Nadgodziny w szpitalach to już norma. Tylko w jednym pielęgniarki wyrobiły aż 6 tys. nadgodzin
Z tego artykułu dowiesz się:
Ile nadgodzin przepracowują pielęgniarki w Polsce
Jak pracuje Szpital Południowy
Czy w szpitalach brakuje kadr
Pielęgniarki wyrabiają tysiące nadgodzin
Nadgodziny w służbie zdrowia to temat, który stanowił istotny problem w czasach przed pandemią. Pielęgniarki już wtedy pracowały ponad normę, wyrabiając setki nadgodzin. Teraz kiedy szpitale są przeciążone w związku z epidemią, sytuacja tylko się pogorszyła. Wojewoda mazowiecki przesuwa lekarzy z jednego szpitala do drugiego, jednak to rozwiązanie tylko na chwilę.
Gościem niedzielnych "Faktów po Faktach" w TVN 24 była wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. Polityk opowiadała w programie o dostępności personelu medycznego w stolicy. Jej zdaniem Szpital Południowy, który działa jako tymczasowy, nie może zacząć masowego leczenia chorych ze względu na braki w kadrach.
300 pacjentów, a miało być 1200 łóżek
- Ja przypomnę tylko, że kiedy otwierano Szpital Narodowy to była mowa, że tam będzie 1200 łóżek. Teraz mamy marzec 2021 roku a tam leczonych jest ok. 300 pacjentów. To po pierwsze. Po drugie my mówimy wciąż o tym samym personelu medycznym. Do dziś, nie zrobiono nic, aby znaleźć instrumenty pozyskania kadr dla szpitala tymczasowego - wyjaśniła wiceprezydent Kaznowska.
Wiceprezydent nawiązała również do praktyki stosowanej przez wojewodę mazowieckiego, którego praca ogranicza się do “pożyczania” kadr z warszawskich szpitali.
[EMBED-11]
- Pan wojewoda przesuwa lekarzy z jednego szpitala do drugiego, w ten sposób ratując szpital tymczasowy. Taka metoda do niczego nie prowadzi - komentowała Kaznowska, odnosząc się do praktyk wojewody Konstantego Radziwiłła, aby dyrektorzy szpitali miejskich wskazali co najmniej po pięciu lekarzy i dziesięć pielęgniarek, którzy zostaliby oddelegowani do pracy w Szpitalu Południowym.
Oczywiście okazało się to zadaniem niemożliwym, co tylko pokazało, jak bardzo oderwani od rzeczywistości są polscy politycy. Zarządzają placówkami medycznymi, o których pracy nie mają żadnego pojęcia.
“Nie ma problemu z kadrami, bo wszyscy są już zaszczepieni”
Swoje oderwanie od rzeczywistości wojewoda pokazał, mówiąc, że w tej chwili problemów z kadrami już nie ma, ponieważ zdecydowana większość personelu została zaszczepiona.
- Pan wojewoda jest w błędzie i nad tym ubolewam, ponieważ jest lekarzem i nie powinien sobie na to pozwolić - podkreślała Kazanowska.
- Dziś np. [w niedzielę] prezes jednego ze szpitali mówił, że ma 6000 nadgodzin wypracowanych przez pielęgniarki w tym miesiącu. To jest równowartość 30 etatów pielęgniarskich, a pan wojewoda każe mu oddać 10 pielęgniarek. Prezes pytał, które? Które oddziały ma zamknąć? Bardzo ubolewam, że pan wojewoda nie sprawdza takich rzeczy, bo moglibyśmy usiąść przy jednym stole, jak udało się zrobić podczas budowania szpitala południowego i spróbować znaleźć rozwiązania - mówiła dalej wiceprezydent.
Ostatni rok dał nam szeroki obraz tego, w jaki sposób działają politycy i w jak łatwy sposób podejmują decyzję, o których skutkach nie mają często pojęcia, ważąc często na szali los wielu ludzi.