Podniesienie pensji minimalnej do 2800 złotych brutto to dobry pomysł? Ile powinno wynosić najniższe wynagrodzenie?
Najwyższe wynagrodzenie w roku 2021 wzrośnie do 2800 zł
We wtorek (28.07) Rada Ministrów przedstawiła swoją propozycję płacy minimalnej, minimalnej stawki godzinowej oraz wskaźnika waloryzacji rent i emerytur na rok 2021. Najniższe wynagrodzenie miałoby w przyszłym roku wynieść 2800 zł, co oznacza wzrost o 200 zł (7,7 proc.). Jest to podwyżka niższa od tej zapowiadanej jeszcze w roku 2019 i oczekiwanej przez związki zawodowe (OPZZ mówi o kwocie 3100 zł), ale i tak zbyt wysoka dla przedsiębiorców, którzy domagają się pozostawienia wysokości płacy minimalnej na tegorocznym poziomie. Jak sugeruje Gazeta Prawna, konsekwencja, z jaką PiS podnosi najniższe wynagrodzenie, wiąże się z walką partii o poparcie społeczne i samodzielną większość w Sejmie.
Z badań społecznych PiS-u wynika, że pomysł podniesienia płacy minimalnej cieszy się niemal bezwarunkowym poparciem w społeczeństwie. Przeciw są tylko pracodawcy, jednak z ich głosem ugrupowanie nie musi się liczyć. Ekonomiści mają różne prognozy dotyczące skutków tego eksperymentu dla polskiej gospodarki, są jednak zgodni co do tego, że mamy do czynienia z działaniem bezprecedensowym, jako że w żadnym innym kraju Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) płaca minimalna nie jest tak wysoka w stosunku do przeciętnego wynagrodzenia.
Jak najniższe wynagrodzenie wpływa na gospodarkę?
Jak czytamy w Gazecie Prawnej, jednym z możliwych skutków podwyższenia najniższego wynagrodzenia do 2800 zł jest inflacja. Przykładem mogą tu być Węgry, gdzie rosnące koszty pracy po podwyższeniu minimalnego wynagrodzenia o niemal 60 proc. firmy przerzuciły na konsumentów, podwyższając ceny towarów i usług. Zdaniem ekonomistów inflacja nie jest jednak wcale nieunikniona, jako że obecna na polskim rynku międzynarodowa konkurencja powinna trzymać ceny w pewnych ryzach. Z drugiej strony umiarkowany wzrost cen jest naturalną konsekwencją faktu, że polska gospodarka stopniowo dogania gospodarkę krajów Europy Zachodniej.
Rząd liczy jednak na zrealizowanie się pozytywnego scenariusza, w którym wzrost płacy minimalnej przełoży się na wzmożoną konsumpcję i idące za tym ożywienie gospodarki. Wśród możliwych pozytywnych skutków podniesienia najniższego wynagrodzenia wymienia się także inwestycje przedsiębiorstw w automatyzację. Z uwagi na rosnące koszty pracy firmy będą zmuszone poszukiwać innowacyjnych rozwiązań, które mogą polegać na przykład na zastosowaniu algorytmów do prostych czynności wykonywanych dotychczas przez nisko wykwalifikowanych pracowników. Niektórzy twierdzą jednak, że najniższe wynagrodzenie na poziomie 2800 zł do tego stopnia okroi fundusze przedsiębiorców, że nie będą oni mieli z czego finansować tego typu inwestycji.
Z kolei wspomniana wyżej automatyzacja mogłaby poskutkować spadkiem zatrudnienia i dalszym wzrostem - i tak spotęgowanego już wskutek pandemii i kwarantanny - bezrobocia. Szczególnie zagrożone utratą pracy mogą być osoby aktualnie zarabiające płacę minimalną. Proces ten może być jednak hamowany przez nieustanny spadek demograficzny sprawiający, że zasoby siły roboczej w kraju maleją. Jak podaje Gazeta Prawna, Jakub Sawulski z Polskiego Instytutu Ekonomicznego bierze też pod uwagę, że wprowadzając najniższe wynagrodzenie na poziomie 2800 zł rząd będzie zarazem dążył do zmniejszenie kosztów zatrudnienia poprzez zmniejszenie wysokości składek odprowadzanych przez firmy od płac dla pracowników. Poza tym niewykluczone jest przejście pewnej części zatrudnienia do szarej strefy lub częstsze podpisywanie umów jedynie na część etatu.
Jak wskazuje Gazeta Prawna, chociaż przedsiębiorcy krytykują rządowe zapowiedzi, to jednak większość sektora prywatnego nie będzie miała problemów z dostosowaniem się do nowych warunków płacowych. Pensje w sieciach handlowych w większości przekraczają 3 tys. zł brutto. Podobne są warunki zatrudnienia wśród kurierów - grupy zawodowej szerzej dostrzeżonej w dobie pandemii, gdy znacznie wzrosło zapotrzebowanie na świadczone przez nią usługi. Nowe najniższe wynagrodzenie może być za to większym wyzwaniem dla sektora publicznego, bo obciąży samorządy, które ponoszą większą część kosztów zatrudnienia pracowników szkół, przedszkoli, domów opieki społecznej czy administracji. Konieczna będzie renegocjacja części umów. Problem ze sfinansowaniem podwyższonych pensji mogą mieć także szpitale, które od czasu podwyższenia płacy minimalnej w roku 2017 wpadają w coraz większe zadłużenie.
Komentatorzy zwracają jednak uwagę, że mimo dużych kosztów są to zmiany potrzebne - zwłaszcza w sektorze publicznym. Wyższe pensje nauczycieli przekładają się przecież na cały system edukacji, który jest kluczowy dla kształcenia nowego pokolenia, a w związku z tym ma wpływ na nieodległą przyszłość całego kraju. Jako kolejny argument za wyższymi wynagrodzeniami w sektorze publicznym przywołać można pogląd, że zarobki w tym sektorze - w największej mierze zależnym od państwa - powinny w pewnym sensie wyznaczać standardy dla całego rynku pracy, na który państwo usiłuje pośrednio wpływać swoimi przepisami.