024 roku media obiegła informacja o zwolnieniach grupowych w państwowej spółce, które miały być odpowiedzią na trudną sytuację finansową firmy powodowaną przez ponad 300 mln złotych straty, a także być częścią jej wielkiej transformacji. Zapowiedziano Program Dobrowolnych Odejść, szacowano, że z pracą pożegna się około 8,5 tysiąca osób.
W ramach PDO pracownicy opuszczający firmę mogli liczyć na równowartość 12-miesięcznych pensji oraz możliwość natychmiastowego podjęcia innej pracy. W listopadzie ofertę odejścia otrzymało 707 osób, z czego przyjęło ją 73 proc. Do marca programem objęto już 5 tys. pracowników. Na początku trwającego miesiąca Poczta Polska zapowiedziała jego “czasowe zamrożenie”, ale nie wyklucza kolejnych zwolnień w przyszłości.
Na chwilę obecną Poczta nie zapowiada zwolnień masowych, poinformowała jednak, że taki scenariusz jest możliwy w przyszłości. Wypowiedzenia mają otrzymać osoby, które “nie przyjęły oferty” związanej z Programem Dobrowolnych Odejść. Kolejne decyzje w sprawie “ewentualnej optymalizacji zatrudnienia” mają zostać podjęte jesienią - przekazała spółka w komunikacie.
Poruszono również temat nowego sposobu wynagradzania pracowników, co spotkało się z negatywną opinią związków zawodowych. Natychmiast pojawiła się reakcja, stwierdzono, że to "kolejny dowód na lekceważenie Pracowników, naszych postulatów i wniosków”. Spółka miała nie wziąć pod uwagę żadnych postulatów oraz wycofać się z zapowiedzi przepisów przejściowych dot. nagród jubileuszowych i kwot dodatków inkasenckich/konwojenckich. To dopiero początek problemów Poczty Polskiej, których efekty zaczęło odczuwać również społeczeństwo.
Ponad 6 milionów Polaków źle złożyło PIT. Ten błąd będzie kosztowny dla każdego podatnika Dodatek mieszkaniowy 2025: Na nowych zasadach nie potrzebujesz nawet własnej nieruchomości. 380 zł od rękiW tym terminie list powinien trafić do skrzynki
Pod względem tempa docierania przesyłek za pośrednictwem Poczty Polskiej nie było kolorowo od lat, jednak wytyczne w kontekście terminu ich dostarczania są niezmienne. Według informacji umieszczonych na stronie internetowej spółki list polecony ekonomiczny powinien znaleźć się na miejscu w przeciągu pięciu dni roboczych, priorytetowy zaś — trzech dni roboczych. Jeśli nadamy list po godzinie 15, przewidywany termin jest wydłużany o jeden dzień. Zastrzeżono jednak, że przewidywane terminy realizacji usługi nie stanowią gwarantowanych terminów doręczenia.
Doświadczenia społeczeństwa związane z usługami Poczty Polskiej są bardzo różne, wiele osób skarży się jednak, że proces dostarczania przesyłek jest bardzo powolny. Pomóc w tym miało otwarcie w listopadzie 2023 roku nowego centrum logistycznego. Opisywano wówczas, że nowoczesny sorter mógł automatycznie rozdzielać nawet 15 tys. paczek na godzinę, a jednorazowo obsługiwane miało być nawet 60 kurierskich furgonetek.

Jak się jednak okazało, to rozwiązanie wcale nie ułatwiło pracy firmy, o czym dowiedzieliśmy się w 10 czerwca 2024 roku. Wszystko przez brak pracowników na miejscu, a spółka określiła wówczas sytuację jako krytyczną. Na ten moment trudno powiedzieć, jak sytuacja wygląda w tym momencie, podobne problemy występują jednak również na innych szczeblach Poczty Polskiej. Jedna z mieszkanek podwarszawskiego Płochocina odczuła je na własnej skórze.
Zobacz: Kiedy zmiana czasu 2025? W tym roku jeden szczegół jest kluczowy
Poczta Polska nie dostarcza listów, jest stanowisko
Mieszkanka leżącego w gminie Ożarów Mazowiecki Płochocina poinformowała Kontakt24, że w jej rejonie od nawet dwóch miesięcy nikt nie roznosi listów, które są przesyłane za pośrednictwem Poczty Polskiej. Jak podkreśliła w komunikacie, nigdy nie mogła liczyć na wizytę listonosza każdego dnia, ale tak źle jak teraz, nie było jeszcze nigdy.
W czwartek 13 marca zaniepokojona brakiem przesyłek kobieta samodzielnie udała się do placówki w Ożarowie Mazowieckim, aby sprawdzić, czy coś na nią nie czeka. Nie tylko ona wpadła na taki pomysł.
Stałam w kolejce 2,5 godziny. Kolejka była ogromna. Spotkałam również inne osoby z Płochocina. Kiedy nadeszła moja kolej, okazało się, że czekają na mnie dwa listy polecone. Jeden z nich był z 4 lutego i dotyczył płatności za gaz - mówiła pani Maria.
Oznacza to, że przynajmniej jeden z listów poleconych najprawdopodobniej zalegał w placówce Poczty Polskiej około miesiąca, nikt jednak nie dostarczył go do adresatki. Przesyłka od dostawcy gazu dotyczyła omyłkowej wpłaty na zły numer bankowy i potrzeby wyjaśnienia tego problemu. Ze względu na długi brak odpowiedzi miały zostać podjęte decyzje.
Po otrzymaniu listu zadzwoniłam do gazowni. Okazało się, że już mieli w planach odłączyć mi gaz. Oczywiście błąd w płatności, to moja wina, ale powinnam ten list otrzymać wcześniej - podkreśliła.

Redakcja TVN24 postanowiła skontaktować się z Pocztą Polską i poprosić o wyjaśnienie zaistniałej sytuacji. Jak się okazuje i tutaj problemem były między innymi braki kadrowe, z którymi spółka do tej pory sobie nie poradziła. Kłopoty określono jednak jako “przejściowe”.
Jedną z przyczyn mających wpływ na terminowość doręczania korespondencji była trudna sytuacja kadrowa w tej placówce, spowodowana absencją chorobowo-urlopową pracowników służby doręczeń, a także brakiem kandydatów do pracy w rejonach doręczeń. Dodatkowo w lutym placówka otrzymywała do doręczenia znacznie zwiększony wolumen przesyłek rejestrowanych oraz nierejestrowanych nadanych przez masowych nadawców - tłumaczyli przedstawiciele Poczty Polskiej dla TVN24.
Biuro prasowe spółki uspokajało, że sytuacja w Płochocinie już zaczęła się stabilizować, a mieszkańcy nie powinni doświadczać kolejnych problemów z dostarczaniem przesyłek. Podobne sytuacje mają jednak miejsce w innych miejscach kraju. W programie UWAGA! TVN przedstawiono między innymi historię mężczyzny, który list nadany w kwietniu 2024 roku odebrał samodzielnie dopiero w lipcu tego samego roku. Na skutek tych opóźnień miał stracić pieniądze. Wiele wskazuje na to, że problemy Poczty Polskiej w związku z planowaną transformacją i kłopotami kadrowymi mogą jeszcze trochę potrwać.





































