Miał być tańszy prąd, jest rozczarowanie. Dostawcy energii sabotują nowe prawo
Konsumenci energii, u których licznik umożliwia zdalny odczyt, mogą już korzystać z taryf dynamicznych, w których stawka za megawatogodzinę zmienia się dynamicznie w zależności od cen rynkowych. Dzięki temu przy świadomej konsumpcji można sporo zaoszczędzić, a przynajmniej takie były założenia. Praktyka okazuje się niestety inna.
Taryfy dynamiczne: co to jest i jak działa?
Dzięki taryfom dynamicznym ceny prądu zmieniają się w zależności od cen rynkowych, w aktualnej ofercie dostawców co godzinę. Większy popyt oznacza wyższe ceny, zwłaszcza wieczorami, kiedy zapotrzebowanie na prąd jest tak duże, że energię trzeba importować. Analogicznie prąd tanieje, gdy popyt jest mniejszy, dzięki czemu prace i czynności wymagające zużycia dużej ilości prądu najlepiej jest realizować, gdy obciążenie jest relatywnie najmniejsze, a energia najtańsza.
Aby skorzystać z taryf dynamicznych, konieczne jest dysponowanie licznikiem zdalnego odczytu, tak aby dostawca mógł rozliczać zużywaną energię zgodnie ze zmiennym cennikiem. Sam konsument może zazwyczaj sprawdzać stawki m.in. za pomocą aplikacji mobilnej oferowanej przez spółkę energetyczną, której jest klientem. Gdy widzi, że prąd będzie tanieć (dzięki Rynkowi Dnia Następnego można poznać stawki w następnej dobie), może np. podłączyć do ładowania samochód elektryczny. Aby zaoszczędzić, trzeba więc świadomej konsumpcji, jednak różnice mogą być znaczne.
Pierwsze przelewy już wypłacone. Można dostać nawet 17 tys. zł dofinansowania, ale trzeba się spieszyćNietransparentne warunki, wysoki próg wejścia - dostawcy zniechęcają do taryf dynamicznych
Różnice byłyby znaczne, gdyby nie oferty taryf dynamicznych, jakie przedstawiły spółki PGE, Tauron, Energa, Enea i E.ON. Spotkały się one negatywną recepcją klientów i komentariatu, bo choć spółki zostały prawnie zobowiązane do zaoferowania taryf dynamicznych (od 24 sierpnia), to system rozliczeń jest mniej korzystny dla konsumentów, niż się spodziewano. Ponadto umowy, kryteria i ogólne warunki są tak zawoalowane i nietransparentne, że trudno zdobyć informacje pozwalające na świadomą konsumpcję energii i oszczędzanie.
Zobacz: Masz fotowoltaikę, klimatyzację lub agregat? Wydano komunikat ws. podwyżki podatków
“Rzeczpospolita” zwraca uwagę, że ceny podawane przez dostawców nie są cenami końcowymi energii, a jedynie podstawą do ich obliczenia. Do nich należy doliczyć dodatkowe opłaty, np. opłatę handlową, która winduje końcową cenę. Rzecz jasna nadal możliwe są oszczędności, ale trzeba już do tego nie tylko świadomej konsumpcji, ale też dobrego rozeznania w tym, jak ustalane są ceny energii. Informacje na ten temat znajdziemy co prawda w umowie, ale cały proces można było uprościć, by zachęcić klientów do taryf dynamicznych. Uczyniono przeciwnie.
Dostawcy energii gwiżdżą na taryfy dynamiczne. Doliczone opłaty, a nawet marże
Nietrudno odgadnąć motywację stojącą za mało transparentnym sposobem prezentowania cen - mogłoby to doprowadzić oszczędności wśród konsumentów i obniżenia przychodów spółek energetycznych. Mimo że władze wymusiły stosowanie zmiennych taryf na dostawcach, to robią oni wiele, aby już samo przedstawianie warunków było czymś, co zniechęci konsumentów. Co innego stało bowiem na przeszkodzie, aby zamiast zamieszczać wzór na cenę końcową w umowie, dostarczyć narzędzia, np. funkcję w aplikacji, która obliczy finalną stawkę automatycznie?
Zastrzeżenia budzi także sama wysokość opłat handlowych. Mecenas Łukasz Batory zwraca uwagę, że przez narzucenie na wysokiej stawki opłat handlowych dostawcy bilansują ewentualne starty, a być może nawet doliczają marże. Jest to więc swoista kara dla konsumentów za to, że chcą posługiwać się taryfami dynamicznymi w taki sposób, jaki przewidział prawodawca - aby konsumować świadomiej i dzięki temu oszczędzać tak energię, jak i pieniądze. Nowe taryfy zostały wprowadzone dopiero w sobotę 24 sierpnia br. i pozostaje żywić nadzieję, że praktyki spółek energetycznych zostaną dostrzeżone Urząd Regulacji Energetyki.