Onet: Wojewoda zmusił medyków do walki z koronawirusem. Po odmowie dostali mandaty na 5 tys. zł
Mandat za nieprzystąpienie do walki z koronawirusem - bezprawny
Mandat spotkał pracowników Środowiskowego Domu Samopomocy w Łychowskiej Woli, którzy zostali skierowani do walki z koronawirusem w Domu Pomocy Społecznej w Tomczycach. Placówka znajduje się w dramatycznej sytuacji niemal od początku nadejścia patogenu do Polski.
Na początku kwietnia testy potwierdziły obecność koronawirusa u 69 z 88 pensjonariuszy i 30 pracowników tego ośrodka. Natychmiast podjęto decyzję o zamknięciu, a wszyscy znajdujący się na tym terenie odbywają kwarantannę. Pozostali na miejscu pracownicy grzmią, że są wykończeni nadmiarem obowiązków i potrzebują dodatkowych rąk do pracy.
Zatem logiczna wydawać by się mogła decyzja Konstantego Radziwiłła o oddelegowaniu pracowników do pomocy w ośrodku. Okazuje się jednak, że takie zarządzenie jest bezprawne.
Wojewoda złamał zasady
Decydując o wysłaniu podwładnych do pracy w DPS wojewoda powołał się art. 47 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu chorób zakaźnych u ludzi. Na jego mocy ze świadczenia konkretnych usług na rzecz walki z SARS-CoV-2 zwolnione są:
- osoby, które nie ukończyły 18. bądź są po 60. roku życia,
- kobiety w ciąży,
- osoby samotnie wychowujące dziecko w wieku do 18 lat,
- osoby wychowujące dziecko w wieku do 14 lat,
- osoby wychowujące dziecko z orzeczeniem o niepełnosprawności lub orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego.
- osoby, u których orzeczono częściową lub całkowitą niezdolność do pracy.
Na łamach Onetu przywołany został przykład pani Anny, która została bezprawnie oddelegowana do walki z epidemią. Dlaczego? Bo jest osobą, którą powyższy przepis zwalnia z takiego obowiązku – chorująca na serce kobieta samotnie wychowuje 13-letniego syna.
W ciągu kilku następnych dni od otrzymania zawiadomienia przez panią Annę, identyczne decyzje dostarczono wszystkim pracownikom ośrodka w Łychowskiej Woli. I okazało się, że również one były nieugruntowane prawnie. Do pracy w Tomczycach desygnowano dyrektor ośrodka Wiesławę Pruś, która ukończyła już 60 rok życia.
Również szeregowi pracownicy, którzy przebywają na urlopie macierzyńskim czy wychowują samotnie dzieci, zostali skierowani do pracy w placówce. Z analizy poszczególnych przypadków wynika, że tylko jedna osoba spełnia wymagania wyznaczone przez art. 47 ustawy.
Ciąg dalszy problemów
Odrzucenie decyzji wojewody przez wielu pracowników pociągnęło za sobą dotkliwe konsekwencje – nałożono na nich kary finansowe w wysokości 5 tys. zł.
- 12 kwietnia przyszli do mnie policjanci i próbowali wręczyć karę 5 tys. złotych. Gdybym była wtedy w domu, przyszliby prosto na śniadanie wielkanocne – denerwuje się pani Monika, która wychowuje 5-miesięczne dziecko.
Mandat udało się wlepić wspomnianej pani Annie i kilku pracownikom ŚDS w Łychowskiej Woli. Kolejni czekają na zawiadomienie od policji.
5 tys. złotych karych było bezpodstawne
Mecenas Mateusz Ostrowski z kancelarii prawnej Kochański i Partnerzy wyznał, że również nałożenie kary było bezprawne – jest to konsekwencja podjęcia uprzedniej nieprzepisowej decyzji.
„Ustawodawca w sposób wyraźny i arbitralny w tym zakresie uregulował, kto podlega wyłączeniu od skierowania do tego rodzaju pracy, czy to z uwagi na przeszkodę trwałą, jak przekroczenie wieku 60 lat, czy też przyczyny przejściowych, jak wychowanie dzieci” – oznajmił prawnik.
„Analizowane decyzje w mojej ocenie są obarczone rażącymi błędami prawnymi związanymi z brakiem wszechstronnego zbadania przez wojewodę mazowieckiego, pod kątem czy osoby kierowane do pracy podlegają z mocy prawa włączeniom ustawowym. To była jedyna przesłanka, jaką miał zbadać i tego nie zrobił wojewoda mazowiecki” – podsumował Ostrowski.