Wyszukaj w serwisie
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
BiznesINFO.pl > Finanse > Ministra uderza w banki. Wskazuje na "kuriozalnie" wysokie zarobki i manipulacje opinią publiczną
Maciej Olanicki
Maciej Olanicki 31.03.2025 11:53

Ministra uderza w banki. Wskazuje na "kuriozalnie" wysokie zarobki i manipulacje opinią publiczną

kpn
Fot. materiały prasowe Polska 2050

Ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska poparła wprowadzenie w Polsce podatku od nadmiarowych zysków banków. Przedstawiła dane, które świadczą, że zyski sektora są w jej ocenie "kuriozalne", podobnie jak mity, jakimi obrósł rzekomy wkład banków w rozwój Polski. Otwartym pozostaje pytanie o to, co wydarzy się pierwsze – wprowadzenie tzw. podatku od manny z nieba czy dymisja Pełczyńskiej?

Po deweloperach przyszedł czas na banki – ministra Nałęcz wyrazista na tle rady ministrów

Działalność publiczna ministry fundusz i polityki społecznej po raz kolejny staje w sprzeczności z narracją powielaną nawet wewnątrz rządu. Katarzyna Pełczyńska dała się już poznać jako zdolna do trafnej identyfikacji problemów rynku nieruchomości i podjęcia działań w tej sprawie, czego owocem jest projekt ustawy o jawności cen ofertowych.

Praktyki realizowane przez deweloperów to jedna strona medalu. Teraz członkini Polski 2050 postanowiła uderzyć w drugą – w banki udzielające rekordowo drogich kredytów mieszkaniowych i hipotecznych.

40511431640_f5a2d2addc_k.jpg
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, fot. stephan-roehl.de/Flickr (CC BY-SA 2.0)
Natalia Ziółkowska, Klaudia Saferna
Zachód się śmieje, a może zazdrościć. Klaudia Saferna dla BiznesInfo: „Polska jest dla nich Trzecim Światem”
Tak deweloperzy dobierają cenę do nastroju klienta. Skandal we Wrocławiu, ministra zabiera głos Program "Pierwsze klucze" się sypie. Z rządu płyną sprzeczne informacje

Podatek od manny z nieba – coraz większa popularność ograniczenia zysków sektora bankowego

W ciągu ostatnich tygodni coraz częściej mówi się o nałożeniu na banki tzw. podatku od manny z nieba, znanego także jako podatek od nadzwyczajnych zysków. Biorąc pod uwagę, jak gigantyczne zyski czerpią w Polsce banki, wielu upatruje w podatku szansę na poprawę dostępu zwykłych Polaków do kapitału, który następnie mógłby być efektywnie pożytkowany np. na rynku nieruchomości.

Pomysł poparła właśnie ministra funduszy i polityki regionalnej. W serwisie X opublikowała wpis, w którym rozprawia się z mitami i proponuje rozwiązanie części problemów.

Ministra punktuje sektor bankowy i wskazuje, jak manipulują opinią publiczną. Będzie dymisja?

Kredyty mieszkaniowe i hipoteczne w Polsce są najdroższe w Europie, co w połączeniu z rekordowymi cenami mieszkań jest główną przyczyną kryzysu mieszkaniowego. Inne problemy to w zasadzie następstwa, wręcz didaskalia.

Banki bronią się, że ich marże wynikają z dysproporcji pomiędzy stopami NBP a oprocentowaniem depozytów – w zasadzie przekonują, że zwyczajnie nie opłaca im się udzielać tańszych kredytów. Co na to ministra Pełczyńska?

Punktem wyjścia jest konstatacja, że na koniec III kwartału 2024 r. banki zarobiły w Polsce 39,8 mld zł. Rok wcześniej były to 27,9 mld zł, a w 2022 r. 10,7 r. Anomalią (kolejno strata i 6 mld zł zysku) są lata 2020 i 2021 r. – przyczyną była pandemia, ale też odliczenia na rzecz rozpraw z frankowiczami. Przed pandemią maksymalne zyski banków nie przekroczyły 16 mld zł. Co więc sprawiło, że dziś jest to ponad 2,5-krotnie więcej?

Według ministry Pełczyńskiej "kuriozalnie" wysokie zarobki wynikają z różnić pomiędzy bardzo niskim oprocentowania oszczędności, np. lokat, a bardzo wysokim oprocentowaniem kredytów. Banki pozyskują kapitał bardzo tanio, wręcz poniżej wskaźnika inflacji, a sprzedają bardzo drogo – w Polsce dysproporcja ta jest najwyższa w Europie i jest już czterokrotnie wyższa niż średnia z ostatnich 15 lat.

Drugim aspektem, na który uwagę zwróciła Pełczyńska, jest usilne przekonywanie opinii publicznej przez banki, że  oprocentowanie kredytów uzależnione jest bezpośrednio od stóp banku centralnego. W praktyce, pod względem technicznym, nic nie stoi na przeszkodzie, by oprocentowanie banków było nawet niższe niż stopy NBP – taka praktyka realizowana jest w całej Europie.

Pełczyńska zaznacza, że średnie oprocentowanie jest niższe niż stopa bazowa banku centralnego w 18 państwach Unii Europejskiej. W Polsce jest ono nawet nie na równi ze stopami NBP, lecz o 2-2,5 proc. wyższe. Co stoi na przeszkodzie, by je obniżyć?

W ocenie ministry nic. Banki decydują się jednak, aby maksymalizować zyski, a nie partycypować w rozwoju Polski, co widać na przykładzie kredytów rozwojowych. Jest ich u nas udzielanych najmniej w Europie, a inwestycje w sektorze przedsiębiorstw maleją.

Jednocześnie podnoszona jest wciąż narracja, że wszelkie opodatkowanie nakłaniające banki do dzielenia się pieniędzmi, będzie kosztem, który te przerzucą na klientów. Ministra jest innego zdania:

Nie ma się czym odgrażać - bo w pewnym sensie o to właśnie chodzi. Na oszczędnościach ludzi już więcej banki nie zarobią (bo i tak drą niemiłosiernie i mniej oprocentować się wkładów nie da). Banki pozbawione „manny z nieba” będą wreszcie musiały „ruszyć do roboty” i  szukać zarobku tam gdzie powinny - w kredytowaniu polskich przedsiębiorstw i wpuszczaniu pieniędzy w polski rozwój. Bo tylko zwiększając skalę działalności będą w stanie odbudować stracone zyski.

Na razie nie padła konkretna zapowiedź projektu ustawy ws. podatku o nadmiarowych zysków, ministra ogranicza się do publicystyki. Właśnie z jej powodu, co jest tajemnicą poliszynela, Pełczyńska ma nie najlepsze notowania u premiera. Ministra funduszy i polityki regionalnej jest wymieniana w gronie, które może stracić tekę po rekonstrukcji rządu, a tę Donald Tusk ma zamiar zrealizować po wyborach prezydenckich.